MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stracił sprzęt i zboże, ale najbardziej koni żal

PACH
Bogusław Kłusek przed spalonymi zabudowaniami stajni i stodoły FOT. PAWEŁ CHWAŁ
Bogusław Kłusek przed spalonymi zabudowaniami stajni i stodoły FOT. PAWEŁ CHWAŁ
STOBIERNA KOŁO DĘBICY. W czwartkowym pożarze stracił niemal całą hodowlę. Z objętej ogniem stajni udało się uratować tylko jednego konia. Dziesięć zginęło.

Bogusław Kłusek przed spalonymi zabudowaniami stajni i stodoły FOT. PAWEŁ CHWAŁ

Tego dnia Bogusław Kłusek wyjechał do Dębicy, by zapłacić KRUS. - Nie dojechałem jeszcze do miasta, a żona dzwoni do mnie, żebym natychmiast wracał, bo stajnia i stodoła się palą - opowiada 45-latek.

Gdy dotarł na miejsce, nie było już czego ratować. - Syn wyprowadził jedną klacz, która była najbliżej wyjścia. Pozostałych nie dał rady wyciągnąć, bo dach zaczął się walić i musiał się sam ratować - opowiada Kłusek.

W pożarze stracił cztery dorosłe klacze (jedna miała się oźrebić za dwa tygodnie), trzy źrebaki i trzy kuce, a także dwie owce, kozę, kaczki i kilkadziesiąt sztuk drobiu. Ogień strawił także płody roli (m.in. 12 ton pszenicy), maszyny rolnicze, kupiony w ub. roku ciągnik oraz wozy i bryczki.

- Te konie i uprawa roli to było główne źródło utrzymania dla Bogusia i jego pięcioosobowej rodziny - mówi sąsiadka Bernadetta Ciszek. O tym, jak bardzo ludzie przejęli się nieszczęściem powszechnie lubianego sąsiada, najlepiej świadczy to, że w piątek ok. 50 osób przyszło, by pomóc mu uprzątnąć pogorzelisko.

- Koniarza najlepiej zrozumie koniarz. Sam hoduję konie i gdyby mnie coś takiego spotkało, świat by mi się zawalił - przyznaje Adam Nylec.

Przyczyny pożaru nie zostały do tej pory ustalone. Strażacy wstępnie oszacowali straty na 150 tys. zł. - 30 lat pracy poszło z dymem. Najbardziej szkoda mi koni, bo wspólnie z synami poświęciliśmy mnóstwo zdrowia, by niczego im nie brakowało. Żałuję też maszyn i bryczek. Kompletowałem je przez całe życie, odkładając pieniądze, których zawsze brakowało - mówi właściciel niespełna hektarowego gospodarstwa.

Spalony budynek nie był ubezpieczony, dlatego 45-latek musi wszystko rozpoczynać niemal od zera. Niemal, ponieważ o przekazaniu 10 tys. zł dla pogorzelców zdecydował już Urząd Gminy Dębica. - Rodzina nie straciła wprawdzie dachu nad głową, ale jej sytuacja jest fatalna - mówi Stanisław Rokosz, wójt gminy Dębica. W najbliższą niedzielę Kłusków będzie można wesprzeć, wrzucając pieniądze do puszek wolontariuszy Caritas przed kościołem parafialnym w Niedźwiadzie.

(PACH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski