Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła nad Jeziorem Wiktorii będzie pomnikiem polskich zesłańców na Sybir

PIOTR SUBIK
Ugandyjskie dzieci podczas poświęcenia cmentarza w Koji FOT. HUBERT CHUDZIO
Ugandyjskie dzieci podczas poświęcenia cmentarza w Koji FOT. HUBERT CHUDZIO
PAMIĘĆ. Z inicjatywy Sybiraków na Półwyspie Koja w Ugandzie zostanie zbudowana szkoła. Ma się stać pomnikiem polskich zesłańców na Sybir, którzy po opuszczeniu ZSRR trafili do osiedli w Afryce Wschodniej.

Ugandyjskie dzieci podczas poświęcenia cmentarza w Koji FOT. HUBERT CHUDZIO

Pomysł budowy szkoły w Koji, ok. 60 km (trzy godziny drogi) od stolicy kraju - Kampali, zrodził się na początku tego tygodnia, krótko po uroczystości poświęcenia po remoncie polskiego cmentarza na Półwyspie Koja, nad Jeziorem Wiktorii.

Na renowację zniszczonej nekropolii, na której pochowano prawie stu Polaków mieszkających po opuszczeniu Syberii w Koji, złożyli się Sybiracy, ich potomkowie i przyjaciele z Polski, Australii, Kanady i Wielkiej Brytanii. I to właśnie oni wymyślili, by mieszkańcom Koji zbudować nową szkołę. Ale miałoby się to stać pod jednym warunkiem - że uczniowie będą się opiekowali grobami Polaków. Plan jest też taki, by raz w miesiącu odbywały się w niej lekcje historii Polski, a raz do roku - Dzień Polski.

- Nawet dorośli mają tam mgliste pojęcie o naszym kraju, choć niektórzy twierdzą, że pamiętają obecność w Koji Polaków. Po wybudowaniu szkoły ta pamięć będzie trwała długo - mówi dr Hubert Chudzio, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, który za działania na rzecz upamiętnienia losów polskich Sybiraków m.in. w Afryce odebrał w Ugandzie medal "Pro Memoria" z rąk sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dra Andrzeja Kunerta.

Budowa szkoły może kosztować około 60 tysięcy dolarów. Pierwsze deklaracje wpłat złożyli Sybiracy.

Pomoc obiecała też ROPWiM. - Uznałem, że gdyby była to szkoła pomnik polskich zesłańców na Sybir, moglibyśmy pomóc w jej budowie. Zwłaszcza że ułatwiłoby to naszemu krajowi opiekę nad grobami Sybiraków, co w przypadku Ugandy jest mocno utrudnione, bowiem najbliższa placówka dyplomatyczna znajduje się w Nairobi w Kenii. Oczywiście to niezwykle kosztowne przedsięwzięcie, nie jesteśmy w stanie sfinansować go w całości, ale myślę, że na kilkanaście tysięcy złotych wsparcia pomysłodawcy mogliby liczyć - mówi "Dziennikowi Polskiemu" dr Andrzej Kunert.

W Koji, staraniem miejscowego pasjonata Edwarda Wakiku, powstaje też muzeum poświęcone polskim Sybirakom - trafiła do niego ostatnio makieta osiedla w Koji, wykonana przez jej dawnego mieszkańca Michała Chłopickiego z Australii.

Dr Hubert Chudzio uważa, że szkoła mogłaby być gotowa za dwa lata. Zbudować ją mieliby podopieczni salezjanina o. Ryszarda Józwiaka z ośrodka dla dzieci ulicy w Namugongo. Ci sami, którzy remontowali cmentarz na Półwyspie Koja.

Polskie osiedle w Koji, zamieszkiwane przez ok. 3 tys. osób, które po układzie Sikorski-Majski w 1941 r. opuściły Syberię i przedostały się do Afryki, istniało w latach 1942-48. Był tam m.in. kościół, szpital, placówki oświatowe. Przez sześć lat na cmentarzu pojawiło się 97 grobów, lecz pochowano w nich 96 osób; symboliczny grób poświęcono osobie pożartej przez... krokodyle. Spoczywa tam m.in. Jurek Międzyrzecki, harcerz z innego polskiego osiedla w Afryce, w Tengeru (Tanzania), który zmarł na zawał serca podczas zlotu harcerskiego, pływając łodzią po Jeziorze Wiktorii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski