Zakopane. Sezon na kontuzje narciarskie. Dziennie do szpitala trafia nawet 100 osób z urazami

Sezon zimowy na Podhalu w pełni. Widać to na stokach narciarskich, ale i w szpitalu w Zakopanem. Codziennie trafiają tam narciarze i snowboardziści, którzy nabawili się kontuzji w czasie szusowania.

- Rzeczywiście mamy zwiększoną liczbę pacjentów, głównie w części urazowej zakopiańskiego SORu. Średnio codziennie na części urazowej mamy od 60 do 100 osób, które doznały różnych urazów narciarskich czy też wypadków na drodze, poślizgnięć, złamań, zwichnięć kończyn czy urazów głowy. Obecnie przebywa u nas dużo pacjentów, ruch jest wzmożony. Spodziewamy się, że przez kolejne tygodnie ten ruch będzie jeszcze większy. W weekend swoje ferie zaczyna województwo mazowieckie – mówi Małgorzata Czaplińska, wicedyrektorka Szpitala Powiatowego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.

Najwięcej pracy mają oczywiście lekarze ortopedzi, pracownia rentgenowska i osoby, które zajmują się gipsowaniem połamanych. - Sezon narciarski i ferie powodują, że mamy teraz dużo pacjentów z różnorodnymi urazami. Dużo gipsu nam schodzi, bo średnio na 10 pacjentów 8 jest urazowych do gipsu. Począwszy od kończyny górnej, skończywszy na dużym palcu u nogi – mówi Władysław Łukaszczyk, który codziennie zakłada gips pacjentom.

Wśród kontuzji miłośników białego szaleństwa dominują obrażenia w zakresie złamania podudzi, obrażenia stawu kolanowego. - W tym roku na razie mamy nieco mniej złamań w zakresie kości udowych, czyli tej okolicy bliższej stawu biodrowego – mówi dr n. med. Marian Papież, lekarz kierujący oddziałem Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej.

Choć zdarzają się urazy głowy, w tym roku zakopiańscy medycy nie mieli jeszcze poważnych przypadków z krwiakami śródczaszkowymi. - Większość szusujących na szczęście jeździ w kaskach, niemniej jednak urazy głowy są nadal powszechne, ale widać, że kaski zdecydowanie pomagają – mówi ordynator.

Według lekarzy największym błędem miłośników białego szaleństwa jest przecenienie swoich możliwości. To wiedza płynąca z wywiadów z pacjentami. - Ludzie przyjeżdżają na stok i natychmiast ruszają na narty, nieprzygotowani. Z niepokojem obserwujemy również, że część naszych pacjentów ma po raz pierwszy na nogach narty i od razu lądują u nas z połamanymi kończynami. Umiejętności narciarskie są żadne, a narty potrafią jeździć szybko. Według naszych zakopiańskich obserwacji jest to sport masowy o największej urazowości – dodaje lekarz.

Okazuje się, że łamią się nie tylko ci co szusują na nartach zjazdowych. Wypadki zdarzają się także na biegówkach. Jedna z pań, którą spotkaliśmy na zakopiańskim SOR, nabawiła się urazu biegając na nartach na Chotarzu w Kościelisku. - Zjeżdżałam torami, nagle tory się skończyły, narty się rozjechały i nogi się wygięły. Będę unieruchomiona w gipsie przez cztery tygodnie – mówi kobieta.

Teraz przez lekarzami ostatni turnus zimowych ferii – m.in. woj. mazowieckiego. To okres, gdy na Podhalu wypoczywa najwięcej ludzi i na stokach panuje największy tłok. Lekarze spodziewają się, że w przeciągu najbliższych dwóch tygodnie będą mieli jeszcze więcej roboty.