Na pokładzie malezyjskiego samolotu zestrzelonego nad wschodnią Ukrainą był m.in. Joep Lange, światowej sławy holenderski profesor, który prowadził badania nad AIDS.
Na konferencję do Melbourne leciał nie tylko z niemal setką specjalistów w tej dziedzinie, ale także z żoną i piątką dzieci. Nikt nie miał szans na ratunek.
Ostateczny bilans ofiar czwartkowej katastrofy to 298 osób (o trzy więcej niż podawano wcześniej), ale do wczoraj zidentyfikowano zaledwie 181 z nich. Na liście nie ma Polaków.
Nie ma też jeszcze odpowiedzi na podstawowe pytanie: skąd dokładnie wystrzelono rakietę Buk, która trafiła w samolot. Jest za to coraz większe przekonanie, że konflikt na Ukrainie, nad którym państwa zachodnie chciały przejść do porządku dziennego, został w nieoczekiwany sposób umiędzynarodowiony. I nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby Rosja w aktywny sposób nie wspierała bojowników na wschodzie kraju.
Wczoraj w ostry sposób dał to do zrozumienia prezydent USA Barack Obama, podkreślając, że separatyści wspierani przez Kreml kontrolują ten obszar Ukrainy. Amerykański prezydent zapowiedział, że „Rosja, separatyści i Ukraina muszą stosować się do natychmiastowego przerwania ognia. Nie można niszczyć i zanieczyszczać dowodów”.
Tymczasem interesujące dane na temat lotu malezyjskiego boeinga ujawnił wczoraj Eurokontrol, który zajmuje się zarządzaniem przestrzenią powietrzną 40 państw, w tym Ukrainy. Okazuje się, że na tej trasie mogło odbywać się ok. 350 lotów dziennie, ale akurat ten samolot przelatywał nad feralną strefą pierwszy raz od około dwóch tygodni. Trasy lotów Malaysia Airlines w ostatnich dniach prowadziły przez południe Ukrainy. Nie wiadomo, dlaczego pilot zdecydował się w czwartek na inny kurs.
Równolegle z działaniami służb wywiadowczych zaczęła się wojna informacyjna. Rosjanie od razu przystąpili do ataku, twierdząc, że ukraiński system rakietowy był w czwartek aktywny. Wszystkie poszlaki wskazują jednak, że za atakiem stoją separatyści. Najbardziej przemawiają za tym rozmowy między rosyjskimi oficerami a sprzyjającymi im bojownikami, przechwycone przez ukraińską służbę bezpieczeństwa (czytaj obok). – Patrząc obiektywnie, nie ma żadnego powodu, dla którego Ukraińcy mieliby zestrzeliwać pasażerski samolot nad swym terytorium. Tym bardziej że przecież nie strzelali nawet do samolotów rosyjskich, które naruszały ukraińską przestrzeń powietrzną, bojąc się, że może to wywołać otwarty konflikt zbrojny – mówi nam Jan Piekło z Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej.
Przypomina, że rosyjski Specnaz i oficerowie GRU pomagali w zlikwidowaniu dwu innych maszyn lecących nad terytorium Ukrainy: – Do tego potrzeba specjalistycznej wiedzy. Nie byłoby to możliwe bez sprzętu i instruktorów z Moskwy.
29 czerwca separatyści chwalili się na Twitterze, że weszli w posiadanie pojazdów zdolnych do przenoszenia systemu Buk SA-11. Informacja została wówczas powielona przez wiele portali rosyjskojęzycznych. Dzisiaj bojownicy nie chcą się do tego przyznać. Tajemnicze działania dotyczą również czarnych skrzynek. Separatyści pochwalili się, że znaleźli jedną z nich i mają zamiar przekazać ją do Rosji. Nie dostarczyli jednak na to żadnych dowodów. Niektórzy komentarzy przypuszczają, że skrzynki już są w Rosji.
CO PODSŁUCHAŁA SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA UKRAINY?
Szef SBU Wałentyn Naływajczenko powiedział wczoraj, że są dowody, iż tuż przed katastrofą system Buk M wraz z obsługą trafił z Rosji do Ukrainy. Opublikowano nagrania rozmów separatystów z oficerami rosyjskiego wywiadu, z których wynika, że decyzja, gdzie ma być rozmieszczona wyrzutnia, należała do Rosjan.
Dialog prowadzony był między oficerem GRU Siergiejem Piotrowskim ps. Chmurnyj a donieckim bojownikiem o pseudonimie Buriat. „A dokąd wieźć tę piękność? (…) Tę, co przywiozłem, ja już w Doniecku. (…) Tak, tak. Buk. (…) Trzeba ją gdzieś wyładować, żeby ukryć” – mówił Buriat. Wiadomo, że zestaw przyjechał na lawecie. „Ja ci powiem, gdzie ją dostarczyć. Pójdzie razem z czołgami »Wschodu«. Jasne?” – odparł Chmurnyj. Z rozmów Piotrowskiego z dwoma innymi separatystami wynika, że wyrzutnia ma stanąć „od razu za motelem”. „Gdzieś w tym rejonie się rozłożysz, wyciągniesz swoich, którzy zostaną z tobą. Twoje zadanie – odwód i ochrona tej sztuki, którą ty będziesz teraz wiózł” – mówił Chmurnyj do bojownika.
Dzień wcześniej SBU opublikowała nagranie rozmów telefonicznych prorosyjskich separatystów na wschodzie kraju, z których wynika, że to oni strącili samolot pasażerski linii lotniczych Malaysia.
W napisach początkowych w udostępnionym filmie SBU stwierdza, że samolot został zestrzelony przez bojowników separatystycznego oddziału dowodzonego przez obywatela Rosji Igora Biezlera „Biesa”.
O godzinie 16.40 (15.40 czasu polskiego) ,,Bies” raportował o zestrzelonym samolocie swemu kuratorowi, pułkownikowi Wasylowi Gieraninowi. „Dopiero co zestrzelili samolot. Grupa »Minera«. Spadł za Jenakijewo ” – mówi Biezler.
Następnie słychać rozmowę z godziny 16.33, w której występują osoby o pseudonimach „Major” i „Grek”. Pierwszy mówi, że samolot zestrzelili kozacy z punktu kontrolnego w miejscowości Czernuchino.
„Major” relacjonuje „Grekowi”, że wśród szczątków znaleziono pierwszą ofiarę. „To cywil” – mówi. „Jest to na sto procent samolot pasażerski” – dodaje. Kolejna rozmowa toczy się między osobą, która przedstawiona została jako „bojownik”, a człowiekiem o nazwisku Kozicyn.
„Okazało się, że jest to samolot pasażerski. Spadł w rejonie Hrabowo, jest tam morze trupów kobiet i dzieci. Kozacy teraz to tam oglądają” – mówi „bojownik”.
„W telewizji mówią, że jest to niby ukraiński An-26, transportowiec, ale mówią, że ma napis Malezyjskie Linie Lotnicze. I co on robił na terytorium Ukrainy?”. „To oznacza, że przywozili szpiegów. Nie ma co latać teraz, teraz idzie wojna” – odpowiada na to Kozicyn.
(SUB, PAP)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?