Armia szuka dostawcy pocisków agitacyjnych zarówno ręcznych, jak i rakietowych. Pierwsze z nich (kaliber do 45 mm) mają przenosić do 300 ulotek formatu A6 (ok. 10 x 15 cm) na odległość nie mniejszą niż kilometr, po czym rozrzucać je na powierzchni 1000 metrów kw. Rakiety (kal. do 120 mm) muszą mieścić w głowicy już 3 tysiące takich ulotek i rozrzucać jej na powierzchni 40 tysięcy metrów kwadratowych (to powierzchnia Rynku Głównego w Krakowie), w odległości nie mniejszej niż 6 km od stanowiska ogniowego.
Amunicja trafi na wyposażenie Centralnej Grupy Działań Psychologicznych w Bydgoszczy (jej żołnierze zwani są Czarnymi Pająkami), jedynej w Polsce zajmującej się oddziaływaniem psychologicznym na polu walki (tzw. PSYOPS - Psychological Operations).
Akcje PSYOPS prowadzone są obecnie przez polskich żołnierzy w Afganistanie. Rozrzuca się tam ulotki będące odpowiedzią m.in. na "nocne listy" talibów, którzy grożą zabijaniem dzieci posyłanych do szkół, w szczególności tych budowanych przez Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa NATO. W ten sposób kilka lat temu udało się zapełnić uczniami taką placówkę w Giro. Jednak na ulotkach pojawiają się także informacje np. o... potrzebie mycia rąk przed każdym posiłkiem.
Po co nam pociski ulotkowe, skoro w przyszłym roku polskie wojsko wycofa się z Afganistanu? - Mogą być one wykorzystywane do działalności informacyjnej prowadzonej na obszarach zagrożonych lub objętych sytuacją kryzysową, na których nie ma możliwości przekazywania informacji przy użyciu innych środków - mówi rzecznik MON, ppłk Jacek Sońta.
Sońta dodaje, że nasza armia posiada taką amunicję jeszcze z czasów Układu Warszawskiego, ale ze względu na wiek trzeba ją wycofać z użycia.
Ostatni raz kampanię agitacyjną na wielką skalę w Polsce wojsko przeprowadziło 2 maja 2013 r., w Dniu Flagi, w ramach akcji "Orzeł Może", odbywającej się pod patronatem Bronisława Komorowskiego. Śmigłowce wojskowe zrzuciły wtedy nad Warszawą, Wrocławiem i Poznaniem 3 miliony ulotek zachęcających do radosnego obchodzenia świąt narodowych.
Na początku listopada o tych ulotkach przypomniał sobie poseł PiS Tomasz Kaczmarek, który uznał ich zrzut za przekroczenie uprawnień przez szefa MON i działanie na szkodę interesu publicznego, dlatego skierował sprawę do prokuratury. W połowie grudnia śledztwo zostało jednak umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego. Okazało się, że rozkaz zrzucenia ulotek przez załogi śmigłowców wydał szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a loty odbyły się zgodnie z przepisami bezpieczeństwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?