PiS i Polska Razem Jarosława Gowina jeszcze w tej kadencji Sejmu zamierzają złożyć projekt ustawy ograniczającej do dwóch kadencji możliwość sprawowania funkcji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Pomysł popiera kandydat tych partii na prezydenta Krakowa Marek Lasota.
"Co za długo, to niezdrowo" - przeczytaj komentarz Grzegorza Skowrona >>
– To niezdrowa sytuacja, kiedy w __mieście przez kilkanaście lat rządy sprawuje jedna osoba – przekonuje prof. Ryszard Terlecki, poseł i szef krakowskich struktur PiS. Przypomina, że jego partia postulat ograniczenia sprawowania funkcji wykonawczych w samorządach zgłasza już od kilku lat. Projekt tego dotyczący złożyła w poprzedniej kadencji Sejmu.
Zdaniem prof. Andrzeja Piaseckiego, politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, wprowadzenie takich zmian byłoby korzystne dla lokalnych wspólnot. – Po ośmiu latach na jednym stanowisku rządzących siłą rzeczy zaczyna dopadać rutyna, brakuje kreatywności w zarządzaniu. Warto więc dopuścić do władzy inne osoby – uważa prof. Andrzej Piasecki.
Samorządowcy, którzy od lat sprawują swoje funkcje, twierdzą, że wprowadzenie takich ograniczeń jest sprzeczne z regułami demokracji. – _Jeżeli mieszkańcy są zadowoleni z gospodarza, to nie można zabierać im możliwości głosowania na niego. Nikt nie domaga się __zmiany dyrektora fabryki, która dobrze funkcjonuje _– mówi Marek Gabzdyl, który nieprzerwanie od 20 lat rządzi gminą Raciechowice.
Podobnego zdania jest prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski. – To nie posłowie w Warszawie, ale mieszkańcy danej gminy powinni podejmować decyzję, kto ma sprawować w __ich imieniu władzę – mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta.
Eksperci wskazują jednak, że odsunięcie od władzy urzędującego wójta, burmistrza czy prezydenta nie jest wcale proste. I to z kilku powodów. – _Rządzący mają znaczącą przewagę nad innymi kandydatami choćby dzięki kontroli nad spółkami gminnymi. Ich pracownicy w obawie przed zmianami najczęściej głosują na urzędującego wójta, burmistrza czy prezydenta, a ci z reguły mogą liczyć też na poparcie lokalnych firm _– mówi Filip Pazderski, ekspert ds. samorządu lokalnego z Instytutu Spraw Publicznych.
Prof. Andrzej Piasecki szacuje, że z tego powodu niemal co czwarty wójt nie będzie miał w listopadowych wyborach samorządowych żadnego konkurenta. –_ Tak zdominowali lokalną politykę, że nikt nie ma szans z __nimi rywalizować _– uważa prof. Piasecki.
Poza PiS i PR postulaty ograniczenia kadencji władz gmin zgłaszały też inne partie opozycyjne. Ale konsekwentnie przeciwne są rządzące obecnie PO i PSL.
Krzysztof Kosiński, rzecznik PSL, twierdzi, że ograniczenie kadencji to pomysł demagogiczny, który odbiera mieszkańcom wolność wyboru.
Niechęć rządzącej koalicji do zmian nie dziwi prof. Andrzeja Piaseckiego.
– _PO i PSL to dwie formacje będące największym zapleczem politycznym dla rządzących w samorządach. Platforma ma związki z wieloma prezydentami i burmistrzami miast, natomiast Stronnictwo stoi za wójtami. Dlatego szanse, że zmiany mogłyby zostać przegłosowane jeszcze w trakcie tej kadencji, są niewielkie _– przewiduje politolog z UP.
System z ograniczoną kadencyjnością lokalnych władz funkcjonuje między innymi w Niemczech. Samorządowcy mogą tam rządzić maksymalnie przez dwie sześcioletnie kadencje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?