MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawa do brzegów Pacyfiku

Paweł Stachnik
Pomnik Lewisa i Clarka w Clakrville w Indianie
Pomnik Lewisa i Clarka w Clakrville w Indianie Fot. archiwum
14 maja 1804. Wyrusza ekspedycja badawcza Lewisa i Clarka. Jej zadaniem jest wytyczenie drogi do Pacyfiku i zbadanie dziewiczych terenów północnego zachodu.

Wszystko zaczęło się od Luizjany. Na początku XIX w. USA składały się z 16 stanów, a ich zachodnia granica przebiegała od Wielkich Jezior na Północy, wzdłuż rzeki Missisipi, aż do jej ujścia w Zatoce Meksykańskiej na południu.

Wielki obszar na zachód od tej granicy nosił nazwę Luizjany i należał do Francji. Rządzący Francją Napoleon Bonaparte był słabo zainteresowany tymi amerykańskimi terytoriami, koncentrując się na podboju Europy. Inaczej Amerykanie – było dla nich oczywiste, że Stany Zjednoczone muszą rozwijać się w kierunku zachodnim, a obszarem ekspansji wcześniej czy później stanie się właśnie Luizjana.

Mając tego świadomość, Prezydent USA Thomas Jefferson podjął negocjacje z Paryżem, proponując mu na razie odkupienie ważnego dla amerykańskiego handlu portowego miasta Nowy Orlean (a na wypadek odmowy, szykując się po cichu do wojny). Tymczasem, ku zaskoczeniu Jeffersona, przygotowujący się do kolejnych kampanii wojennych i potrzebujący na to gotówki Napoleon zaoferował sprzedaż całej Luizjany. Transakcja została zawarta (za 827 tys. mil kwadratowych zapłacono 15 mln dol.), a terytorium USA powiększyło się ponaddwukrotnie.

Teraz przed władzami USA stanęło zadanie zbadania świeżo nabytych terenów, wiedza o nich była bowiem bardziej niż nikła – nie było danych o zasiedleniu, zasobach, roślinności, sieci wodnej itd., itd. Krążyły za to legendy o leżącej gdzieś na Wielkich Równinach ciągnącej się na wiele mil górze zbudowanej z soli, mamutach i innych prehistorycznych zwierzętach żyjących ponoć w górnym biegu Missouri i Indianach jako zaginionych plemionach Izraela…

Prezydent Jefferson – sam miłośnik podróży i autor książki opisującej geografię stanu Wirginia – zaproponował więc Kongresowi zorganizowanie i sfinansowanie wyprawy badawczej na zachód. Kongres wyraził zgodę i przeznaczył na ekspedycję 2,5 tys. dol. Na jej dowódców Jefferson wybrał dwóch ludzi: Meriwethera Lewisa i Williama Clarka.

Lewis, 26-letni doświadczony wojskowy w stopniu kapitana, był sekretarzem i doradcą prezydenta w sprawach wojska. Tak Jeffer-son pisał o nim w liście do przyjaciela: „Kapitan Lewis jest odważny, pełen rozwagi, nawykły do lasów i zaznajomiony z obyczajami i charakterem Indian”. Z kolei Clark liczył 33 lata i również zawodowo służył w armii (był kiedyś dowódcą Lewisa). Miał za sobą udział w walkach z Indianami i słynął z rozwagi i opanowania. Trzon ekspedycji tworzyło natomiast 44 specjalnie dobranych ludzi – 34 wojskowych i 10 cywilów.

Zadaniem wyprawy było wytyczenie drogi prowadzącej na zachód aż do Oceanu Spokojnego, którą później można byłoby wykorzystać do rozwoju handlu, a także zebranie jak największej ilości danych o zamieszkujących nowe terytoria plemionach indiańskich, tamtejszej florze i faunie, sieci wodnej, zasobach geologicznych, glebach, warunkach pogodowych itd.

Podróżnicy mieli też wykonywać mapy mijanych terenów, a także gromadzić próbki okazów mineralnych, skał i roślin. Przed wyruszeniem Lewis przeszedł przyspieszone przeszkolenie z zakresu nauk przyrodniczych, astronomii, medycyny i kartografii.

Wyprawa wyruszyła jesienią 1803 r. z Indiany do St. Louis, gdzie podróżnicy spędzili zimę i wzięli udział w oficjalnym przekazaniu Luizjany Stanom Zjednoczonym przez Francję. Zasadnicza ekspedycja zaczęła się 14 maja 1804 r. Jej trasa wiodła w górę rzeki Missouri do terenów zamieszkanych przez Indian Mandanów, z którymi nawiązano przyjazne stosunki. Wybudowano tam fort (nazwany Fort Mandan), który posłużył do przezimowania.

Na tym etapie do wyprawy dołączyli francuski Kanadyjczyk Toussaint Charbonneau, służący jako tłumacz, oraz jego żona Sacagawea, Indianka z plemienia Szoszonów, pełniąca funkcję przewodnika. W dalszą drogę ekipa ruszyła 7 kwietnia 1805 r. Z wioski Mandanów podróżnicy płynęli po Missouri w sześciu małych canoe i dwóch dużych pirogach. Po drodze wykonywali notatki o roślinności, zwierzynie, skałach i glebach.

„W którymkolwiek kierunku spojrzelibyśmy, dostrzegaliśmy jelenie, łosie, bizony i antylopy. Kraina po obu stronach Missouri jest nadal otwarta, płaska i piękna jak okiem sięgnąć” – pisano w dzienniku podróży. 20 maja wyprawa dotarła do Gór Skalistych, co wywołało radość jej uczestników. Jednak w miarę zbliżania się do masywu żegluga stawała się coraz trudniejsza – pojawiały się skały i kamienie, co zmusiło podróżników do brodzenia w lodowatej wodzie i ciągnięcia łodzi na linach.

W czerwcu ekspedycja osiągnęła rozgałęzienie rzeki i przez wiele dni usiłowała ustalić, która z odnóg jest właściwą Missouri prowadzącą na zachód. Po drodze natrafiono na Wielkie Wodospady, które udało się sforsować. W sierpniu podróżnicy spotkali się z Indianami z plemienia Szoszonów, a Sacagawea odnalazła wśród nich swoich krewnych. Jej brat okazał się być jednym z wodzów, co znacznie ułatwiło pertraktacje w sprawie kupienia koni, na których wyprawa miała przebyć Góry Skaliste. Do tej ostatniej operacji Lewis i Clark wybrali przełęcz Lolo w paśmie Bitterroots, co było wyborem najgorszym z możliwych.
Ekspedycja posuwała się tam w zimnie, śniegu i gradzie. Po jakimś czasie brakło żywności i trzeba było zabijać konie. Wreszcie wygłodzeni i wyziębnięci podróżnicy dotarli w sierpniu 1805 r. do terenów indiańskiego plemienia Nez Percé, którzy udzielili im pomocy. Tam też, po tygodniowym wypoczynku, wybudowano łodzie, którymi po rzekach Clearwater, Snake i Columbia ruszono w kierunku Pacyfiku. 7 listopada Clark zapisał w dzienniku: „Wielka radość w obozie. Przed nami ocean, ten wielki Pacyfik, który tak pragnęliśmy ujrzeć”.

Przy ujściu Columbii do oceanu zbudowano fort, w którym spędzono zimę, wykorzystując postój na uporządkowanie opisów fauny, flory i Indian oraz sporządzenie map. Wiosną wyprawa ruszyła w drogę powrotną. Góry Skaliste przekroczono po stopnieniu śniegów, a następnie podzielono się na dwie grupy: jedna badała dolinę rzeki Yellowstone, a druga dolinę rzeki Maria. Obydwie grupy spotkały się u ujścia Yellow-stone do Missouri. Wreszcie 23 września 1806 r., po 2 latach, 4 miesiącach i 10 dniach podróży, ekipa, powszechnie uznawana za zaginioną, dotarła do St. Louis.

Dorobek ekspedycji był imponujący. Zbadano dzikie tereny, na które mało kto wcześniej się zapuszczał. Opisano 178 nieznanych roślin oraz 122 gatunki i podgatunki zwierząt (przy ich nazywaniu stworzono nawet dwa nowe rodzaje, nazwane na cześć odkrywców „Lewisia” i „Clarkia”).

Poznano i nawiązano kontakty ze wszystkimi największymi plemionami Północnego Zachodu: Siuksami, Szoszonami, Mandanami i Czejenami, co zaowocowało niebawem ożywionym rozwojem handlu futrami. Wyprawa rozbudziła zainteresowanie nowymi obszarami i zaskutkowała ekspansją i podbojem Północnego Zachodu. Jej śladem wyruszyły niebawem kolejne ekspedycje. Jeszcze jednym owocem wyprawy Lewisa i Clarka były spisywane podczas podróży obszerne „Dzienniki”, określane dziś jako jeden z literackich skarbów Ameryki. Zawierały dokładne opisy krajobrazu, pogody, roślin, zwierząt i Indian i stały się wzorem dla wszystkich późniejszych badaczy amerykańskiego Zachodu.

Jak potoczyły się dalsze losy bohaterów wyprawy? Obydwaj zyskali wielkie uznanie, otrzymali podwójne wynagrodzenie oraz nadział 1600 akrów ziemi.

Meriwether Lewis zrezygnował ze służby wojskowej, został mianowany gubernatorem Terytorium Luizjany i zamieszkał w St. Louis. Nie sprawdził się jednak jako polityk. Również założona przez niego kompania handlowa nie radziła sobie dobrze. Długi oraz nadużywanie alkoholu wpędziło go w załamanie nerwowe. W 1809 r. wyruszył do Waszyngtonu, gdzie miał wytłumaczyć się ze skarg napływających na niego. Podczas podróży zginął w tajemniczych okolicznościach, prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Miał 35 lat.

Lepiej powiodło się Williamowi Clarkowi. Awansowano go na brygadiera, a w 1813 r. został gubernatorem Terytorium Missouri i pełnił tę funkcję przez 7 lat. Potem został mianowany Komisarzem ds. Indian, a wśród plemion Północnego Zachodu zyskał sobie duży szacunek. Zmarł w 1838 r., ciesząc się reputacją człowieka uczciwego i sprawiedliwego.

Dziś wyprawa transkontynentalna Lewisa i Clarka, u nas mało znana, w USA jest częścią mitologii związanej z podbojem Dzikiego Zachodu i szerzej – całej amerykańskiej historii, a jej dowódcy zajmują należne miejsce w panteonie narodowych bohaterów.

dziennikarz, redaktor Białego Kruka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski