Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciemne wiersze Grochowiaka

Redakcja
W niedzielnym Salonie Poezji udział wzięli Krzysztof Globisz oraz Marta Mazurek, która nie tylko czytała dzieła Stanisława Grochowiaka, ale też zagrała na akordeonie. W czasie najbliższego Salonu, w niedzielę, o godz. 12 usłyszymy wierszyki dla dzieci z „Krakowskiego Abecadła” Mieczysława Czumy. FOT. WACŁAW KLAG
W niedzielnym Salonie Poezji udział wzięli Krzysztof Globisz oraz Marta Mazurek, która nie tylko czytała dzieła Stanisława Grochowiaka, ale też zagrała na akordeonie. W czasie najbliższego Salonu, w niedzielę, o godz. 12 usłyszymy wierszyki dla dzieci z „Krakowskiego Abecadła” Mieczysława Czumy. FOT. WACŁAW KLAG
"Świat był jeszcze tak młody - pisał klasyk o czasach mitycznych, kiedy nawet cieniem projektu na ludzi nie byliśmy - że wiele rzeczy nie miało nazwy i mówiąc o nich trzeba było wskazywać palcem". Po czym epoki się przewaliły - i jesteśmy! Żyjemy, mając na co dzień do zmielenia Saharę słów. Co najmniej.

W niedzielnym Salonie Poezji udział wzięli Krzysztof Globisz oraz Marta Mazurek, która nie tylko czytała dzieła Stanisława Grochowiaka, ale też zagrała na akordeonie. W czasie najbliższego Salonu, w niedzielę, o godz. 12 usłyszymy wierszyki dla dzieci z „Krakowskiego Abecadła” Mieczysława Czumy. FOT. WACŁAW KLAG

Paweł Głowacki: SALON POEZJI

Wskazujące palce uschły na amen - nazw błąka się w powietrzu chyba więcej niż rzeczy i uczuć. Lecz nadmiar ten nie jest złem - złem jest bezhołowie nadmiaru.

I nie wdając się w detale, mówię: w samym środku bezhołowia codziennego - Krzysztof Globisz i jego studenci aktorstwa: Marta Mazurek i Daniel Malchar, na ostatnim Salonie Poezji adorowali nadmiar słów. Naszych? Nie, to nie był nasz bałagan. To był gęsty barok opowieści Stanisława Grochowiaka - nadmiar, co swym uporządkowaniem zawstydza słowny burdel codzienny.

Globisz więc, Mazurek i Malchar. Ich własne intonacje, brzdęk skrzypiec, mruki akordeonów, timbre fortepianu. Tym przez godzinę adorowali język, który w uszach nam się nie mieści. Czynili mszę nie świętą w intencji zdań, wersów, słownych obrazów raczej nie do ogarnięcia. Przez zawrotną gęstość fraz Grochowiaka wędrowali tak, jak by to była jedyna dostępna realność. Nie inaczej. I co najważniejsze - wędrowali bez śladu pretensji do sugerowania światu, że oto wszystko zrozumieli z genialnych, onirycznych krętactw ścieżek językowych Grochowiaka. Przypominali tylko, jak by wspominali Samuela Becketta: "Słowa - nic więcej nie mamy".

I za Grochowiakiem powtórzyli też prawdę starą, najstarszą: że język dobrze użyty tyleż służy do banalnego porozumiewania się, informowania, przekazywania, niczym pieniędzy na poczcie, treści - co sam w sobie jest porozumieniem, jest informacją, jest treścią. Trzeba tylko nauczyć się właściwie słuchać, a zwłaszcza - prawidłowo czytać. I wtedy się wie. Nie należy marudzić, że się pisania Grochowiaka nie pojmuje. Należy siedzieć cicho i modlić się, by - jak sam poeta o to prosił tonem gorzkim - Matka Boska rzuciła maleńki blask na jego ciemne, piękne, bolesne wiersze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski