Tomasz Lachowicz: EDYTORIAL
Po pierwsze: mowa-trawa. Trudno zaufać choćby jednemu jego słowu. Na wczorajszej konferencji zachowywał się tak, jakby przekazywał obywatelom znakomitą wiadomość. Kombinacja oszczędności – zapewniał – i zwiększenia deficytu daje gospodarce impuls rozwojowy. Tymczasem rzeczywistość nie jest taka słodka. Niebezpiecznie zbliżamy się do konstytucyjnej bariery zadłużania państwa. Obywatele powinni o tym wiedzieć, a minister albo wyparł taki scenariusz ze swojej świadomości, albo traktuje nas jak dzieci. Jedno i drugie jest dla niego dyskwalifikujące.
CZYTAJ TAKŻE: Mniej na armię, naukę i kolej >>Po drugie: brak poczucia odpowiedzialności. W obecnej sytuacji jedynym rozwiązaniem było zniesienie progu oszczędnościowego i zwiększenie deficytu. To akurat prawda. Musimy jednak pamiętać, kto odpowiada za fakt, że jesteśmy "w obecnej sytuacji”. Minister Rostowski zarządza polskimi finansami nie od sześciu miesięcy, lecz od sześciu lat.
Po trzecie: gra va banque. Rachuby ministra są proste. Gospodarka się rozpędzi, to dziurę budżetową się zasypie. A jeśli minister się myli? Wszak mylił się już nieraz. Gospodarka nie zaskoczy, wbijemy się na konstytucyjną barierę zadłużenia (60 proc. PKB), trzeba będzie zmniejszyć emerytury, obniżyć płace budżetówki?
Minister wyjedzie do swojej drugiej ojczyzny i w BBC obejrzy dym palących się opon na polskich ulicach, demonstracje, bałagan, złość...
My mamy większy problem, bo dym będzie się snuł wokół naszych głów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?