Będą kolejne pozwy za kredyty we frankach

Tomasz Sadlik FOT. ANNA KACZMARZ

- Taki zamiar zgłosiło mi około stu osób - powiedział nam Tomasz Sadlik. Po tym, jak zapowiedział założenie Stowarzyszenia Obrony Poszkodowanych Hipotekami PRO FUTURIS skontaktowało się z nim ponad 200 osób w podobnej jak on sytuacji.

Wczoraj miała odbyć się pierwsza manifestacja frankowców mająca pokazać ich siłę. Na ul. Zwierzyniecką w Krakowie, gdzie działa wiele banków, przyszło zaledwie kilka osób. - Było mało czasu, to pora, w której spłacający kredyty pracują. Ważne, że ciągle odbieram kolejne zgłoszenia - tłumaczył organizator. I apelował, by wszyscy mający problemy ze spłatą kredytów we frankach składali pozwy do sądów, bo to wstrzyma egzekucje.

- Chciałabym, aby poszkodowani wystąpili z pozwem zbiorowym - przyznała Jolanta Michalik, która sama spłaca kredyt we frankach. Według niej indywidualne pozwy oznaczają koszty, na które wielu osób nie stać.

Stanisław Adamczyk, doktorant z SGH, który przygląda się systemowi bankowemu w Polsce, przekonywał, że jest szansa wygrania przez frankowców spraw sądowych. Jego zdaniem potrzebne są także zmiany ustawowe i nowe spojrzenie na rolę instytucji finansowych. - Nie może być tak jak w przypadku Amber Gold, że ofiarami byli tylko klienci zupełnie nieświadomi ryzyka. To ryzyko powinno być podzielone między banki i ich klientów - tłumaczył Stanisław Adamczyk.

Stowarzyszenie zakładane przez Tomasza Sadlika ma pomagać w przygotowywaniu pozwów, ale też zabiegać o zmiany ustawowe. Jedna z propozycji dotyczy przewalutowania kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich na złotówki po kursie z dnia udzielenia tej pożyczki. Komisja Nadzoru Finansowego sprzeciwia się takim pomysłom i twierdzi, że ich realizacja negatywnie wpłynie na gospodarkę oraz spowoduje wzrost bezrobocia. Zwolennicy ustawowej pomocy dla fran-kowców podkreślają, że inne kraje, jak Chorwacja czy Węgry, zdecydowały się przeciwdziałać problemom, które mają osoby spłacające kredyty walutowe.