Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia przy św. Anny

Paweł Stachnik
25 marca 1888 rok. Fizyk Zygmunt Wróblewski ulega poparzeniom w swoim laboratorium. Był jednym z najwybitniejszych polskich uczonych tego czasu.

Prof. Wróblewski wbrew rozmaitym przeciwnościom losu, dzięki talentowi, wytrwałości i ciężkiej pracy zdobył wykształcenie i osiągnął znaczącą pozycję w światowej nauce w II poł. XIX w.

Urodził się w Grodnie. Studiował fizykę na uniwersytecie w Kijowie, ale za udział w powstaniu styczniowym został aresztowany i zesłany na Syberię. Tam nabawił się choroby oczu, która groziła ślepotą. Jako zesłaniec nie mógł studiować na terenie imperium rosyjskiego. Po odbyciu kary wyjechał więc do Niemiec, gdzie przeszedł operację oczu, dokończył studia i zajął się pracą naukową.

Pracował w różnych ośrodkach naukowych, m.in. w Londynie, Paryżu i Strasburgu. Prowadził własne badania nad elektrycznością, a potem gazami i stopniowo zdobywał dorobek oraz uznanie. Już jako znany uczony w 1882 r. osiadł w Krakowie i objął Katedrę Fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na UJ przywiózł sporo aparatury badawczej, którą zgromadził własnym sumptem.

W Krakowie Wróblewski nawiązał współpracę z chemikiem z UJ prof. Karolem Olszewskim. Razem rozpoczęli prace nad skropleniem niektórych gazów trwałych, z czym nie mogła sobie poradzić ówczesna nauka. Dzięki unowocześnieniu używanego dotychczas do skraplania aparatu udało im się doprowadzić do stanu płynnego tlen, a później azot. Było to ważne osiągnięcie, które stało się głośne w całym ówczesnym naukowym świecie. Kraków uznano za jeden z przodujących ośrodków badaniach kriogenicznych.

W 1886 r. Wróblewski został dziekanem Wydziału Filozoficznego UJ. Zajęty sprawami administracyjnymi miał mniej czasu na badania. Postanowił więc przygotować mniej absorbującą pracę teoretyczną poświęconą wodorowi. Zamierzał zawrzeć w niej wszystkie informacje o tym ważnym i powszechnie występującym gazie - jego budowie, właściwościach przy różnych ciśnieniach, zastosowaniu itd. Uczony chciał także podać tzw. stałe krytyczne wodoru, czyli temperaturę krytyczną i ciśnienie krytyczne. Wróblewski obliczał te dane korzystając ze wzorów opracowanych przez holenderskiego fizyka Johannesa van der Waalsa w 1873 r.

25 marca 1888 r. - była to niedziela - Wróblewski do późnych godzin nocnych zajęty był obliczeniami potrzebnymi do pracy o wodorze. Profesor jak zwykle pracował w swoim laboratorium w Collegium Physicum przy ul. św. Anny. Późnym wieczorem wykreślał linię krzywą, obrazującą wspomniane stałe krytyczne, na papierze naciągniętym na desce rysowniczej. Postawił na niej także lampę naftową, by lepiej oświetlała papier.

W pewnym momencie Wróblewski zbyt mocno naparł na deskę, co spowodowało przewrócenie się lampy. Nafta oblała uczonego, a jego ubranie stanęło w ogniu. Wróblewski był sam w pokoju i nikt nie mógł mu udzielić pomocy. Zdołał jednak wybiec, zbiec po schodach na dół i wydostać się na podwórze. Tam natknął się na dwóch studentów, którzy swoimi płaszczami ugasili ogień.

Zawołali też służbę, która pomogła przenieść Wróblewskiego do budynku. Wezwano tam dermatologa prof. Antoniego Rosnera oraz chirurga prof. Ludwika Rydygiera, który udzielili pomocy rannemu. Poparzenia były duże i rano następnego dnia Wróblewskiego przewieziono do prywatnej lecznicy dr. Gwiazdomorskiego przy ul. Karmelickiej. Otoczono go tam troskliwą opieką, ale jego stan był ciężki. 16 kwietnia 1888 r. o godz. 7 rano profesor zmarł.

Ubrane w togę zwłoki wybitnego uczonego złożono na katafalku w sali wykładowej Collegium Physicum. Wartę honorową pełnili jego studenci. Na budynkach uniwersytetu i gmachu Akademii Umiejętności wywieszono żałobne flagi. Pogrzeb odbył się 19 kwietnia. Najpierw odprawiono mszę. Potem pożegnał je prezes AU Józef Majer. „Imię Twoje nie zginie wraz z Tobą, bo je zapisałeś w naszych sercach i w dziejach nauki” - powiedział prezes.

Trumnę z sali wyniosła młodzież studencka. Uformował się kondukt prowadzony przez dziekana Wydziału Teologicznego prof. Zygmunt Lenkiewicza. Na pogrzeb nie mogła przyjechać rodzina zmarłego z Grodna, więc niesiono tylko w jej imieniu wieniec. Trumnę nieśli studenci, a ich koledzy po obu stronach konduktu szli z płonącymi pochodniami.

Orszak przeszedł ul. św. Anny, Rynkiem i Floriańską. Przy Bramie Floriańskiej trumnę złożono na karawan i powieziono na cmentarz Rakowicki. Przy bramie na ramiona wzięli ją profesorowie i docenci UJ i zanieśli do tymczasowego grobu. Do grobu stałego przeniesiono ją 11 października 1888 r., podczas uroczystości z udziałem przybyłej z zaboru rosyjskiego rodziny profesora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski