Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deschamps i jego 23 muszkieterów

K. Kawa, R. Półtorak, Rio de Janeiro
Mundial 2014. Niczego im nie narzucam, moją rolą jest tylko podtrzymywanie ich entuzjazmu – mówi trener Francji.

Tuż przed mundialem Francuzi symbolicznie zniszczyli replikę autokaru, do którego piłkarze reprezentacji wsiedli przed czterema laty, odmawiając udziału w treningu podczas mistrzostw świata w RPA. Didier Des­champs wierzy, że złe duchy, które nawiedziły drużynę narodową za kadencji Raymonda Domenecha, zostały ostatecznie przegnane.

Budowaniu pozytywnej atmosfery wokół kadry „Trójkolorowych” sprzyjają wyniki drużyny w Brazylii, która przez pierwszą rundę przeszła jak burza i dzisiaj w 1/8 finału zmierzy się z Nigerią.

Proces odkupywania win u kibiców trwa od dawna. W marcu został nakręcony spot reklamowy, którego celem było ocieplenie wizerunku Francka Ribery’ego i Patrice’a Evry, nieformalnych przywódców rewolty sprzed czterech lat. Lewy obrońca Manchesteru United przeszedł najdłuższą drogę – jako kapitan w RPA zupełnie się pogubił, dzisiaj natomiast potrafi zauroczyć dziennikarzy. Na konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu, pierwszej od dwóch lat z jego udziałem, dał taki popis luzu i dystansu do samego siebie, że niemal wszyscy poczuli się rozbrojeni.

Evra z zaskakującą szczerością przyznał, że już nie szuka „kreta”, który ujawnił dziennikarzom, jak niecenzuralne słowa padały wtedy w szatni z ust niesfornego Nicolasa Anelki w stronę trenera Domenecha.

Zdecydowane działania podjęła też federacja. Tuż przed wylotem kadry do Brazylii do podparyskiego ośrodka szkoleniowego w Clairefontaine przyjechała wyselekcjonowana grupa 27 dzieciaków ze szkółki byłego mistrza świata Bernarda Diomede’a.

Przez jeden dzień, w towarzystwie kamer, mogli potrenować ze swoimi idolami. Wizerunkowo – strzał w dziesiątkę, choć idea nie jest nowa, bo Francuzi skopiowali ubiegłoroczny pomysł Belgów.

Ale to jeszcze nic. W szykownym, piętrowym budynku Klubu Jeździeckiego w Rio de Janeiro, z którego widok rozciąga się na pomnik Chrystusa Odkupiciela, za 100 tys. euro urządzono „Niebieski dom” (Casa bleue). Francuscy kibice mogą się tu spotykać i wspólnie oglądać mecze. Sale mieszczą 1200 osób, podczas ostatniego spotkania przeciwko Ekwadorowi atmosfera była fantastyczna.

– Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co działo się, jak wygrywaliśmy ze Szwajcarią – opowiadają nam Kevin, Arthur i Simon, którzy przyjechali do Rio z francuskiej Jury. – Dwa duże pomieszczenia z telebimami były całkowicie wypełnione.

Co ciekawe, Arthur ma na sobie starą koszulkę z nazwiskiem Samira Nasriego, ale uważa, iż Deschamps podjął właściwą decyzję, nie zabierając krnąbrnego pomocnika Manchesteru City na mundial.

– Nie do końca się zgadzam, że kilkoma dobrymi meczami piłkarze odkupili wszystkie swoje winy. Wiele będzie zależało od tego, jak daleko zajdą na tych mistrzostwach, bo jedną rzecz trzeba przyznać: doping jest żywiołowy, ale we Francji nie mamy takiej kultury futbolu jak w Hiszpanii, Włoszech czy Anglii, nie mówiąc już o Brazylii czy Argentynie – mówi Alain, który mieszka w Rio od pół roku.

Kluczem do sukcesu sportowego jest osoba Deschampsa, który potrafił pogodzić różne interesy i poskromić wybujałe ego zawodników. To trener, który gdziekolwiek przychodzi, odnosi sukcesy. Tak było w Monaco (finał Ligi Mistrzów), Juventusie (awans do Serie A) czy Olympique’u Marsylia (pierwszy tytuł mistrza Francji od ponad 15 lat).

Deschamps od miesięcy powtarza, że jego zadaniem nie jest wybór najlepszych piłkarzy do kadry, ale takich, którzy będą stanowili zgraną grupę, dlatego nie wahał się pozbyć Nasriego (narażając się przy okazji na bezpardonowy atak partnerki piłkarza) i bardzo szybko rozstrzygnął sprawę kontuzji Ribery’ego, orzekając, że nie ma sensu brać go na mistrzostwa. W podobnych sytuacjach Roger Lemerre przed 12 laty nie chciał się pozbyć nie w pełni zdrowego Zinedine’a Zidane’a, a sześć lat później Domenech nie zrezygnował z kontuzjowanego Patricka Vieiry. Obydwie imprezy zakończyły się klęską.

„Grupa” to dzisiaj we francuskiej kadrze słowo-klucz. Dobrze przyswojone przez zawodników, skoro na jednej z pierwszych konferencji w Brazylii Paul Pogba odmieniał je przez wszystkie przypadki. A Olivier Giroud – wyraźnie zawiedziony tym, że trener nie wystawił go w pierwszym meczu – szybko się z tym pogodził i przeciwko Szwajcarii był jeszcze bardziej zmoty­wowany. Najlepiej świadczy o tym jego heroiczny bieg od jednej bramki do drugiej, gdy najpierw wywalczył piłkę w obronie, a potem idealnie podał do Mathieu Valbueny na 3:0.

– Trener ze mną pogadał, wyjaśnił, dlaczego podjął taką decyzję i mi przeszło – mówi Giroud.

Atmosfera zmieniła się do tego stopnia, że Evra otwarcie opowiada, jak drużyna funkcjonuje wewnątrz i jakie pojawiają się pomysły: – Koledzy przy posiłku dają mi czasami do zrozumienia jak byłoby fajnie, gdybyśmy grali w jednym klubie. Odpowiadam im wtedy: „Nie, chłopcy, wszyscy gramy dla jednego kraju, a to jest jeszcze piękniejsze”.

Paradoksalnie, brak Ribe­ry’ego w Brazylii może być dla drużyny bardzo korzystny. A to dlatego, że Deschamps zyskał nieoczekiwanie więcej możliwości w ataku. Dotychczas pozycja zarówno pomocnika Bayernu, jak i Valbueny oraz Karima Benzemy była niepod­ważalna. Nowa sytuacja wymusiła inne rozwiązania, które nie muszą być gorsze: wprowadzenie na skrzydło żółtodzioba Antoine’a Griezmanna, który idealnie trafił z formą albo Loica Remy’ego, bądź postawienie na dwóch nominalnych napastników – z Giroud na szpicy i Benzemą lekko przestawionym na lewą stronę.

Jedyny minus: Francja nie ma charyzmatycznego lidera z prawdziwego zdarzenia, który w trudnych chwilach potrafiłby pociągnąć drużynę do walki. Albo – wobec nieobecności Ribery’ego – jeszcze się taki nie ujawnił na tym mundialu. A to może być szczególnie ważne właśnie w tej fazie mistrzostw, gdy każdy mecz jest o wszystko. Czy kogoś takiego wyłoni dzisiejszy mecz z Nigerią w Brasilii?

Śledząc historię mundiali, rzuca się w oczy jedna prawidłowość: jeśli „Trójkolorowi” przechodzą pierwszą rundę, to zatrzymują się najwcześniej w półfinale. Tak było w latach 1958, 1982, 1986, 1998 i 2006. Na tym mundialu są już w drugiej turze. Mało tego, do obecnie trwającego turnieju tylko raz się zdarzyło, by Francuzi wygrali na mistrzostwach dwa pierwsze mecze. Było to 1998 roku, gdy zostali mistrzami świata. W Brazylii pokonali na początek Honduras i Szwajcarię, a potem zremisowali z Ekwadorem.

Deschamps nie chce się odnosić do przeszłości, żyje tym, co tu i teraz. Twierdzi, że jego piłkarze są jak muszkieterowie. – Oni wiedzą, czego chcą. Widzę, jak walczą jeden za drugiego. Niczego im nie narzucam, moją rolą jest tylko podtrzymywanie ich entuzjazmu – mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski