Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kompromitacja narodowa. Winna nie tylko pogoda.

MAPI
KONTROWERSJE. Błędna decyzja o grze przy otwartym dachu i wybór najtańszej murawy doprowadziły do zalania Stadionu Narodowego i wielkiej porażki organizacyjnej

Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością za odwołanie wtorkowego meczu Polska - Anglia. Żaden z organizatorów nie poczuwa się do winy.

Narodowe Centrum Sportu zrzuca wszystko na Polski Związek Piłki Nożnej, który jego zdaniem, mimo nieprzychylnych prognoz pogody, zdecydował o grze przy otwartym dachu. PZPN zdecydowanie zaprzecza i odpowiedzialnością obarcza Międzynarodową Federację Piłki Nożnej (FIFA).

Czytaj także: Remis dający Polakom nadzieję wywalczyli w rocznicę Wembley >>

Zgodnie z przepisami to właśnie delegat FIFA po konsultacji z arbitrem i obiema reprezentacjami podejmuje decyzję o użyciu zadaszenia. A obie reprezentacje chciały grać przy otwartym dachu.

Mecz Polska - Anglia: pomeczowe opinie >>

Decyzja się zmieniła, kiedy nad Warszawą zaczęło mocno padać. Wtedy było już jednak za późno. - Kiedy pada deszcz, jest mocny wiatr i zbyt niska temperatura nie można zasunąć zadaszenia - tłumaczy Mariusz Rutz, architekt Stadionu Narodowego.

"Kto wciska guziki w Polsce?" - przeczytaj komentarz Przemka Franczaka >>

Potężna ulewa sprawiła, że cała murawa stadionu stanęła w wodzie. Według Zbigniewa Pszczulnego, projektanta Stadionu Narodowego, stało się tak, bo trawa razem z podbudową była zbyt cienka. - Płyta boiska w zasadzie nie ma warstwy drenażowej. Na Euro 2012 ta warstwa miała 22 centymetry. Obecna ma około 2-3 - mówi Pszczulny.

Zaprzecza temu NCS, ale fakty są takie, że przetarg na murawę na mecze z Republiką Południowej Afryki i Anglią wygrała najtańsza oferta. Nawierzchnia za 722 tys. zł nie była w stanie przyjąć takiej ilości wody, jaka we wtorek spadła w stolicy.

Nasz blamaż organizacyjny z charakterystycznym wyspiarskim humorem opisywały wczoraj angielskie gazety. Do śmiechu nie było jednak kibicom, zwłaszcza angielskim. Bilety na wtorkowy mecz obowiązywały wprawdzie też wczoraj, a niewykorzystane będzie można reklamować, ale fanom dużo trudniej będzie odzyskać rekompensatę za dodatkowe wydatki związane z przesunięciem meczu.

Premier Donald Tusk zapowiedział kontrolę w Ministerstwie Sportu i Turystyki i NCS. - Będę bezwzględny wobec osób, które zawiniły - podkreślił szef rządu.

Natychmiastowej dymisji minister sportu Joanny Muchy i odwołania szefa NCS Roberta Wojtasia już domagają się politycy Solidarnej Polski i SLD.

PZPN podał wczoraj, że zamierza wystąpić o odszkodo- wanie do MSiT za "szkodę finansową i wizerunkową" spowodowaną złym przygotowaniem płyty boiska do meczu.

Oszczędności zalały stadion

Przetarg na murawę przed meczem z Anglią wygrała najtańsza oferta. Efekty widoczne były we wtorek.

Nikt nie poczuwa się do winy za wielki blamaż organizacyjny na Stadionie Narodowym, po którym odwołano wtorkowy mecz eliminacji do mistrzostw świata między Polską a Anglią. Najchętniej jako winowajcę wskazano by ulewę, przez którą nie dało się grać na murawie zamienionej w bajoro.

- To nie był zwyczajny deszcz, "kapuśniaczek" - podkreślał Robert Wojtaś, szef Narodowego Centrum Sportu, zarządzającego Stadionem Narodowym, podczas wczorajszego briefingu prasowego na terenie pechowego stadionu. Przekonywał, że nie zamknięto dachu na mecz Polska - Anglia, ponieważ nie zażyczył sobie tego organizator imprezy - Polski Związek Piłki Nożnej.
Stanowczo zaprzeczała temu rzeczniczka PZPN, Agnieszka Olejkowska. - To, co mówi szef NCS, nie ma potwierdzenia w faktach. To nie organizator podejmuje decyzję o zamknięciu dachu, może ją podjąć wyłącznie delegat FIFA wraz z sędzią głównym i obiema drużynami - mówiła Agnieszka Olejkowska.

Jej słowa potwierdzają przepisy FIFA (regulamin FIFA World Cup Brasil 2014). Dopuszczają one jednak zmianę decyzji w przypadku nagłego i gwałtownego pogorszenia pogody. Przez wtorek nad Warszawą siąpił deszcz, ale nie był zagrożeniem. Ulewa rozpoczęła się przed spotkaniem. Wtedy było już za późno na zamknięcie dachu.

- Kiedy pada deszcz, jest mocny wiatr i zbyt niska temperatura nie można zasunąć zadaszenia - tłumaczył Mariusz Rutz, współarchitekt Stadionu Narodowego.

Jak podkreśla Zbigniew Pszczulny, projektant Stadionu Narodowego, intensywne opady uniemożliwiły rozegranie meczu, bo trawa wraz z podbudową jest znacznie cieńsza niż wykorzystana podczas spotkań Euro 2012.

- Płyta boiska w zasadzie nie ma warstwy drenażowej. Na Euro 2012 ta warstwa miała 22 centymetry. Obecna ma ok. 2-3 cm. To działa tak, jakby się położyło dywan na płycie betonowej - stwierdził wczoraj architekt.

Tak się stało, bo przetarg na murawę przed meczami z Republiką Południowej Afryki i Anglią wygrała najtańsza oferta. Okazało się, że kosztująca 722 tys. zł nawierzchnia nie była w stanie przyjąć 16 litrów wody na metr kwadratowy, która we wtorek spadła w stolicy. Mazowiecki Związek Piłki Nożnej i FIFA wcześniej uznały jednak, że spełnia ona wszystkie wymogi.

Według szefa NCS przy takiej ilości deszczu każda murawa zachowuje się identycznie. A o tym, że system drenażu zadziałał, ma świadczyć to, że 20 minut po ustaniu opadów woda odpłynęła i kałuży już nie było.

Podczas Euro 2012 z powodu ulewy przerwano mecz w Doniecku pomiędzy Ukrainą i Francją. Tam jednak można było wznowić spotkanie.

- Na stadionie w Doniecku jest system napowietrzania pod murawą i drenażu podciśnieniowego. Tam można odessać wodę z powierzchni murawy - wyjaśnił Marek Wypychowski, szef firmy "Zielona Architektura", odpowiedzialnej za murawę na Stadionie Narodowym.

We wtorek przed północą dach nad Stadionem Narodowym został zasunięty. Odsłonięto go wczoraj rano, aby woda odparowała. Mimo że wczoraj w stolicy świeciło słońce, o 13.30 podjęto decyzję o zasunięciu dachu na czas meczu polskiej reprezentacji z Anglią.

Piotr Tymczak,

Maciej Pietrzyk

GŁOSY POLITYKÓW

Premier Donald Tusk:

- Nie dajmy sobie wmówić, że winny jest deszcz, że winny jest stadion. Winni są ludzie. Stadion jest sprawny i dobrze przygotowany, tylko trzeba tego typu stadionem umieć się zajmować. Dlatego kiedy słyszę tłumaczenia PZPN-u, delegata FIFA czy szefostwa NCS, to widzę wyraźnie, ża panowie chcą się zakłócić na śmierć, ale w najważniejszym momencie nie pomyśleli o kibicach.
Jarosław Kaczyński (PiS):

- Przypomnę wypowiedź Donalda Tuska, który powiedział: "mój rząd jest jak Stadion Narodowy". To (przełożenie meczu - przyp. red.) jest wydarzeniem, mającym charakter symboliczny, ono pokazuje w sposób iluminacyjny stan polskich organizacji i instytucji. Mamy piłkarza u władzy i jednocześnie sytuację, w której nie da się przeprowadzić meczu.

Dariusz Joński (SLD):

- Pan premier powinien podjąć decyzję o zdymisjonowaniu pani minister Muchy, ale również odwołaniu prezesa Narodowego Centrum Sportu. W każdej prywatnej firmie, gdyby się wydarzyło coś podobnego, naturalne byłyby dymisje. Oczekujemy, że premier odpowie na pytanie, dlaczego były pieniądze na premie dla prezesów NCS, a zabrakło ich na murawę Stadionu Narodowego i teraz trzeba ją wypożyczać.

Zbigniew Ziobro (SP):

- Solidarna Polska zwraca się do premiera Donalda Tuska o natychmiastowe zdymisjonowanie minister sportu Joanny Muchy. Jest ona politycznie odpowiedzialna za kompromitację Polski w związku z odwołaniem meczu piłkarskich reprezentacji Polski i Anglii. Polska staje się obiektem kpin i śmiechu całego sportowego świata.

(MAPI, PAP)

PECHOWY STADION

Opóźnienia w budowie, odwoływanie kolejnych imprez, wzrost kosztów powstania i niekończące się problemy z murawą - Stadion Narodowy ciągle wzbudza kontrowersje.

Budowa głównej polskiej areny na Euro 2012 rozpoczęła się 7 października. Do 30 czerwca 2011 roku za 1,2 mld zł miał powstać jeden z najnowocześniejszych obiektów sportowych w Europie i na świecie. Budowa nie przebiegła jednak zgodnie z harmonogramem i kosztorysem. W maju 2011 kaskadowe schody, mające służyć ewakuacji kibiców, nie przeszły testów obciążeniowych - trzeba było je zdemontować i założyć nowe. Z tego powodu odwołano oficjalne otwarcie, pokaz motocyklowy i zaplanowany na wrzesień mecz Polska - Niemcy. Ostatecznie budowa stadionu zakończona została dopiero 29 listopada 2011 roku. W jej trakcie zginęło dwóch robotników, do czego według Państwowej Inspekcji Pracy przyczynił się pośpiech przy budowie i brak odpowiedniego nadzoru. Oficjalne otwarcie odbyło się w styczniu (choć służby do ostatniej chwili wstrzymywały się z wydaniem pozwolenia na odbycie się na nim imprezy masowej). Koszty budowy wyniosły prawie 2 mld zł. Otwarcie stadionu nie zakończyło kontrowersji. 11 stycznia odwołano spotkanie o Superpuchar między Wisłą Kraków a Legią Warszawa, bo policja uznała, że stadion nie spełnia wymogów bezpieczeństwa dla meczu o podwyższonym ryzyku - na cztery miesiące przed inauguracją Euro 2012 na stadionie nie odbył się jeszcze żaden mecz. Kolejny raz wokół Stadionu Narodowego zagotowało się, kiedy ze względu na zły stan murawy reprezentacje Czech i Portugalii nie mogły odbyć na nim treningu przed ćwierćfinałowym spotkaniem Euro 2012. Murawa na stadionie wymieniana była trzykrotnie - w lutym, miesiąc przed Euro i przed meczem z RPA i Angiią. We wtorek okazało się, że murawa to tylko jeden z problemów na Stadionie Narododowym.

(MAPI)

CZYTAJ DALEJ: PRASA ANGIELSKA SIĘ Z NAS ŚMIEJE >>

PRASA ANGIELSKA SIĘ Z NAS ŚMIEJE

The Independent

"Mecz został sprowadzony do poziomu farsy, gdy PZPN zignorował prognozę pogody i dach nad stadionem nie został zamknięty".

"Kibice obu drużyn byli wściekli, szczególnie angielscy, którzy w większości mieli wykupione bilety powrotne i nie będą obecni na przełożonym meczu. Polscy kibice skandowali »złodzieje, złodzieje« o PZPN i wymachiwali biletami w proteście przeciwko wysokim cenom i złemu traktowaniu".

The Sun

"Nikt związany z organizacją meczu nie zrobił nic - podczas gdy wszystko, co trzeba było zrobić, to zadzwonić do odpowiedniego inżyniera, żeby nacisnął guzik".

The Guardian

"Na zamokniętej murawie trener Roy Hodgson kopnął piłkę najmocniej, jak mógł. Przeleciała trzy metry. Jak już wspomniałem, Stadion Narodowy ma rozsuwany dach. Niestety, nie można go zamknąć, ponieważ - i ja tego nie wymyśliłem! - »za bardzo pada«".

"Dach jest cały czas otwarty, a sędzia po raz kolejny wyszedł z tunelu, żeby porzucać piłką w murawę i przekonać się, czy będzie się ona odbijać lub toczyć. Po co to robi?".

"A w tym momencie organizatorzy sami proszą się o zamieszki. Na stadionie puszczono utwór U2 pod tytułem... »Beautiful Day«"

(Z relacji na żywo na portalu "The Guardian")

The Times

"Nie mogłem przewidzieć niczego z tej farsy, ale mogłem przekazać im prognozę pogody. Była w poniedziałek w internecie: ciemne krople deszczu spadające z ciemnej chmury. Przewidywana ulewa w Warszawie. Spakuję płaszcz, pomyślałem. A jeśli to było tak oczywiste dla mnie, to można było oczekiwać, że ktoś odpowiedzialny za planowanie międzynarodowego meczu piłkarskiego pomyśli o zamknięciu dachu na Stadionie Narodowym" (Matt Dickinson, szef korespondentów sportowych "The TImes").

(MAPI)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski