Poparcie z PESEL

Komitety wyborcze wciąż zbierają podpisy poparcia dla swoich kandydatów i coraz częściej pojawiają się sygnały o związanych z tym nieprawidłowościach. Do tej pory nagłośniono tylko przypadek zbierania podpisów przez działaczy Prawa i Sprawiedliwości bez gotowych list kandydatów do Sejmu. Okazało się, że wprawdzie kodeks wyborczy nie zezwala na zbieranie podpisów in blanco, ale też nie ma w nim żadnej kary za takie naruszenie ordynacji.

Na Lubelszczyźnie komitet Polskiego Stronnictwa Ludowego miał formularz na podpisy, w którym była także rubryka na telefon i adres e-mailowy, choć formularz zatwierdzony przez PKW takich rubryk nie przewiduje. I w tym przypadku przepisy nie są zbyt precyzyjne, bo wprawdzie wyborcy powinni być uprzedzeni o tym, że zbiera się ich dane osobowe, ale też taka baza danych nie musi być zarejestrowana.

Pojawiają się również doniesienia, że właściciele firm wymuszają od swoich pracowników złożenie podpisu poparcia dla list wyborczych. Pracownicy w obawie przed utratą pracy wykonują polecenie, choć za wywieranie nacisku w celu uzyskania podpisów można zostać ukaranym grzywną do 10 tys. zł.

Zgodnie z kodeksem wyborczym, podpisując się pod listami kandydatów do Sejmu lub na karcie poparcia dla kandydata do Senatu, musimy podać imię i nazwisko, adres zamieszkania i numer PESEL. Poparcia można udzielić kandydatom w okręgu, na terenie którego mieszkamy. O ile w przypadku list kandydatów na posłów ze spełnieniem tego warunku nie będzie kłopotów (jest tak samo jak cztery lata temu), to komitety kandydatów na senatorów muszą na to zwracać szczególną uwagę, bo podział na okręgi jest dziś inny niż w 2007 r. Zbierający podpisy nie mogą tego robić w budynkach administracji publicznej i podległych im instytucji, czyli także w szkołach, przedszkolach, domach kultury.

(GEG)