W Kąclowej osuwa się zbocze, które od lat podmywa rzeka Biała Tarnowska, a wraz z nim droga wojewódzka nr 981. Specjaliści prowadzą tam badania geologiczne, które pozwolą przygotować projekt odbudowy drogi. Na zagrożonym zawaleniem odcinku drogi wprowadzono ograniczenie tonażu pojazdów do 3,5 tony.
- Jesteśmy w patowej sytuacji. Nie wiemy, jak z niej wybrnąć, żeby nie ucierpieli pasażerowie korzystający z przejazdów na trasie Grybów-Krynica - mówi Kamil Wojtarowicz, współwłaściciel firmy przewozowej Voyager. - Wprowadzone ograniczenie bardzo utrudnia nam transport pasażerów. To poważny kłopot dla mieszkańców dwóch gmin - mówi.
Notorycznie łamią zakaz
Postawienie znaków nic jednak nie dało. - Kierowcy pojazdów ciężarowych notorycznie łamali przepisy - podkreśla Roman Leśniak, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Dlatego zdecydowano się na bardziej drastyczne rozwiązania.
W Kąclowej postawiono betonowe bariery tzw. "szykany", między którymi slalomem mogą przejeżdżać samochody. Pojazdy ciężarowe, tiry, a i autobusy mogą mieć z tym kłopot.
- Liczymy, że dzięki temu kierowcy w końcu zaczną się stosować do ograniczenia tonażu - zaznacza Roman Leśniak. Osuwisko w Kąclowej wciąż pracuje. W każdej chwili mogą ruszyć zwały ziemi i doprowadzić do nieszczęścia.
Rzecznik ZDW w Krakowie dodaje, że wzmożony ruch pojazdów ważących więcej niż 3,5 tony może sprawić, że zbocze góry znów się osunie.
Wtedy odcinek drogi w Kąclowej trzeba będzie całkowicie zamknąć. A utrudni życie nie tylko kierowcom ciężarówek, ale też wszystkim użytkownikom tej trasy.
Postawieni pod ścianą
Firma Voyager to jedyny przewoźnik, który codziennie wykonuje 30 kursów na trasie Grybów - Krynica-Zdrój. Z ich usług korzystają uczniowie, którzy dojeżdżają do gimnazjów i liceów oraz osoby pracujące.
Sporo pasażerów ma wykupione bilety miesięczne. Wprowadzenie ograniczenia tonażowego postawiło właścicieli firmy pod ścianą.
- Okazuje się, że nie możemy już jeździć autobusem, bo pojazd wraz z pełnym stanem pasażerów waży ponad 15 ton - ubolewa Kamil Wojtarowicz. Legalnie przez osuwisko może przejechać bus, ale i tu jest ograniczenie.
ZDW w Krakowie postanowił bowiem umożliwić przejazd busom i samochodom uprzywilejowanym, które ważą więcej niż 3,5 tony. Ale za "bus" uznawany jest pojazd, którym wraz z kierowcą jedzie dziewięć osób.
- Mieszkańcy skarżą się, że nie są zabierani z przystanków. Starsi spóźniają się do pracy, młodzież do szkoły - przyznaje Adam Gruca, sołtys Kąclowej. - To ograniczenie jest sporym utrudnieniem. Co najgorsze, nie wiadomo, jak długo taka sytuacja potrwa - dodaje.
Tego nie wie ani zarządca drogi, ani co gorsze przewoźnik. Wojtarowicz pytając w ZDW w Krakowie, jak ma wozić ludzi, usłyszał taką propozycję: - Może jeździć małymi busami i częściej, albo korzystać z wytyczonego objazdu przez Nowy Sącz - mówi rzecznik prasowy ZDW.
- Można też dowozić pasażerów większym autokarem do "szykan", następnie prosić ich o przejście do następnego autokaru, który będzie czekał na drugim końcu osuwiska - proponuje.
Zdaniem właściciela Voyagera wszystkie te rozwiązania są niekorzystne nie tylko dla firmy, ale też dla pasażerów.
- Objazd wiąże się z nadłożeniem 26 km. Nie dość, że jedzie się dwa razy dłużej, to jeszcze musiałbym podnieść cenę biletu - zauważa Wojtarowicz. - Przesiadki to kłopot dla osób starszych, a poza tym po obu stronach osuwiska nie ma miejsca na to, by autobus mógł nawrócić.
Zdaniem przewoźnika, ZDW powinien wziąć pod uwagę, że z komunikacji publicznej na trasie Grybów-Krynica dziennie korzysta ok. 3 tys. mieszkańców obu gmin.
- Choćby ze względu na to powinni nam umożliwić przejazd przez osuwisko - dodaje właściciel firmy Voyager.
Sprytniejsi od "szykan"
Tym bardziej że "szykany" nie do końca spełniły swoje zadanie. Kierowcy większych pojazdów jeszcze w czwartek do południa sprytnie manewrowali między betonowymi barierami, najeżdżając na chodnik czy pobocze. Drogowcy więc wprowadzili kolejne utrudnienie i po jednej stronie ulicy zamontowali metalową barierkę.
Mimo to nasz reporter w ciągu zaledwie pół godziny naliczył osiem pojazdów, które z pewnością ważyły więcej niż 3,5 tony, a bez przeszkód przejechały przez czynne osuwisko.
- Jesteśmy w kontakcie z policją. W Kąclowej patrole będą pojawiać się częściej - zapewnia Roman Leśniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?