Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ze smogiem lepiej rozprawią się drzewa i trawa niż kosztowny mech [WIDEO]

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
W tym roku część Błoń nie będzie koszona, by trawa mogła się zregenerować i pochłaniać więcej zanieczyszczeń z powietrza
W tym roku część Błoń nie będzie koszona, by trawa mogła się zregenerować i pochłaniać więcej zanieczyszczeń z powietrza fot. Anna Kaczmarz
Powietrze. Eksperci mają wątpliwości co do skuteczności panelu z mchu w walce ze smogiem. Za jego równowartość można kupić 80 drzew.

Informację o wykorzystaniu mchu do walki ze smogiem Zarząd Zieleni Miejskiej podał oficjalnie na poniedziałkowej konferencji prasowej.

Autor: Marzena Rogozik

Kilka godzin później, już bez fleszów aparatów, pojawił się skromny post na portalu społecznościowym, że w batalię o czyste powietrze zaangażowane zostaną także krakowskie Błonia. Eksperci tymczasem przychylają się bardziej do tej drugiej koncepcji.

Błonia będą magazynować pyły

ZZM chce 48-hektarową łąkę podzielić na pięć stref po ok. 9 ha każda. W każdym roku jedna z tych stref nie byłaby koszona, a zieleń mogłaby odpoczywać.

- Błonia są mocno eksploatowane, więc przyda im się odpoczynek - mówi Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. - Dzięki temu rośliny będą się mogły lepiej rozsiać i ukorzenić - dodaje. By krakowian nie przerażał duży obszar wysokiej, nieskoszonej trawy, 9 ha będzie podzielone na mniejsze 50-60 arowe poletka rozsiane po tym terenie.

ZZM chce je ogrodzić drewnianymi słupkami i oznaczyć prostymi tabliczkami informacyjnymi, z których mieszkańcy dowiedzą się, dlaczego trawa nie jest tam skoszona i że nie jest to zaniedbany teren. O zamknięcie Błoń, by mogły się zregenerować, już kilka lat temu apelował Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. Cieszy się z decyzji ZZM i chce, by za tym podziałem szło też ograniczenie liczby imprez na Błoniach, by łąka nie była ciągle degradowana.

Trawa na Błoniach nie tylko będzie odpoczywać, ale i aktywnie wyłapywać pyły zawieszone w powietrzu. - Większa trawa ma zwiększoną zdolność pochłaniania zanieczyszczeń, stanie się więc magazynem pyłów. Może nie jest to przełomowy krok, ale to kolejna cegiełka w walce z zanieczyszczeniem, a nic nas nie kosztuje - tłumaczy dyrektor Kempf.

Panel z mchu dla promocji

Za to panel z mchem, który ZZM postawi wiosną najprawdopodobniej przed Centrum Kongresowym ICE, kosztuje i to wcale niemało. Za instalację, która wygrała zeszłoroczny Smogathon, trzeba zapłacić ponad 100 tys. zł.

Kolejne 10 tys. zł miasto będzie musiało wydać na roczne utrzymanie panelu z mchem (nawilżanie, serwisowanie elektroniki czy pielęgnacja). Mimo że jeden panel o wymiarach ok. 4 na 3 metry wypełniony mchem, jak podają producenci, ma skuteczność porównywalną z 275 drzewami, pojawiły się głosy, że to zbędny wydatek, bo nie ma badań, które pokazywałyby skuteczność tak drogiego rozwiązania.

ZZM jednak uważa, że ten panel trzeba traktować jak miejski eksperyment, który warto przetestować. - Stosując jedno rozwiązanie, zaoszczędzimy, inne pochłonie nam więcej funduszy. Na razie będziemy testować jeden panel i nie zdecydujemy się na więcej, nim będziemy wiedzieć, że znacząco poprawia jakość powietrza - zaznacza Piotr Kempf. O sprawdzenie, w jakim stopniu panel z mchu pochłania smog, ZZM chce poprosić naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej. - Mamy nadzieję, że to trochę pomoże w redukcji zanieczyszczenia. Lepiej byśmy to sami przetestowali, niż czekali na wyniki innych miast - mówi dyrektor ZZM.

Zapytaliśmy eksperta, który od 15 lat prowadzi badania nad zdolnością pochłaniania zanieczyszczeń przez zieleń. Profesor Stanisław Gawroński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie uważa, że nieskoszona trawa na Błoniach może przynieść korzystne rezultaty.

- Wysoka zieleń pochłonie więcej zanieczyszczeń, które potem wyrzuci się wraz ze skoszoną trawą - tłumaczy prof. Gawroński. Ekspert tak optymistycznie nie podchodzi z kolei do innowacyjnego panelu z mchem. - To pokazowe rozwiązanie i może być skuteczne jako reklama, sposób na uświadamianie, jak dużym problemem jest zanieczyszczenie powietrza. Choć mech ma olbrzymią powierzchnię pochłaniania, taki panel nie daje spektakularnych wyników - stwierdza profesor.

Jego zdaniem spadek stężenia pyłu w odległości ok. dwóch metrów od instalacji nie jest wielki, bo powietrze wciąż krąży, więc takie rozwiązanie jest jak kropla w morzu w obliczu norm przekroczonych w Krakowie często sześciokrotnie. By panele przyniosły skutek, potrzeba byłoby ok. tysiąca takich instalacji w całym mieście. - Znacznie lepiej byłoby wydać te pieniądze na obsadzenie każdego wolnego miejsca w mieście roślinnością - podkreśla prof. Gawroński.

Jedno drzewo standardowych rozmiarów o obwodzie 18-22 cm na wysokości 1,3 m (które najczęściej sadzi się w Krakowie) kosztuje wraz z posadzeniem od ok. 1,2 - 1,5 tys. zł. Średnie o obwodzie 40-50 cm - 5 tys. zł, a duże od 70 do 90 cm - ok. 10 tys. zł. Za jeden taki panel z mchu można byłoby więc posadzić ponad 80 standardowych lub 10 dużych drzew, a za roczne utrzymanie - dodatkowo 8 drzew co roku rozproszonych na terenie całego miasta. - Nie chcemy mchem zastępować drzew, ale jeśli potwierdzi się jego działanie, moglibyśmy stawiać go tam, gdzie nie można z różnych powodów posadzić zieleni - zaznacza dyrektor Kempf.

Mariusz Waszkiewicz z TnROP twierdzi, że ani nieskoszona trawa na Błoniach, ani panele z mchu jako pojedyncze działania nie rozwiążą problemu smogu w mieście. - To elementy większej układanki, w której wszystkie działania razem wzięte mogą przynieść efekty. Musimy testować każdy pomysł na walkę ze smogiem -podkreśla.

Potrzeba więcej cisów i jesionów

Według badań prof. Gawrońskiego najlepsze właściwości kumulowania zanieczyszczeń mają drzewa i krzewy liściaste, zwłaszcza te, które posiadają włoski lub wosk. Najefektywniejsze są: brzoza, lipa drobnolistna, jesion pensylwański, topola szara.

- Zanieczyszczenia świetnie gromadzą też drzewa iglaste, ale szybko się nimi zatykają, a przez to obumierają. Wyjątkiem jest cis, który z pyłami radzi sobie dobrze - mówi prof. Gawroński. Właśnie z tego powodu iglaki najlepiej sadzić dalej od głównych arterii komunikacyjnych, ale z nich nie rezygnować, bo to one oczyszczają powietrze zimą, gdy inne drzewa gubią liście, a stężenie pyłów jest przecież największe.

Urzędnicy ZZM twierdzą, że planując nowe nasadzenia, kierują się badaniami warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. - Posadziliśmy ostatnio dużo cisów m.in. na Alejach Trzech Wieszczów, przy ul. Kanoniczej czy na Ruczaju przy Kobierzyńskiej - wymienia dyrektor ZZM. Z brzozami jest trudniej, bo wiele osób jest na nie uczulonych. Urzędnicy sadzą więc mniej pylącą, użytkową odmianę brzozy - taką jak np. na Zabłociu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski