Piotr Michalski z Sułoszowej wciąż zaczepiał pługiem o żelastwa, gdy orał pole. Całe dziesięciolecia ziemia pod jego uprawami skrywała części radzieckiego czołgu. Fragmenty wojennej maszyny były w kilku miejscach oddalonych od siebie o kilkanaście metrów. - Nic tam nie rosło, zwykle były wypalone połacie. Wiedziałem, że są tam zakopane pozostałości czołgu, bo tata zawsze opowiadał, że po zakończonej II wojnie został tu rozsadzony. Nie było co z nim zrobić, więc ludzie zakopali jego fragmenty na naszym polu - mówi Piotr Michalski z Sułoszowej.
Płytko zakopana lufa czołgu przeszkadzała w pracy na roli najpierw Edwardowi Michalskiemu, ojcu pana Piotra, potem jemu oraz jego synom.
Tutejszych mieszkańców nie dziwiło to, że w okolicy mogą być pozostałości maszyn zbrojnych: czołgów, dział, ale także niewypały. Ludzie znajdowali je zaraz po wojnie i dziesiątki lat później.
- Przez pola sułoszowskie, w tym także pole Michalskich i wiele innych ciągnęły się rowy przeciwczołgowe. Tu była potężna linia umocnień - opowiada Mirosław Gąsiorek z Jerzmanowic.
To jego Michalski poinformował o zakopanych fragmentach maszyny zbrojnej, a pan Mirosław nawiązał kontakt z członkami Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego GEO-HIS z pobliskich Racławic w gminie Jerzmanowice-Przeginia. Szefem tej organizacji jest Zbigniew Pomierny.
Pasjonaci historii i działań wojennych, eksploratorzy z różnych stron kraju byli gotowi, żeby przyjechać na kartoflisko w Sułoszowej i kopać. - Przygotowaliśmy się do tego. Mieliśmy zgodę właściciela pola na wejście w teren, potem zdobyliśmy wszelkie pozwolenia m.in. konserwatora zabytków na odkopanie tych części - mówi Mirosław Kęćko, wiceprezes Stowarzyszenia GEO-HIS.
Przed akcją szefowie organizacji eksploracyjno-historycznej nawiązali kontakt z archeologiem Mateuszem Okońskim z Krakowa oraz Zbigniewem Białym, który sprawował nadzór saperski. - W takich sytuacjach trzeba działać ostrożnie. Mamy do czynienia z pozostałościami wojennymi, więc trzeba się liczyć z tym, że mogą być niewybuchy, niewypały - tłumaczy swoją obecność saper.
Wszystko było przygotowane, pozostało poczekać, aż rolnik zakończy zbiór ziemniaków. Gdy tylko Michalski dał sygnał, że plony zebrane, to na jego kartoflisku w Sułoszowej stawiło się kilkadziesiąt osób w ubraniach moro, kamizelkach odblaskowych z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego.
Wyjęli wykrywacze metalu. Urządzenia zaczęły piszczeć i wyć. Sygnalizowały, że ziemia kryje sporo metalowych przedmiotów. - Nie było do końca pewności, czy to rzeczywiście czołg, czy ciężkie działo - mówi Kazimierz Tomczyk, historyk z Racławic ze Stowarzyszenia GEO-HIS.
Eksploratorzy ruszyli z łopatami do pracy, kopali pełni zapału. Na pomoc przybyła im koparka z firmy Janex z Czubrowic. Operator sprawnie wyjmował kolejne fragmenty pancernej maszyny.
Zanim zaczęto kopać we wskazanym miejscu, Kazimierz Tomczyk przypomniał o walkach zbrojnych na tych ziemiach zarówno w czasie I, jak i II wojny światowej. - Krwawe walki były tu już na początku I wojny światowej, gdy Austriacy i Węgrzy starli się z Rosjanami. Od listopada do grudnia 1914 roku podczas zmagań w okolicy Sułoszowej zginęło pięć tysięcy żołnierzy austriackich, co do rosyjskich nie ma danych, ale mogło być podobnie. Ginęli cywile, spalono 120 gospodarstw oraz kościół w Sułoszowej. Wielkie zniszczenia były także w sąsiednim Sąspowie i Przegini - przypomina Tomczyk.
Zbrojne walki były również w czasie II wojny. Źródła historyczne podają, że w tej okolicy powstało około 700 bunkrów: betonowych, żelaznych, drewnianych. Na polach sułoszowskich Niemcy przygotowali potężną linię umocnień. - Były rowy przeciwczołgowe, rowy strzeleckie. Od połowy lipca 1944 roku do stycznia 1945 roku Niemcy zmuszali ludność do pracy przy tych okopach. Wszyscy okoliczni mieszkańcy w wieku od 14 do 60 lat całymi dniami pracowali przy budowie umocnień, pomagali także jeńcy wojenni - opowiada historyk z Racławic.
W końcu 17 i 18 stycznia 1945 roku przez Sułoszową przemieszczała się grupa 70 czołgów radzieckich 59. Armii I Frontu Ukraińskiego. - Czterech czołgistów odłączyło swoje maszyny od grupy. Jeden z nich wpadł w wilcze jamy, drugi w przepaść, kolejne dwa zostały rozbite przez Niemców - informuje Tomczyk.
Mieszkańcy wspominają, że rozbite czołgi zostały rozkradzione, jeden doszczętnie, a części drugiego to najprawdopodobniej te wykopane teraz na polu Piotra Michalskiego.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 20. "Szabaśnik"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?