Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezcenna Madonna z Allegro

ŁUKASZ GAZUR
Fragment przedstawiający Marię Salome, na którym dostrzec można odcisk palca malarza lub złotnika FOT. KATARZYNA BURY
Fragment przedstawiający Marię Salome, na którym dostrzec można odcisk palca malarza lub złotnika FOT. KATARZYNA BURY
ODKRYCIE. Średniowieczne dzieło przetrwało do naszych czasów jako... szuflada. Zwróciła na nie uwagę Katarzyna Bury z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Fragment przedstawiający Marię Salome, na którym dostrzec można odcisk palca malarza lub złotnika FOT. KATARZYNA BURY

Zaczęło się od poszukiwań książki prof. Jerzego Gadomskiego o małopolskim malarstwie tablicowym. Wśród aukcji na portalu Allegro nagle znalazło się coś o wiele bardziej cennego - średniowieczne malowidło autorstwa Mistrza Rodziny Marii.

Jak potoczyły się dalsze losy bezcennej Madonny z szuflady? - czytaj naszą kontynuację tematu>>

- Od razu zwróciło moją uwagę. Byłam pewna, że jest dziełem z czasów średniowiecza. Pokazałam zdjęcia dr. hab. Markowi Walczakowi z Instytutu Historii Sztuki, który to potwierdził. Zdecydowaliśmy, że to będzie temat mojej pracy magisterskiej. I zaczęłam poszukiwać informacji - tłumaczy Katarzyna Bury, dziś pracownica Kamienicy Hipolitów, oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Na początku podszywała się pod osobę chętną do zakupu. Gdy zbliżał się koniec aukcji, musiała się ujawnić. Właściciel zgodził się, by zobaczyła obraz. Okazało się, że to fragment większej całości, pociętej w późniejszym czasie. Do dziś obraz przetrwał w kawałkach, niestety, niekompletnych. Ale pozwalają one na zrekonstruowanie całości.

- Po raz pierwszy w życiu widziałam średniowieczny obraz nietknięty przez wieki ręką konserwatora, zachowany w warstwie malarskiej w stanie, w którym zostawił go artysta - mówi Katarzyna Bury.

Czas: XVI wiek

Pewnych informacji o obrazie było niewiele. - W tym wypadku praca historyka sztuki to niemal zajęcie detektywistyczne. Czułam się jak Sherlock Holmes, próbując wydłubać jakieś informacje ze źródłowych przekazów - mówi Katarzyna Bury.

Sprzedający wiedział o fragmentach obrazu tylko tyle, że przetrwał do naszych czasów w okolicach Pilicy. Posłużył za materiał do zrobienia szuflad w szafie zakrystyjnej, w której prawdopodobnie przechowywano ornaty. Jedna z desek nosi nawet ślady dłuta - najwidoczniej ktoś chciał zdjąć warstwę malarską.

- Dobrze, że stolarz okazał się leniwy. Gdy zobaczył, jak trudno zdziera się farba, po prostu odwrócił obraz licem do ziemi. Dlatego dzieło przetrwało do naszych czasów, choć w nie najlepszym stanie. Widać, że w wielu miejscach zostało wytarte od wysuwania szuflad. Ale wciąż ma swoje tajemnice. Zauważyć można choćby odcisk palca malarza lub złotnika na czepcu Marii Salome - tłumaczy Katarzyna Bury.

Miejsce: Pilica

W końcu, w tekstach źródłowych, znalazła informację, że w kościele św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty w Pilicy, w kaplicy św. Anny znajdował się obraz z przedstawieniem patronki. Nie wiadomo, kto ufundował dzieło. Podejrzenie pada na Mikołaja z Pilicy, który w tym czasie łożył spore sumy na wspomnianą świątynię.

Obraz został usunięty podczas zmiany wystroju kościoła w XVII wieku. To był częsty problem w kościołach do XVIII, a nawet do początku XIX stulecia: uwspółcześniano je, często niszcząc średniowieczne zabytki. Czasem przewożono je do mniejszych, wiejskich kościołów. W tym wypadku górę wziął zmysł praktyczny - po prostu deski powtórnie wykorzystano. Dzięki temu dzieło przetrwało. Dopiero później, na fali zainteresowania przeszłością, wielkich odkryć archeologicznych i narodzin historii sztuki jako osobnej dyscypliny naukowej uznano, że warto chronić takie zabytki.
Ale przypisanie obrazu do kościoła w Pilicy to tylko hipoteza. - Nie wiemy, jak wyglądało wspomniane dzieło, trudno to dziś ustalić. Wiemy tylko, że istniało, zostało bowiem wspomniane w przekazach na temat biskupich wizytacji - tłumaczy Katarzyna Bury.

Autor: Mistrz Rodziny Marii

Już przy pobieżnym oglądaniu obrazu nasunęło jej się skojarzenie z dziełem "Rodzina Marii" z Ołpin, przechowywanym obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie. To wywołało podejrzenie, że malowane na deskach prace mogły wyjść z warsztatu anonimowego małopolskiego twórcy średniowiecza, nazywanego w historii sztuki Mistrzem Rodziny Marii. Z jego pracowni pochodzi ponad 20 zachowanych do dziś dzieł nie tylko na terenie Małopolski, ale i w światowych muzeach.

Profesor Jerzy Gadomski, jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie średniowiecznego malarstwa tablicowego, nazywa jego warsztat "jednym z najprężniejszych w XVI wieku w Małopolsce". To jemu przypisuje się choćby autorstwo obrazu "Zaśnięcie Marii Panny" w kościele parafialnym w Piotrkowie Trybunalskim, tryptyk "Św. Marcina" w kościele parafialnym w Grywałdzie czy sceny Zmartwychwstania na skrzydłach ołtarza z kościoła w Sabinowie (dziś przechowywanych w słynnej Węgierskiej Galerii Narodowej w Budapeszcie).

Cechy charakterystyczne: brwi

Na to, że autorem wspomnianego dzieła na desce może być Mistrz Rodziny Marii i jego warsztat, Katarzynę Bury naprowadziły... brwi. Charakterystyczne dla tego twórcy, przypominające jodełkę: łuk brwiowy zaznaczony jest grubą kreską, od niego odchodzą drobne, króciutkie linie. Prof. Jerzy Gadomski ten właśnie sposób malowania szczegółu anatomicznego uznaje "niemal za sygnaturę" artysty.

Również sposób malowania czepca przypomina ten, który dostrzec można na obrazie "Rodzina Marii" z Ołpin. Dodatkowo typowe dla jego twórczości są także oczy przedstawionych postaci: z mięsistymi, półprzymkniętymi powiekami. Tło wytłoczone zostało motywem roślinnym charakterystycznym dla tego autora (prawdopodobnie w jego pracowni istniał wzornik, którego używano w wielu dziełach).

I temat - dziś niemal zupełnie nieznany, ale na początku XVI wieku bardzo popularny. Chodzi o historię zapisaną w apokryfach, biblijnych opisach, które nie są dziś uznawane za "teksty natchnione". Według jednego z nich św. Anna, matka Marii i babka Jezusa, po śmierci św. Joachima jeszcze dwukrotnie wychodziła za mąż: za Salomosa i Kleofasa. Z tych związków miały urodzić się córki nazywane - dla rozróżnienia - Maria Salome i Maria Kleofasowa. One także miały dzieci, krewnych Chrystusa. I wszystkie te osoby umieszczono na obrazie, w centrum kompozycji, stawiając Jezusa jako Dzieciątko podawane przez Maryję św. Annie.

Temat, znany jako "Rodzina Marii", mający przedstawiać rodowód Chrystusa, po kontrreformacyjnym Soborze Trydenckim, który m.in. chciał "oczyścić" religię z apokryficznych podań uznawanych za niepewne czy po prostu nieprawdziwe, niemal zanikł w sztuce. Natomiast ten motyw ikonograficzny był jednym z najpopularniejszych w warsztacie wspomnianego mistrza. Stąd zresztą jego określenie: Mistrz Rodziny Marii.
 

Fachowcy rynku dzieł sztuki nie chcieli wczoraj komentować ceny dzieła. Podkreślali, że obrazy takie pojawiają się na aukcjach niezwykle rzadko. Głównie oglądać je możemy w ekspozycjach muzealnych albo w kościołach, w których wciąż są przechowywane. Ale zgodni byli, że dzieło jest warte znacznie więcej niż cena wywoławcza na Allegro - 5 tys. zł. Mimo to chętni się nie znaleźli. Dzieło zostało wycofane z aukcji przez sprzedającego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski