Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdarte protezy na żyle złota

Redakcja
Przy ul. Prądnickiej 10 w Krakowie - cisza przed burzą. Sześćdziesięciu superkrawców i superszewców czeka na to, co zrobi Ministerstwo Skarbu Państwa, które na dniach ogłosi kolejny przetarg na ich dogorywający zakład.

KONTROWERSJE. Potencjalnych nabywców Krakowskich Zakładów Sprzętu Ortopedycznego interesuje... ziemia

Jednak potencjalnych nabywców nie interesuje raczej - trwająca tu od 1917 roku - produkcja protez rąk i nóg. Najcenniejszym majątkiem Krakowskich Zakładów Sprzętu Ortopedycznego wydaje się dzisiaj - oprócz wybitnych fachowców - ziemia.

To 41-arowa działka w sąsiedztwie Nowego Kleparza, sto metrów od wylotu ulicy Długiej, niespełna kilometr od dworca PKP, półtora kilometra od Rynku Głównego. Bodaj ostatni taki skrawek - do wzięcia - w centrum Krakowa. Ile może być wart?

Podobnej wielkości parcele w Podgórzu czy Łobzowie oferowane są po minimum 300, a w porywach nawet 600 tys. zł za ar. W przypadku KZSO ostrożne szacunki mówią o 16 mln zł za całość. To ponad dwa razy więcej niż wynoszą roczne przychody firmy! I zyski z całego ćwierćwiecza...

- Istna paranoja, że na tak atrakcyjnym gruncie w centrum miasta prowadzona jest działalność produkcyjna i to niedochodowa. 60 osób na 1,5 tys. m kw. sal i hal! To ewenement na skalę europejską! - dziwi się deweloper, który widziałby tam raczej apartamentowce, podobne do tych, jakie powstały nieopodal, przy ul. Szlak. Załoga od dłuższego czasu szemrze o planach postawienia tutaj hotelu i restauracji; miałyby być dla nowego właściciela "prawdziwą żyłą złota".

Ale zakładowa "Solidarność" ciągle wierzy, że uda się utrzymać przy Prądnickiej produkcję protez, ortez, gorsetów, kołnierzy, balkoników i wózków. Oczekuje pomocy od właściciela - ministerstwa skarbu.

- Pracownicy mają po 50, 60 lat i obawiamy się, że powiększą grono bezrobotnych. Nie jestem atrakcyjnym materiałem dla rynku pracy - tłumaczy Bogdan Zalasiński, wiceprzewodniczący "Solidarności" przy KZSO. Chciałby, jak reszta załogi, spokojnie doczekać emerytury.

Związkowców wspierają parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Posłowie Ryszard Terlecki i Andrzej Adamczyk uważają, że sprzedaż KZSO komuś, kogo obchodzi wyłącznie atrakcyjna nieruchomość, byłaby "zbrodnią przeciwko państwu".

Prezes Witosław Sobieraj, kierujący KZSO od połowy czerwca, zaznacza, że jedynym ratunkiem dla zakładu jest szybka prywatyzacja. - Za chwilę będziemy odcięci od pieniędzy i braknie nam na materiały. Jeśli firma szybko nie znajdzie właściciela, udusi się finansowo - tłumaczy. W jego opinii - gdyby 10 lat temu zakład miał prywatnego właściciela, dzisiaj sama działalność medyczna (produkcja protez i innego sprzętu) byłaby warta minimum 20 mln zł.

Tymczasem wartość sprzedaży KZSO utrzymuje się od lat na tym samym poziomie: nieco ponad 7 mln zł (czyli, biorąc pod uwagę inflację, maleje) - przy mocno rosnących kosztach. Z roku na rok jest coraz gorzej.

Firma przynosi straty (do maja - 220 tys. zł) i traci rynek na rzecz lepiej zorganizowanych i wyposażonych konkurentów. Nie ma pieniędzy na nowe maszyny: najwięcej, bo 33, kupiła w latach 1964 - 1985, a w ostatnim dziesięcioleciu - jedną!

Zdaniem prezesa, zakłady ortopedyczne, które były przez lata lokalnymi monopolistami, więc nie musiały martwić się o sprzedaż i klientów - przespały okres zmian w gospodarce. Dziś na rynku wartym rocznie miliard złotych działa kilkadziesiąt dynamicznych firm prywatnych. Owszem, krakowski zakład dysponuje najlepszymi w kraju specjalistami, szewcami i krawcami, ale poza tym - nie ma atutów. Oprócz ziemi.
Ministerstwo próbowało już sprywatyzować KZSO - wraz z bliźniaczym zakładem w Poznaniu - jesienią zeszłego roku. Za 85 proc. udziałów w krakowskiej spółce (resztę otrzymać mają pracownicy) chciało minimum 13,6 mln zł. Nie było chętnych. Zainteresowanie poznańskim zakładem wyraziła tamtejsza Wyższa Szkoła Biznesu - zaoferowała 9 mln zł. Nikt nie oczekuje jednak od niej kontynuacji produkcji protez. Uczelnia po prostu od dłuższego czasu wynajmuje od PZSO pomieszczenia. Interesują ją zatem budynki - oraz grunty, nieco większe niż w Krakowie, ale gorzej położone.

Na dniach ministerstwo ma ogłosić kolejny przetarg na KZSO. Zdaniem działaczy "Solidarności" oraz posłów PiS, Skarb Państwa powinien zadbać o miejsca pracy i kontynuację produkcji zgodnie z niemal wiekową tradycją.

- Prywatyzacja jest procesem otwartym, więc mogą wziąć w niej udział zarówno inwestorzy branżowi, jak i finansowi - odpowiada Maciej Wiewiór, rzecznik ministerstwa skarbu. W przetargu najważniejszym kryterium jest cena za udziały. Jeśli najwięcej zaproponuje jakiś deweloper - to trudno. Takie są zasady.

Zdaniem posłów PiS, odpowiedź resortu skarbu na kolejne interpelacje w tej sprawie (pisał je również śp. Zbigniew Wassermann) "jest skandaliczna, ukazuje chłód i brak zaangażowania ze strony państwa".

- Osoby niepełnosprawne powinny mieć możliwość indywidualnego zamawiania i dostosowywania sprzętu do ich potrzeb w firmach kontrolowanych przez państwo - dodają posłowie Terlecki i Adamczyk.

"Solidarność" oczekuje od ministerstwa zmiany trybu prywatyzacji z przetargu publicznego na negocjacje. Bogdan Zalasiński, wiceprzewodniczący "Solidarności" przy KZSO, tłumaczy, że wówczas w grę wchodzi nie tylko cena za pakiet udziałów, ale i program rozwoju spółki zawierający m.in. gwarancje dla pracowników.

Maciej Wiewiór odpowiada, że odstąpienie od kryterium ceny na rzecz innych (np. gwarancji zatrudnienia itp.) mogłoby być uznane przez Unię Europejską za udzielenie niedozwolonej pomocy publicznej; oznaczałoby to złamanie obowiązujących przepisów prawa wspólnotowego. Poza tym pakiet socjalny podpisywany jest między pracownikami, a inwestorem. Resort skarbu nie jest stroną tych uzgodnień.

Prezes Sobieraj przypuszcza, że po KZSO nikt, prócz załogi, płakał nie będzie. Jeśli prywatyzacja się nie uda i firma padnie, konkurencja bez problemu zagarnie rynek.

Wśród krakowskich menedżerów krąży pomysł przeniesienia produkcji KZSO z centrum miasta na obrzeża, z pozostawieniem przy Prądnickiej jedynie punktu obsługi klientów, bo niepełnosprawnym łatwo tu dotrzeć (protezy wytwarzane są na indywidualne zamówienie).

Ze sprzedaży cennych gruntów można by wybudować gdzie indziej nowoczesny zakład, kupić maszyny, a przede wszystkim - rozwinąć sieć sprzedaży oraz reklamę, co w ostatnich latach mocno zaniedbano. Ale załoga odnosi się do takich rozważań z nieufnością, mając w pamięci przenosiny Krakowskich Zakładów Mięsnych z Rzeźniczej (gdzie powstała Galeria Kazimierz) na Bartników. Nowoczesny zakład otwierali prezydent, wojewoda i biskup. A rok później firmy nie było...

Agata Śliwa, Zbigniew Bartuś

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski