Przyjdzie też czas na opłatę za ławkę

Ławka miała kolce, które chowały się dopiero po wrzuceniu monety w odpowiednie miejsce. Gdy minął czas, siedzący słyszał sygnał alarmowy, po którym kolce wracały na swoje miejsce i czekały cierpliwie na wrzucenie kolejnej monety.

Ten obraz skojarzył mi się z pomysłem wprowadzenia w Krakowie winiet za wjazd do centrum i jeżdżenie po dziurawych ulicach. Bo opłata za siedzenie na ławce może być kolejnym krokiem w uspokajaniu ruchu w centrum. Jeśli wierzyć urzędnikom, to winiety spowodują (czy aby na pewno?!) ograniczenie wjeżdżających do centrum i korzystających z samochodu. A to oznacza, że przybędzie pieszych, którzy będą chcieli na chwilę usiąść na Plantach.

Przed ławkami będą tworzyć się takie korki, jak teraz na ulicach w centrum. Urzędnicy będą dumać, jak rozwiązać ten problem. Wiadomo, że ławek nie przybędzie, bo szpeciłoby to krajobraz zabytkowego centrum, więc jedynym wyjściem okaże się wprowadzenie opłat za siedzenie na ławce. Konserwator zabytków ustali nawet kształt kolców wysuwających się z desek.

Absurd? A czy winiety za wjazd do centrum to co innego? Że są w innych miastach Europy? Jak krakowianie będą zarabiać tyle, co mieszkańcy tamtych miast, to gotowi będą nawet zapłacić winietę za służbowe auto prezydenta Krakowa czy marszałka województwa. Bardziej obawiam się, że tak jak dziś wielu notabli zwalnia się z opłat za parkowanie, tak samo zwolnieni będą z winiet.

A potem dostaną bezpłatne żetony na ławki.