MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ścigał bandytów, ledwo uszedł z życiem

Redakcja
Leszek Kuzaj czterokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski Fot. Marek Długopolski
Leszek Kuzaj czterokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski Fot. Marek Długopolski
- Od napadu na Pański warsztat minęło kilkadziesiąt godzin. Co tu się zdarzyło w piątek wieczorem?

Leszek Kuzaj czterokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski Fot. Marek Długopolski

ROZMOWA. Z kierowcą rajdowym LESZKIEM KUZAJEM o napadzie, którego stał się ofiarą

- Byliśmy w budynku, na zewnętrznym parkingu stało kilka aut. Usłyszałem huk, myślałem, że może zdarzył się wypadek, bo od drogi olkuskiej dzielą nas jedynie ekrany akustyczne. Kilka sekund potem włączył się alarm. Wyjrzałem i zobaczyłem dwie postacie w kapturach uciekające z posesji.

- Ruszył Pan za nimi?

- Biegli w kierunku ekranów, a ja za nimi. Jestem szybki, od lat biegam rekreacyjnie, więc dogoniłem ich na drodze awaryjnej, po jakichś 300 metrach. Kiedy się zbliżyłem musieli mnie usłyszeć. Odwrócili się, założyli kaptury, które im spadły, wyciągnęli maczety, no i zaczęło się.

- Coś Panu powiedzieli, ostrzegli Pana?

- Krzyknęli tylko sp... Ale nie jestem człowiekiem, który na każde krzyknięcie chowa się jak mysz pod miotłą, no to zaatakowali. Zacząłem się bronić, starałem się unikać ciosów, ale trzy mnie dosięgły. Dotarłem do warsztatu zakrwawiony, ktoś wezwał karetkę i wylądowałem w szpitalu. Mam kilkanaście szwów.

- Ze szpitala wrócił Pan do warsztatu?

- Wróciłem. Było tu już chyba z kilkudziesięciu policjantów. I dopiero wtedy dowiadywałem się, co zostało skradzione, w którym samochodzie.

- Przed chwilą z parkingu na lawecie odjeżdżało uszkodzone szare audi.

- No właśnie, wybito w nim szybę.

- Czy to byli młodzi ludzie?

- To nie były jakieś małolaty, moim zdaniem mogli mieć między 25 a 30 lat. A że zdarzały się tu w okolicy kradzieże, więc chciałem złodziei złapać i doprowadzić na policję. Nie przypuszczałem, że są wyposażeni w tak groźną broń.

- Skąd wyjęli te maczety, niektóre przecież mają nawet 45 centymetrów długości?

- Mieli je pod bluzami, wyjęli szybkim ruchem i ruszyli na mnie. Mam zraniony łokieć, jeden z ciosów zatrzymał się na żebrach, na szczęście nie uszkodził płuca, dosyć głęboką ranę zadali mi w lewą nogę nad kolanem.

- Miał Pan szczęście, że uszedł Pan z życiem.

- Myślę, że gdyby chcieli mnie zabić, to by mnie zabili. A tak jestem obolały, na silnych środkach przeciwbólowych i mam nadzieję, że tym ludziom napad nie ujdzie na sucho. Ale najbardziej przykre jest coś innego.

- Co?

- Znieczulica. Droga olkuska w piątki jest bardzo ruchliwa. Ten atak na mnie trwał jakąś minutę. Mijały nas samochody, może dwadzieścia, może więcej. Na pewno w światłach reflektorów kierowcy widzieli, że coś się dzieje, ale nikt się nie zatrzymał. Nikt mi nie pomógł. A wystarczyło tylko stanąć...

***

Wiadomo już, że w piątek z audi zginęło ok. 9 tysięcy złotych. Okazuje się też, że to już nie pierwsza napaść na mienie Leszka Kuzaja. W 2009 roku na parkingu przy ulicy Ciepłowniczej w Nowej Hucie zapaliły się dwa auta. Tir uległ niemal całkowitemu zniszczeniu. Uszkodzony został też osobowy volkswagen touareg. Parking i jedno z aut należały do Leszka Kuzaja.

Rozmawiała MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski