Wybory w powiecie miechowskim. Ponad połowa gmin ma nowych gospodarzy

Przed wyborami najbardziej komfortową sytuację miał burmistrz Miechowa Dariusz Marczewski. Jako jedyny kandydat na zajmowaną funkcję mógł być niemal pewny, że stanowiska przez kolejnych pięć lat nie opuści. Jakieś ziarenko niepewności jednak było, bo wyborcy musieli podczas głosowania udzielić mu swojego poparcia, skreślając na kartce słowa „tak” lub „nie”. Wynik 87,7 proc. głosów „za” kandydatem mówi jednak sam za siebie.

- Ja ten wynik przyjmuję z pokorą i traktuję jako zobowiązanie wobec mieszkańców – powiedział nam po wyborach burmistrz Marczewski.

Wójt Gołczy Lesław Blacha zadanie miał trudniejsze, gdyż w szranki z nim stanęło dwóch rywali. Zresztą radnych gminnych. Po podliczeniu wyników głosowania okazało się, że rządzący od pięciu kadencji wójt Blacha nadal cieszy się popularnością wśród mieszkańców. Zdobycie prawie 68 procent głosów oznaczało pewne zwycięstwo w pierwszej turze.

- Zależy mi aby w tej kadencji dokończyć przekształcenie kamieniołomu w Ulinie Wielkiej na centrum rekreacji – zadeklarował po I turze.

Zarówno wśród mieszkańców Miechowa jak i Gołczy zapewne nie brakuje takich, którzy żałują, że dla burmistrza Marczewskiego i wójta Blachy kadencja 2024-29 będzie już ostatnią. Na kolejną nie pozwalają nowe przepisy. Chyba, że po pięcioletniej przerwie.

Jeszcze przed wyborami było jasne, że do zmiany wójtów dojdzie w Racławicach, Charsznicy i Książu Wielkim. Zarządzający nimi samorządowi nestorzy Adam Samborski, Jan Żebrak i Marek Szopa (rządzili po 30 i więcej lat) postanowili dać szansę młodszym. Dwaj z nich namaścili nawet swoich następców. Rządy dotychczasowych zastępców, czyli Grzegorza Janusa w Książu Wielkim i Małgorzaty Sadowniczyk w Racławicach miały być wyrazem kontynuacji prowadzonej dotychczas polityki.

Tymczasem okazało się, że tamtejsi wyborcy wcale tej kontynuacji nie chcą. Chociaż w Racławicach dotychczasowa wicewójt Małgorzata Sadowniczyk przegrała w I turze z innym pracownikiem Urzędu Gminy Januszem Koziołem. Nowy wójt jest bowiem inspektorem do spraw budownictwa, infrastruktury, planowania przestrzennego oraz zasobów komunalnych w tutejszym urzędzie.

Wyborcy odrzucili też kandydaturę Grzegorza Janusa, który w Książu Wielkim nie znalazł się nawet w II turze. Nowym burmistrzem został natomiast doskonale znany w lokalnym środowisku Marek Płonczyński: radny gminny (ostatnio głównie opozycyjny), nauczyciel i szef stowarzyszenia Mirów, które w od wielu lat na zamku w Książu Wielki prowadzi niepubliczną szkołę średnią. On na pewno do ulubieńców odchodzącego burmistrza Marka Szopy nie należał, czemu ten dał zresztą wyraz w przedwyborczym wpisie na stronie Urzędu Gminy i Miasta. Zarzuty braku podejmowania działań na rzecz mieszkańców, czy działania dla własnego interesu jednak kandydatowi w żaden sposób nie zaszkodziły i w niedzielnej II turze głosownia pokonał związanego z PiS radnego powiatowego Rafała Pawlika.

Wyborcza dogrywka zresztą nie była domeną dotychczasowych powiatowych radnych. Startujący z listy PiS Paweł Janicki po I turze głosowania w Charsznicy wydawał się być faworytem w II turze. Wygrał z wyraźną przewagą nad rywalami. Swojego wsparcia udzielił mu wicemarszałek województwa Łukasz Smółka. Tymczasem w niedzielę zdecydowanie pokonał go kandydat niezależny, wiceprzewodniczący Rady Gminy i sołtys Charsznicy Tomasz Kościelniak, zdobywając ponad 60 procent głosów. Co ciekawe w drugiej turze zwycięski kandydat otrzymał dwa razy więcej głosów niż w pierwszej, a na jego rywala zagłosowało nieco mniej wyborców niż 7 kwietnia. Podczas kampanii Tomasz Kościelniak zapowiedział m. in. wydłużenie pracy przedszkoli i świetlic szkolnych, remonty infrastruktury sportowej i drogowej, działania na rzecz seniorów itp.

Po dwóch kadencjach spędzonych na stanowisku wójta Słaboszowa musi się z nim pożegnać jedyna kobieta-wójt w historii powiatu miechowskiego, czyli Marta Vozsnak. W II turze głosowania lepszym wynik uzyskał lokalny aktywista z Kaliny Wielkiej Łukasz Dela, zdobywając prawie 55 procent głosów. Dyskusja przed II turą została zdominowana przez ocenę propozycji większościowej grupy radnych gminnych, którzy wyszli z inicjatywą debaty z udziałem dwojga kandydatów. Ocena tego pomysłu w zależności od punktu widzenia była skrajnie różna: od próby „merytorycznej dyskusji”, po „wypuchę”. Ostatecznie do bezpośredniego spotkania urzędującej pani wójt i jej rywala nie doszło. Wyborcy podjęli decyzje na podstawie innych przesłanek.

Swój wójtowski fotel na trzecią kadencję obronił najstarszy z lokalnych włodarzy, który zdecydował się na udział w wyborach, czyli Jan Zbigniew Basa z Kozłowa. Był blisko zwycięstwa już w I turze, ale ostatecznie musiał zmierzyć się w dogrywce z reprezentującym Trzecią Drogę Mateuszem Różaneckim. Zwycięstwo nie okazało się miażdżące, urzędujący wójt dostał o 137 głosów więcej od rywala, niemniej wystarczyło to do zachowania stanowiska na kolejne pięć lat. Dla Jana Z. Basy to również będzie ostatnia kadencja na fotelu wójta.

Ostatnie personalne niewiadome po wyborach to obsada kluczowych stanowisk w zarządzie i radzie powiatu. Ale rozwiązanie tych zagadek wyborcy poznają prawdopodobnie na I sesji nowej rady, która została zwołana na 7 maja.

Wyniki II tury wyborów samorządowych