MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Znikanie gestów, znikanie ścieżek

Redakcja
395. Salon Poezji miał odświętny charakter FOT. WACŁAW KLAG
395. Salon Poezji miał odświętny charakter FOT. WACŁAW KLAG
Bardzo możliwe, może nawet pewne, że gdy z końcem maja 1943 r. 31-letni Jerzy Turowicz grał w wyreżyserowanej przez Tadeusza Kantora w podziemnym Teatrze Niezależnym "Balladynie" Juliusza Słowackiego rolę Kirkora - Kantor zdradzał już wyjątkowy, właściwie niepowtarzalny talent do emocjonalnej pirotechniki, już widać w nim było zadatki na mistrzowskiego w skali globu "bombera" słów i gestów.

395. Salon Poezji miał odświętny charakter FOT. WACŁAW KLAG

Paweł Głowacki: SALONY

Lecz możliwe też, że właśnie wtedy Turowicz pierwszy raz pomyślał o odwrotnej stronie morderczego wrzasku - o równie potężnych mocach kroków niespiesznych, mocach cierpliwej ciszy namysłu i szmeru zdań sunących powoli. Jak choćby szmeru słów "Modlitwy Pana Cogito - podróżnika" Zbigniewa Herberta.

"Panie// dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny// a także za to że pozwoliłeś mi w niewyczerpanej dobroci/ Twojej być w miejscach które nie były miejscami mojej/ codziennej udręki". Po czym statecznie, cicho suną nazwy miejsc, dobre twarze, kształty nie do zapomnienia, krajobrazy, co zostały w głowie na zawsze. Pięknie cały ten ogrom Krzysztof Zawadzki odczytał, pięknie, bo nic nie roniąc z mocy niespiesznego szmeru, nic - aż do końca, do frazy doskonałej: "a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony na zawsze i bez/ wybaczenia".

Wiersz ten i garść pozostałych. Wersy Gałczyńskiego, Baczyńskiego, Twardowskiego, Herberta, Miłosza, Iłłakowiczównej, Kamieńskiej, Lema, Maja, poetów innych jeszcze, co w "Tygodniku Powszechnym" - dziele życia niegdysiejszego Kirkora - wiersze drukowali. Dzień przed setną rocznicą urodzin Jerzego Turowicza, na 395., odświętnym Salonie Poezji Zawadzki i Irena Jun wszystko czytali tak, jak Zawadzki "Modlitwę...". Nic nie gubiąc z ciepłego, miękkiego szmeru, który był sednem gestów i słów Turowicza. I czytali blisko, bardzo blisko głosu Redaktora. W prologu Salonu słychać było w głośnikach jego lekturę wersów Miłosza. Tak, donikąd się nie spieszył. Tak, cierpliwie szukał smaku słów Noblisty, słów o znikaniu gestów wszelkich i każdej ścieżki - o blaknięciu śladów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski