Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiątki po królu założycielu

Barbara Ciryt
Rynek w Słomnikach z kościołem i częścią parkingową. Ten plac jest w jednym z większych w Polsce. Zajmuje prawie dwa hektary powierzchni.
Rynek w Słomnikach z kościołem i częścią parkingową. Ten plac jest w jednym z większych w Polsce. Zajmuje prawie dwa hektary powierzchni. Barbara Ciryt
Słomniki. Zatracił się dawny charakter miasta i smykałka szłomnikarzy do wyrobu hełmów dla królewskiej armii, ale o przywilejach Kazimierza Wielkiego mieszkańcy nie zapomnieli. Wciąż wielu żyje z handlu. I jak kiedyś szlak solny, tak dziś prowadzi tędy ważna droga Kraków - Warszawa.

Nawoływania straganiarzy niosły się po całym słomnickim rynku. Każdy kupiec przejeżdżający jednym z przecinających się tu solnych szlaków handlowych (prowadzących od Wieliczki i Bochni) - z nakazu króla Kazimierza Wielkiego - musiał się zatrzymać, zaoferować swój towar i dać zarobić mieszkańcom.

Słomniczanie doceniają gest władcy - założyciela miasta i z myślą o nim w przyszłą niedzielę organizują święto - Festiwal Kazimierzowski. Zjadą tu waleczni rycerze, rzemieślnicy prezentujący dawne zawody, i straganiarze podobni do tych, którzy bywali tu w średniowieczu. Będą tańce i zabawy.

- Za czasów króla Kazimierza kupiec, jadąc z towarem przez miasto musiał się tu zatrzymać, wynająć: stragan, karczmę, żeby odpocząć, stajnię dla koni. Wszystko było związane z prawem składu, które król Kazimierz nadał miastu - mówi Alicja Biczysko, dyrektorka Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Słomnikach. Obowiązywało też prawo mili. - Zakazywało przyjezdnym kupcom wystawiania w mieście takiego towaru, jakim handlowali miejscowi np. zboża i soli. Prawo mili eliminowało konkurencję - dodaje pani dyrektor i prowadzi na rynek.

Na rogu, przy dzisiejszym ważnym dla miasta szlaku z Krakowa do Warszawy, stoi niewielki, stary dom z charakterystycznym łamanym dachem. To pozostałość z czasów królewskich. Takie były domy wokół słomnickiego rynku: wąskie, liczące zaledwie 20 do 30 mkw., co ważne - z podcieniami. Ten na rogu też je miał, ale zostały zamurowane. Na podcienia mieszkańcy wynosili stoły i wystawiali towar do sprzedaży.

Kazimierz Wielki zastał Słomniki osadą nad Szreniawą, a zostawił miastem na wzgórzu. Ze wzniesienia było z daleka widać wroga, bezpieczeństwo poprawiały sąsiednie wzgórza: góra Niedziela i góra Kwietnica.

Alicja Biczysko podkreśla, że Słomniki istniały zanim król założył miasto. Osada była w dolinie rzeki, tam skupiało się życie, uprawiono pola. Gdy ostatni z Piastów zabrał się za lokowanie miast (których liczbę w Polsce podwoił) nie zapomniał o Słomnikach. Zakładał miasta na wzór niemieckiej kolonizacji i prawa magdeburskiego. - Miał fantastycznych urbanistów. Słomniki jak inne miasta Kazimierzowskie, mają rynek w kształcie kwadratu. Słomnicki jest jednym z większych w Polsce, liczy 1,83 ha powierzchni.

Nie dorównuje Rynkowi krakowskiemu (4 ha - przyp. red.), ale jest znacznie większy od półhektarowego warszawskiego - mówi szefowa ośrodka kultury. Z każdego boku wychodzą po dwie ulice, z każdego rogu dodatkowe trakty prowadzące do miejsc wspólnych: uprawnych ziem (z których utrzymywali się mieszkańcy handllujący bożem), ogrodów, sadów i miejsc wypoczynku.

Królowi Kazimierzowi słomniczanie zawdzięczają fach, który posiedli. Zadbał o to, by mieszkańcy mieli z czego żyć. Oprócz uprawiania pól, mieszczanie wyrabiali szłomy, czyli hełmy dla armii. Byli szłomnikarzami, czy też szłomnikami. Stąd nazwa miasta dawniej Szłomniki, dziś Słomniki. Mieszkańcy znają historię i nie pomijają faktu, że mistrzów szłomnikarzy król sprowadził z Rusi. Nauczyli tutejszych ludzi rzemiosła.

A władca zadbał, by szłomnikarze mieli zbyt. Rządził w Polsce, której sytuacja polityczna była dość skomplikowana. Zagrożona była ze strony Czech i zakonu krzyżackiego, nie brakowało problemów z Luksemburgami i wypraw do Lwowa oraz na Ruś Halicką. Mimo że władca starał się siadać do rozmów i pokojowo rozwiązywać spory, to nie zapominał o zbrojeniu się.

Spacerując po mieście nie sposób zapomnieć, że był tu świetnie działający młyn królewski i zamek w tzw. Słomniczkach (dzisiejsze Miłocice). Do Słomnik sprowadziło się wielu Żydów. Mieszkali w okolicach zamku i na tzw. Zamościu, bo początkowo w granicach miasta nie mogli się osiedlać. W czasie wojny zostali wywiezieni do Płaszowa, potem do obozu w Bełżcu. Przypomina o tym synagoga w pobliżu rzeki i pozostałości cmentarza z symbolicznymi macewami.

Słomniczanie dalej w dużej mierze żyją z handlu, choć wielu szuka pracy w innych miastach. Na rynku sporadycznie pojawia się jakiś stragan i handlarz oferujący sezonowy towar np. truskawki.

Słomnicki obrońca
Król Kazimierz Wielki nadał też herb miastu - jest związany z legendą: Dawno temu żył tutaj Michałko, chłopiec łobuz, którego ludzie karmili, bo był sierotą. Gdy nadarzyła się okazja odpłacił mieszkańcom za dobre czyny. Przed najazdem tatarskim do Michałka we śnie przyszedł Archanioł Michał i ostrzegł przed niebezpieczeństwem. To ten archanioł waży uczynki ludzi, wprowadza do nieba lub mieczem przegania sprzed bram raju.

Chłopak po przebudzeniu wprowadził ludzi do lochów pod rynkiem. Tatarzy nie zastali nikogo, opuścili miasto i pojechali na Kraków. Wtedy jeden z nich strzałą ugodził hejnalistę. Gdy tę legendę usłyszał Kazimierz Wielki postanowił Archanioła Michała z wagą i mieczem umieścić w herbie miasta. Najazdy tatarskie były, a istnienie lochów? Tego nikt nie zbadał, ale niektórzy uważają, że właśnie przez nie czasem zapadają się fragmenty rynku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski