Marcin Warszawski: EDYTORIAL
Jednak, gdy pierwsze emocje opadną, radości powinna zacząć towarzyszyć wytężona praca. Pod Wawel zawitają przecież najprawdopodobniej trzy miliony wiernych. Owszem przybędą w celach religijnych, jednak nie samą modlitwą żyje człowiek. Pielgrzymi muszą przecież gdzieś spać, coś jeść, a czasem nawet wziąć prysznic. Dlatego liczenie zysków i korzyści przez przedsiębiorców i władze miasta na chwilę po ogłoszeniu decyzji papieża jest nieco nie na miejscu. Tym bardziej że pracy jest wiele.
Dwa autobusy wożące turystów z lotniska w Balicach do centrum, budka z hot dogami na Błoniach i szalety miejskie czynne od 10 do 18 mogą nie wystarczyć. Podobnie jak stragany z pluszowymi smokami wawelskimi.
W Krakowie przyzwyczailiśmy się bowiem, że tandeta sprzedaje się bardzo dobrze. W sferze profanum być może. Jednak pielgrzymi z Indii, Oceanii czy Brazylii to nie angielscy kibice. Sacrum oczekuje przecież czegoś więcej.
Profesor Antoni Jackowski, twórca pojęcia turystyki religijnej, przestrzega ponadto, że jeśli władze Krakowa już dziś nie zaczną planować wizyty trzech milionów młodych katolików, miasto może zostać najzwyczajniej w świecie sparaliżowane.
Pozostaje więc mieć nadzieję, że za trzy lata, gdy papież Franciszek będzie celebrował mszę świętą na Błoniach, nie będziemy musieli liczyć na organizacyjny cud. W sytuacji kryzysowej można oczywiście prosić o wstawiennictwo św. Tadeusza Judę lub św. Ritę, patronów spraw beznadziejnych, jednak oczekującym na cudowne rozmnożenie tramwajów, nowych dróg czy miejsc noclegowych dla pielgrzymów zalecałbym ostrożność.
Światowe Dni Młodzieży 2016: inwestycja z wiarą w zyski >>Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?