Przelewanie z pustego w próżne

Agnieszka Maj: EDYTORIAL

Cieszyć się mogą także rodzice małych dzieci, ponieważ od września będą płacić o ok. 100 zł mniej miesięcznie za przedszkola. Niedawno premier obiecał także, że prezent dostaną samorządy: w inny sposób naliczany będzie wskaźnik ich dopuszczalnego zadłużenia, co oznacza, że będą mogły więcej wydawać na inwestycje. Wszystkie te działania trafiają jednak w próżnię. Większość sondaży dalej pokazuje, że w górę idzie PiS, a traci PO.

W dodatku niektórzy wcale się z prezentów premiera nie cieszą. Do tej grupy zaliczają się prezydenci dużych miast. Nie są wdzięczni za obietnice w sprawie długu. Ich zdaniem to drobiazg, polityczny gest, który nie ma żadnego znaczenia poza marketingowym. Wątpliwości mają także inni obdarowani: zwłaszcza po tym jak dowiedzieli się, że dziura w budżecie państwa wyniesie w tym roku 24 mld zł.

Skąd rząd znajdzie pieniądze na jej zapełnienie? Sam przecież nie zarobi, więc zabierze je tym, którzy zarabiają. Jeśli nawet nie podniesie podatków, to da mniej pieniędzy gminom. A gminy brakujące kwoty wezmą oczywiście od mieszkańców, podnosząc lokalne podatki, opłaty za komunikację miejską. Za te wszystkie prezenty płacą więc podatnicy.

Może zamiast rozdawać pieniądze na prawo i lewo, należałoby przeprowadzić gruntowne reformy i zaoszczędzić na wydatkach państwa? Wprowadzić takie zmiany, aby firmom opłacało się zatrudniać na etatach, a nie na śmieciowych umowach? To znacznie trudniejsze niż wprowadzenie "przedszkoli za złotówkę”.