MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przechytrzyła naciągaczy

Małgorzata Więcek-Cebula
Iwona Siudut z brzeskiego Urzędu Pocztowego udaremniła kradzież 30 tysięcy złotych i w ten sposób zagrała na nosie oszustom
Iwona Siudut z brzeskiego Urzędu Pocztowego udaremniła kradzież 30 tysięcy złotych i w ten sposób zagrała na nosie oszustom Małgorzata Więcek-Cebula
Brzesko. 41-letnia Iwona Siudut udaremniła próbę wyłudzenia 30 tys. złotych od 70-latka z Brzeska. Emeryt przyszedł na pocztę, by wpłacić taką wysoką sumę na konto oszustów. Kobieta wyczuła podstęp i uniemożliwiła dokonanie przestępstwa

Brzesko. Urząd Pocztowy przy ul. Kościuszki, tuż przed godziną 15. Do jednego z okienek podszedł starszy mężczyzna. 70-latek w ręce trzymał trzy paczki banknotów, które dopiero co pobrał w jednym z banków. Był okropnie zdenerwowany. Bardzo się spieszył.

- Muszę natychmiast przelać pieniądze - mówił do pracownicy poczty.

Tajemnicze nazwisko
Chciał przekazać 30 tysięcy złotych konkretnej osobie, której nazwisko miał zapisane na niewielkiej kartce. Gdyby dopełnił wszystkich formalności, kwotę można byłoby odebrać w dowolnym urzędzie pocztowym na terenie kraju już po 10 minutach. Siedzącej przy kasie 41-letniej Iwonie Siudut ten pośpiech od razu wydał się podejrzany.

- Gdy zobaczyłam tego starszego, eleganckiego pana, od razu przez głowę przebiegła mi myśl, czy czasem nie został w coś wmanewrowany - mówi pani Iwona.

Fałszywe Biuro Śledcze na tropie
Kobieta zaczęła się dopytywać, po co i komu te pieniądze mają być przelane. Od mężczyzny dowiedziała się, że są niezbędne na... wsparcie pracy policji, która walczy z terroryzmem.

- Klient tłumaczył mi, że zadzwoniła do niego funkcjonariuszka Centralnego Biura Śledczego Policji i prosiła o błyskawiczne przekazanie tej kwoty - relacjonuje Iwona Siudut.

- Mówił jeszcze, że rzekoma policjantka przez telefon zapewniła go, iż poinformowała o przelewie jego syna, który także ma upoważnienie do wypłaty pieniędzy właśnie z tego konta - dodaje Siudut.
Słysząc to pracownica poczty była prawie pewna, że to próba wyłudzenia.

Najlepiej zadzwonić do syna
Pani Iwona natychmiast poprosiła staruszka o numer telefonu do syna. Połączyła się z nim i opowiedziała mu o całej sytuacji. Jej obawy potwierdziły się. Okazało się, że syn o niczym nie wiedział. Pracownica brzeskiego Urzędu Pocztowego powiadomiła o sprawie policję. Funkcjonariusze zjawili się po kilku minutach. Przelew gotówki wstrzymano.

Anioł stróż nie kobieta
Podinspektor Tomasz Gorczyca z Komendy Powiatowej Policji w Brzesku potwierdza, że dzięki reakcji pracownicy poczty udało się udaremnić próbę wyłudzenia.

- To postawa godna naśladowania - dodaje. Niestety, oszustów nie udało się zatrzymać.
Dumna ze swojej podwładnej jest Beata Gemza, naczelniczka Urzędu Pocztowego w Brzesku.

- Gdyby nie jej determinacja, nie wiadomo jak sprawa by się skończyła - podkreśla.

Pani Iwona pracuje na poczcie od 17 lat. Zawsze uśmiechnięta, życzliwa i chętna do pomocy. - To anioł nie kobieta - mówi Stanisława Waligóra, bywalczyni poczty. Przekonuje, że za swój czyn pracownica powinna dostać nagrodę. Na gratyfikację pani Iwona nie liczy.

Uważajmy na starsze osoby
- Nagrodą jest dla mnie satysfakcja, że komuś pomogłam - mówi Iwona Siudut. Wie, że nad starszymi osobami trzeba rozłożyć parasol ochronny.

- Ja w tej sytuacji tak zrobiłam - mówi skromnie.

Nie zawsze tak się kończy
Metoda na policjanta
W lutym w Bochni 20 tys. zł straciła 78-latka. Kobieta padła ofiarą oszusta, który podał się za jej syna. Twierdził, że miał wypadek i szybko potrzebuje pieniędzy na kaucję.

Kilka tygodni temu tuż przed południem w mieszkaniu 78-letniej mieszkanki Bochni, która opiekuje się obłożnie chorym mężem, zadzwonił telefon. - Mamo, miałem wypadek, gdy wracałem od lekarza - słyszy kobieta. Zaraz potem 78-latka dowiaduje się, że zmieniony głos syna to efekt infekcji. Mężczyzna zdenerwowanym głosem tłumaczy dalej, że potrącił pieszego, jest przesłuchiwany przez prokuratora i szybko potrzebuje 35 tys. zł na kaucję.

Aby uwiarygodnić wyjaśnienia oddaje słuchawkę innemu mężczyźnie, ten wszystko potwierdza. Kobieta wyciąga z konta oszczędności. Ma tylko 20 tys. złotych, oddaje je mężczyznie, który 30 minut po telefonie zjawia się pod jej blokiem. Starsza pani słyszy od niego, że syn zadzwoni zaraz jak tylko opuści komendę.

- Ponieważ telefon milczał, sama około godziny 16 zadzwoniła do syna, wtedy dowiedziała się, że nie było żadnego wypadku, a cała ta akcja to oszustwo - mówi Łukasz Ostręga, rzecznik prasowy KPP w Bochni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski