Prywatnymi MDK-ami zajmie się prokuratura?

O sprawie informowaliśmy w zeszłym tygodniu. Pisaliśmy, że działalność ośmiu niepublicznych młodzieżowych domów kultury kosztuje budżet Krakowa ponad pół miliona zł miesięcznie. Problem w tym, że – jak wykazała kontrola kuratorium oświaty – tylko jeden z nich działa bez większych zastrzeżeń. – Kontrolerzy znaleźli poważne uchybienia w pracy większości tych placówek – mówi Artur Pasek z Małopolskiego Kuratorium Oświaty.

Kontrola wykazała, że prywatne domy kultury często działają bez harmonogramu zajęć. Nie prowadzą dokumentacji, zatrudniają nauczycieli bez kwalifikacji i prowadzą zajęcia poza swoją siedzibą. Nie ma też pewności, czy w ogóle się one odbywały oraz czy dzieci, na które pobierana była dotacja, rzeczywiście w tych zajęciach uczestniczyły i czy zostały na nie zapisane za zgodą rodziców.

– Sama mam co do tego spore wątpliwości, bo zgłosiło się do mnie kilkoro rodziców z informacją, że ich pociechy zostały bez zgody wpisane na zajęcia do niepublicznego domu kultury – przyznaje radna Barbara Nowak (PiS), przewodnicząca komisji edukacji w Radzie Miasta Krakowa.

Sprawa dla prokuratora?

Te kwestie może rozwikłać jedynie prokurator, dlatego – jak się dowiedzieliśmy – miasto chce skierować do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właścicieli niepublicznych MDK-ów. – Uważam, że tą sprawą powinna zająć się prokuratura – mówi Katarzyna Cięciak, wiceprezydent miasta odpowiedzialna za edukację.

Podobnego zdania jest radna Nowak. – Radni otrzymali już protokoły z kontroli przeprowadzonej w domach kultury przez kuratorium i uważam, że mogło dojść do wyłudzenia dotacji, dlatego jeśli prezydent nie skieruje tej sprawy do prokuratury, zrobię to sama – deklaruje radna.

Radna Marta Patena (PO) również uważa, że sprawą powinna zająć się prokuratura. – Żałuję, że na ostatniej komisji edukacji nie wystąpiliśmy z takim wnioskiem. Padło za to wiele słów, które mogą być krzywdzące w stosunku do właścicieli tych domów kultury. Uważam, że mamy za mało informacji, by móc mówić o przestępstwie, a takie słowa również padły – mówi radna Patena.

W rozmowie z nami przyznaje, że kilka lat temu, przy okazji obrad okrągłego stołu edukacyjnego, współpracowała z Bogusławem Gofroniem, który od roku prowadzi jeden z największych prywatnych domów kultury w Krakowie.

– Przychodził do mnie na dyżury, dyskutowaliśmy o sprawach związanych z edukacją. Naszym wspólnym pomysłem były na przykład szkolne obwody scalone. Pomagał mi też w przygotowaniu komputerowej prezentacji na ten temat, ale nigdy nie zachęcałam go do założenia domu kultury ani mu w tym nie pomagałam – zapewnia Marta Patena.

Chwilę po naszej rozmowie radna Patena podjęła decyzję o wystosowaniu interpelacji do prezydenta Jacka Majchrow­skiego w sprawie prywatnych MDK-ów. – Zwróciłam się do prezydenta, by rozważył możliwość skierowania sprawy do organów ścigania. Uważam, że powinno to zostać dogłębnie wyjaśnione – mówi radna.

Nadal dostają pieniądze

Urząd Miasta Krakowa chce też wystąpić do właścicieli niepublicznych MDK-ów z żądaniem zwrotu dotacji pobranej na zajęcia prowadzone poza Krakowem dla dzieci niemieszkających na terenie miasta, bo – jak wykazała kontrola – takie przypadki również były.

Miasto nie wstrzymało jednak wypłaty kolejnych transz dotacji. Co więcej, niepubliczne domy kultury w ostatnich dniach otrzymały nawet wyrównanie za ubiegły rok w wysokości ponad 168 tys. zł. – Nie mamy podstaw prawnych, by wstrzymać wypłatę tych dotacji. Dopiero na kolejnej sesji Rady Miasta ma być procedowana uchwała zmieniająca zasady ich przyznawania – tłumaczy Katarzyna Cięciak.

Miasto chce zmniejszyć wysokość dotacji z 60 do 10-12 zł miesięcznie. W uchwale znajdą się też ustalenia, że dotowane zajęcia muszą się odbywać co najmniej dwa razy w tygodniu.

[email protected]