Nie daj się łowcom jeleni

Zbigniew Bartuś: EDYTORIAL

Nie twierdzę, że ktoś uznał, iż cyfrowe zagubienie jednej trzeciej Polaków to świetna okazja, by zedrzeć z nich skórę. Ale sądzę, że coraz większa presja na klientów, by zrezygnowali z papierowych faktur i wyciągów z konta, wynika nie tyle z „misji ochrony lasów”, co z chęci zysku. Wysłanie listu w kopercie kosztuje parę złotych. Wysłanie e-maila przez automat nie kosztuje nic. Sęk w tym, że nie każdy klient ma do e-maila dostęp. Nie każdy posiada i umie obsługiwać smartfona, na którym mógłby analizować e-rachunki. Ci, którzy nie umieją, coraz więcej za to płacą. Ich rachunki za telefon czy telewizję są z tego powodu wyższe. Więcej płacą też za jedyne znane im formy płatności – w okienku na poczcie czy w banku.

Nie twierdzę, że ktoś celowo represjonuje grupę technologiczne zapóźnioną. Po prostu tak wynika z biznesowych kalkulacji. Emeryci, biedni wiedzą to i płacą za „komfort” otrzymywania rachunków po staremu i płacenia po staremu, czyli de facto stanie w coraz dłuższych kolejkach do coraz mniej licznych okienek.

Twierdzę natomiast, że kiedy za namową potentatów część starszych i mniej zamożnych, mimo technicznego zapóźnienia i związanych z tym obaw, godzi się płacić rachunki po nowemu, przez polecenie zapłaty, powinno się ich chronić. Nie może być tak, że co krok padają ofiarą dziwnych „błędów” systemu, który „automatycznie” ściąga z ich kont więcej, niż się należy. Nie mogą być jeleniami „udzielającymi” wbrew sobie bezpłatnego kredytu chciwcom. Potrzeba kampanii uświadamiającej zagubionym, jak uniknąć pułapek zastawianych przez różne „systemy” i „automaty”. Inaczej będą się bali nowoczesności. I chyba słusznie.