Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł zrobił "krecią robotę"

Katarzyna Hołuj
Jarosław Szlachetka na myślenickim rynku.
Jarosław Szlachetka na myślenickim rynku. Fot. Katarzyna Hołuj
Jeden na jeden. Rozmowa z JAROSŁAWEM SZLACHETKĄ, liderem PiS w powiecie - o wyborach, zdradzie radnych i... zakopiance.

- Jest Pan na liście wyborczej do Sejmu, i to pod numerem trzy. Z trójki cztery lata temu startował Marek Łatas, pana dawny polityczny mentor i nadal – kolega partyjny, którego dziś na liście próżno szukać. Jak Pan się z tym czuje?
- Nie chciałbym tego szerzej komentować. Taki był wybór władz naszej formacji.

- Pisał Pan donosy na posła do Warszawy? Są tacy, którzy twierdzą, że tak.
- Stanowczo zaprzeczam. To co działo się w czasie kampanii i po ogłoszeniu wyników wyborów zostało omówione i na zarządzie Okręgowym i podczas zebrań członków kół terenowych, w których uczestniczyła osobiście pani Szydło, oraz w jej imieniu poseł Polak oraz parlamentarzyści razem z panem Łatasem.

Wtedy omawialiśmy zarówno „zaangażowanie” posła Łatasa, jak i niepodporządkowanie się klubowym ustaleniom przez radnych Krzysztofa Halka, Marka Mikosia i Kazimierza Panusia.

- Czy to prawda, że Beata Szydło jest matką chrzestną Pana dziecka?
- Nie. Chrzestnymi mojego syna Adasia są osoby z najbliższej rodziny.

- Czy jest Pan dyktatorem? W wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” poseł Marek Łatas, mniej lub bardziej wprost, nie szczędził pod Pana adresem krytycznych uwag. O zachłyśnięciu się władzą po ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych, czy o wycinaniu ludzi z list jeszcze przed wyborami?
- Wszystkie decyzje, które podejmowaliśmy w trakcie kampanii wyborczej i po niej były podejmowane demokratycznie. Mój start na burmistrza? Każdy miał przecież prawo zgłosić swoją kandydaturę, rozmawialiśmy na ten temat przez całą jesień 2013 roku. Nikt się nie zgłosił i szkoda, bo szczerze mówiąc, liczyłem na takie prawybory.

- A co z wycinaniem ludzi?
- Nie ma mowy o żadnym wycinaniu ludzi z list. Sami zdecydowali z jakiego komitetu będą startować, to ich wola oraz wybór.
Przykłady: Jan Trzepacz i Jacek Dąbrowski. Pierwszy odrzucił możliwość kandydowania z list PiS, po czym dowiedziałem się, że kandyduje, ale z listy Macieja Ostrowskiego. Drugi zdecydował się skorzystać z propozycji startu z listy PiS, ale po wyborach, kiedy wszedł do Rady „przeniósł” się z klubu radnych PiS do klubu radnych Macieja Ostrowskiego. Okazał się nielojalny nie tylko wobec nas, ale także wobec swoich wyborców.

Tak więc nie mam sobie nic do zarzucenia. Te osoby same swoim zachowaniem zepchnęły się na margines polityczny w PiS.

- Poseł Łatas twierdzi, że Pana start był błędem, a jeśli Pan już się zdecydował zgłosić swoją kandydaturę to powinien Pan zdobyć poparcie partyjnych kolegów poprzez aklamację, a nie przewagą głosów…
- Pytanie do pana posła, jak należało to zrobić, skoro on i część radnych ze wszystkich sił nie chcieli dopuścić, aby PiS miał jakiegokolwiek kandydata, który stanąłby przeciwko Maciejowi Ostrowskiemu. Pytanie dlaczego panom: Łatasowi, Trzepaczowi, Cichoniowi czy Dąbrowskiemu tak na tym zależało, żeby burmistrz nie miał kontrkandydata?

- Poseł ma na to wytłumaczenie: trzeba było wybrać pewny fotel wiceburmistrza przy burmistrzu Ostrowskim…
- Z tego co mi wiadomo nie było jego zgody ani na wiceburmistrza z PiS, ani tym bardziej na wiceburmistrza Szlachetkę. Nigdy nie otrzymałem takiej propozycji.

Poza tym, poseł Łatas sam sobie przeczy. Już w 2010 roku publicznie twierdził, że w 2014 roku PiS będzie wystawiać swojego kandydata na burmistrza.

- Jako kandydat na burmistrza miał Pan poparcie wiceprezes PiS Beaty Szydło, ale już tu w Myślenicach nawet partyjni koledzy się od Pana mniej lub bardziej dystansowali. Mam na myśli posła i radnych: Kazimierza Dąbrowskiego, Jana Trzepacza, Stanisława Cichonia. Czy w takiej sytuacji był sens kandydować?
- Zdecydowanie tak. Próbowałem z tymi panami rozmawiać, ale te rozmowy nie przynosiły efektów. Nie mieli żadnych merytorycznych argumentów, żebym nie startował. Ich argument brzmiał „nie, bo nie”.

Z drugiej strony: środowisko lokalne, członkowie koła terenowego namawiali mnie. Czułem duże poparcie. Uważam, że wynik, który osiągnąłem jest bardzo dobrym wynikiem.

Przegrałem, ale część winy za to upatruję w „kreciej robocie”, jaką wykonały osoby ze środowiska PiS, czyli wspomniani radni wraz z panem posłem. Wystarczy wspomnieć, że do Rady Miejskiej kandydowali z konkurencyjnego wobec mnie komitetu wyborczego, czyli od Macieja Ostrowskiego.

- Nie minęło dużo czasu, jak poznaliśmy Pana jako kandydata na… starostę. Dlaczego chciał Pan nim zostać? Naraził się Pan na zarzut, że nie dość iż łapie zbyt wiele srok za ogon, to jeszcze gotów jest zmarnować mandat radnego Sejmiku i zaufanie, jakim obdarzyli Pana wyborcy?
- Nie rozpatruję tego w kategoriach zmarnowanego mandatu czy zawiedzenia zaufania. Pracę, czy to w Sejmiku czy w powiecie traktuję jako służbę. Jako starosta dalej dbałbym o interesy ziemi myślenickiej, a na tym stanowisku miałabym skuteczniejsze narzędzia żeby to robić i więcej możliwości.

Przed wyborami w ogóle nie brałem pod uwagę możliwości kandydowania na starostę. Po ogłoszeniu wyników poprosili mnie o to wybrani radni. Na początku dwunastka, a potem już cała trzynastka, włącznie z Krzysztofem Halkiem, poparli moją kandydaturę. Do dziś mam na biurku oświadczenia, które dobrowolnie podpisali godząc się na wybór starosty oraz członków zarządu.

- Czy dziś z perspektywy czasu nie uważa Pan, że lepiej było wystawić kogoś innego? Niektórzy twierdzą, że PiS miałby swojego starostę, gdyby nie kandydował Szlachetka…
- Po tym co się stało jestem przekonany, że tak czy tak, nie mielibyśmy swojego starosty. To było z góry ukartowane.

- Czy naprawdę wierzył Pan, że 13 to wystarczająca przewaga do tego, aby przeforsowywać swoich kandydatów na tak ważne stanowiska jak starosta i w ogóle, wystarczająca aby rządzić? Radni PiS już nie raz dowiedli, że nie są monolitem, więc skąd ta wiara?
- Matematyka sama mówi za siebie: 13 to więcej niż 12. Reszta to sprawa uczciwości i lojalności. Musiałem w to wierzyć. Rozmowy, które miały doprowadzić do pozyskania koalicjantów, nie przyniosły skutku. Nie prowadziłem ich sam. Ani Józef Dudzik, mimo iż otrzymał bardzo konkretną propozycję, ani Andrzej Pułka nie zdecydowali się przyłączyć do nas. Także z Tomaszem Susiem próbowaliśmy rozmawiać wierząc, że fakt, iż udzielił mu poparcia Jarosław Gowin czyni nas naturalnymi sprzymierzeńcami. Jednak nie dość, że nie podjął z nami rozmów to jeszcze zapomniał całkiem o swoim patronie.

Nie jest tak, że nie obawiałem się o ostateczne rozstrzygnięcie. Zastanawiało zachowanie Krzysztofa Halka, który po tym jak radni poparli moją kandydaturę na starostę, otrzymał propozycję zostania wicestarostą. Najpierw zgodził się, a potem wycofał tak z chęci objęcia funkcji wicestarosty jak i członka Zarządu. Przyjął funkcję w prezydium Rady, a następnie… przystał na propozycję Józefa Tomala, aby kandydować na członka zarządu, mimo iż nie miał zgody klubu żeby takim kandydatem być.

- Czy to według Pana rzuca na niego cień podejrzenia o zagłosowanie nie po myśli klubu PiS, w głosowaniu na starostę?
- Na pewno. To jednak tylko podejrzenia, bo nikt się do tego nie przyznał. Tak więc nie mamy dowodów, ale jego zachowanie, czy też wyłamanie się z dyscypliny Klubu PiS i umożliwienie wyboru wicestarosty i zarządu to wszystko stawia go w bardzo niekorzystnym świetle. Panowie zadbali tylko o własne interesy nie patrząc ani na formację, z której startowali, ani na wyborców, którzy głosowali na PiS i nasz program.

- W grudniu ubiegłego roku mówił Pan, że sprawa ta jest szansą na oczyszczenie Waszych szeregów. Mamy koniec września a wszystko jest „po staremu”.
- Na wszystko przyjdzie pora. Czas pokaże gdzie znajdą się nielojalni działacze. Jestem przekonany, że ostateczne wyjaśnienia i uporządkowanie obecnej sytuacji znajdzie swój epilog po wyborach parlamentarnych.

- Wyręczyć w tym może Pana i PiS, powstanie Solidarnej Polski. Może tam znajdzie się część dzisiejszych członków PiS. Poseł Łatas wprawdzie wprost mówi, że tego nie przewiduje, ale nie wiadomo jakie są plany innych…
- Jeśli chodzi o panów Łatasa i Halka, to myślę, że sami przez swoje działania stali się co najmniej kontrowersyjni.
A jeśli chodzi o Solidarną Polskę nie wiem dokładnie kto jest w to zaangażowany, ale słyszę że m.in. pan Pajka, który notabene – został skreślony z listy PiS za nielojalność. To nie wróży tym ludziom dobrze. Mam wrażenie, że niektórzy przygotowują sobie „miękkie lądowanie” w przyszłych wyborach samorządowych właśnie w postaci Solidarnej Polski, ponieważ gdzie indziej są już „spaleni”. Celem dodatkowym było próba zamieszania na liście PiS do parlamentu. W kuluarach mówi się, że pan Łatas znając swoją trudną sytuację chciał zgłosić pana burmistrza Ostrowskiego jako kandydata do Sejmu z Solidarnej Polski…

- Jest Pan odporny na przegrane. Co powoduje, że mimo porażek podnosi się Pan i dalej kandyduje. To determinacja czy może… desperacja?
- Zdecydowanie determinacja i przekonanie, że to co się robi jest dobre. Potwierdzenie tego znajduję w zespole ludzi z którym, pracuję i którzy, mnie wspierają. Gdyby nie zdrada radnych moglibyśmy naprawić w powiecie to co uważamy za wymagające zmian. Jestem pewien, że jeszcze to zrobimy. Teraz przede wszystkim musimy skupić się dla pracy dla powiatu w ramach obecnego klubu. Oczywiście jak już mówiłem będą zmiany osobowe w klubie PiS i jestem przekonany, że znajdą się w nim ludzie, którzy nie podlegają służbowo burmistrzowi czy staroście oraz nie są powiązani towarzysko z nimi, bo jak się okazało, miało to duży wpływ na to co się stało w radzie powiatu.

- Czy sugeruje Pan, że burmistrz mógł wywierać jakieś naciski?
- Nie będę tego komentować.

- Jakie są dziś stosunki między Panem a starostą?
- Nawet po tym co zaszło byłem otwarty na współpracę i zadeklarowałem taką chęć, jednak z drugiej strony podobnej chęci i deklaracji zabrakło.

- czyli…?
- Pan Tomal jest starostą, a ja radnym województwa małopolskiego.

- Zakładając, że zostanie Pan posłem, może nawet jednym przedstawicielem naszego powiatu w parlamencie, jak dogada się Pan wtedy z burmistrzem i starostą? Chyba, że to nie pana problem, bo wtedy to oni będą musieli dogadać się z Panem…
- Inicjatywa jest po ich stronie. Jeżeli otrzymam mandat, będę otwarty na współpracę tak jak byłem przez ostatnie pięć lat jako radny Sejmiku. Będę pracował na rzecz ziemi myślenickiej i jej mieszkańców, a czy burmistrz Ostrowski i starosta Tomal będą chcieli z tego skorzystać, to już ich sprawa. Inni wójtowie i burmistrzowie już wyrażają chęć współpracy.

- Zostańmy jeszcze na chwilę przy założeniu, że dostał Pan mandat i zasiadł w Sejmie. Jaka jest najważniejsza dla powiatu myślenickiego rzecz, w której realizacji zamierza Pan pomóc?
- Bezpieczeństwo na całym odcinku zakopianki od Krakowa przez Myślenice, Pcim i Lubień. Chodzi m.in. o bezpieczny, bezkolizyjny wyjazd na zakopiankę od strony ulicy Sobieskiego w Myślenicach, o węzeł na wysokości Strefy Aktywności Gospodarczej w Jaworniku, o bezpieczne przejścia dla pieszych w Głogoczowie, Krzyszkowicach i Jaworniku, o brakujące ekrany akustyczne, a wreszcie o budowę odcinka Lubień-Rabka i dalej. Kolejna sprawa to działanie na rzecz organizacji pozarządowych takich jak kluby sportowe, Koła Gospodyń Wiejskich, OSP, szeroko rozumiany rozwój kultury, odnowa i ochrona zabytków oraz rozwój infrastruktury i bazy sportowo-rekreacyjnej w naszych gminach. Czyli to czym aktywnie zajmowałem się do tej pory w samorządzie wojewódzkim. Planuję otwarcie biura poselskiego w Myślenicach, tak aby z każdym chętnym mógł się spotkać i porozmawiać o jego problemach.

- Po co było Panu stanowisko w Pcimiu? Co Panu dała ta praca?
- Możliwość rozwoju, sprawdzenia się, zdobycia doświadczenia. W tamtym momencie czułem, że moja misja jako radnego zmierza ku końcowi i że to co mogłem zrobić dla Myślenic jako radny zrobiłem. Dlatego nie uważam, jak mi to czasem się zarzuca, że kogoś czy coś zdradziłem. Zresztą nie zaniknąłem z Myślenic wraz z przyjęciem stanowiska w Pcimiu. Działałem i działam w dalszym ciągu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski