Kilkudziesięciu działkowców - by legalnie dojechać do swoich ogródków autami - ma jedną możliwość: wjechać w rzekomo ślepą ulicę Przybyszewskiego, którą da się dotrzeć do drogi pieszo-rowerowej. Pod niebieskim znakiem wisi tabliczka umożliwiająca wjazd działkowcom.
Autor: Anna Agaciak
- Problem w tym, że to bardzo wąską droga, na której trudno się pomieścić pieszym, rowerzystom i kierowcom. Cykliści nie zostawiają na nas suchej nitki, gdy muszą się przeciskać obok jadącego auta - mówi Andrzej Staszczyk, prezes Rodzinnych Ogródków Działkowych Cichy Kącik.
Tą wąską drogą działkowcy muszą przejechać około 300 metrów. - To nie jest zabawne. Pieszy na ścieżce powinien się czuć bezpiecznie, a tutaj gdy jeżdżą samochody, mamy duszę na ramieniu - złości się starsza kobieta, idąca po tej problematycznej drodze.
Jeszcze w 2014 roku dojazd do działek był dużo łatwiejszy i bezpieczniejszy. Zmotoryzowani działkowcy korzystali z dojazdu przez ulicę Buszka, która jest przedłużeniem ul. Reymonta. Tu droga do działek jest szeroka i dużo krótsza - ma 100 - 150 metrów. Problem w tym, że na początku roku tuż za basenem Akademii Górniczo-Hutniczej postawiono znak zakazu wjazdu.
- Utrudniono nam wszystkim życie. W kwietniu skontaktowaliśmy się więc z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu w tej sprawie - mówi Andrzej Staszczyk. - Prosiliśmy o usunięcie zakazu. Niestety, dowiedzieliśmy się, że znak stoi na drodze wewnętrznej należącej do Akademii Górniczo-Hutniczej, więc gmina nie może tu ingerować - dodaje prezes.
Polski Związek Działkowców w Krakowie wysłał więc pismo do uczelni. Odpowiedź nie była dla działkowców satysfakcjonująca. Dowiedzieli się bowiem, że - zdaniem przedstawicieli AGH - użytkownicy ogrodów mają dojazd do nich zabezpieczony od strony ul. Przybyszewskiego.
Skontaktowaliśmy się z kanclerzem uczelni Henrykiem Zioło, ale rozmowa nie dała nadziei na usunięcie znaku zakazu wjazdu. Jak wyjaśnił kanclerz AGH, znak stoi na drodze gminnej, nie wewnętrznej, a ustawił go ZIKiT.
- Nasza wewnętrzna droga kończy się na terenie utwardzonym za basenem - wyjaśnia Henryk Zioło. - Rozumiem, że ZIKiT, ustawiając znak, chciał w ten sposób ochronić rowerzystów, którzy na Buszka nie mają łatwego życia - dodaje.
Kanclerz zapewnia, że uczelnia także chce wspierać rowerzystów. - Chcemy, by byli oni chronieni - podkreśla. - Na ul. Reymonta są już ścieżki, więc tam kłopotu nie ma. Jednak na ul. Buszka jeździ bardzo dużo samochodów, tutaj jest problem. Poważnie zastanawiamy się nad tym, by całkowicie zamknąć Buszka w stronę basenu. Wjazd byłby zachowany jedynie dla studentów i pracowników uczelni - tłumaczy kanclerz.
I przypomina, że działkowcy mają także dojazd do swych ogródków od strony ul. Mydlnickiej. - Czas pogodzić interesy wszystkich - stwierdza Henryk Zioło.
Działkowcom z Cichego Kącika nie podoba się ta rada. - Od ul. Mydlnickiej dojadą jedynie działkowcy Krakusa i Biprostalu. Do naszych działek się tamtędy nie dotrze - zwracają uwagę.
Wygląda na to, że decyzję o usunięciu znaku może podjąć jedynie ZIKiT. Niestety, wczoraj (prawdopodobnie z uwagi na wybór Jana Tajstera na dyrektora tej jednostki) nie udzielono nam informacji. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?