Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oto nędza naszego istnienia! [ZDJĘCIA]

Redakcja
Z Dorotą Masłowską rozmawiał prof. Przemysław Czapliński Fot. Adam Wojnar
Z Dorotą Masłowską rozmawiał prof. Przemysław Czapliński Fot. Adam Wojnar
Wczoraj zakończył się Festiwal Conrada - tygodniowa impreza z udziałem największych gwiazd literatury z całego świata. Kraków gościł w tym czasie m.in. Orhana Pamuka i Zygmunta Baumana. Nie zabrakło także znanych i lubianych polskich autorów: Eustachego Rylskiego czy Doroty Masłowskiej.

Z Dorotą Masłowską rozmawiał prof. Przemysław Czapliński Fot. Adam Wojnar

ROZMOWA. DOROTA MASŁOWSKA, pisarka, laureatka Nike, o pisaniu usługowym i polskiej zawiści

Ta ostatnia wydała właśnie swoją najnowszą książkę "Kochanie, zabiłam nasze koty" (Noir Sur Blanc), o której rozmawiał z autorką prof. Przemysław Czapliński. Poniżej publikujemy nieautoryzowany zapis fragmentu spotkania z pisarką.

- Mało jest pisarzy, którzy zrobiliby w tak twórczy sposób rozkurz w języku, jak Dorota Masłowska. Na początek spytam więc: skąd się wzięła "Wojna polsko-ruska"?

Tłumy czytelników na spotkaniu z Dorotą Masłowską [ZDJĘCIA] >>

- Szczerze powiem, że ostatni raz o tym myślałam jakieś 10 lat temu.

- Ale czy od tego czasu nastał jakiś ład? Czy wojna jako taka jest nadal ważnym tematem?

- Kiedy pisałam swój dramat "Między nami dobrze jest", temat wojny wydawał się niekompatybilny ze mną samą. Ale poprzez robienie kolaży ze strzępów języka codziennego, wojna zaczęła się tam sama przebijać. Kiedy bowiem zrobić z języka polskiego preparat i obejrzeć go pod mikroskopem, to wojna przebija w nim w każdej głosce. To jest fascynujące. Myślę, że w ogóle język obejrzany pod mikroskopem, język, który rozłoży się na czynniki pierwsze i dokładnie się obejrzy, zawiera strasznie dużo rzeczy - przeszłość, teraźniejszość, ale też bardzo łatwo można wnioskować z niego o przyszłości. Wystarczy spojrzeć w jego składniki.

- Jest w tym Pani pisaniu nieprawdopodobna dynamika resztek językowych.

- Taka socjologia śmietnika, prawda? Przyglądając się odpadom i rzeczom niepełnowartościowym, resztkom, po które nikt nie sięga i one leżą sobie na boku, wnikając wreszcie w nie, możemy się dowiedzieć bardzo wiele na temat pełnowartościowych rzeczy.

- Ale czy takie pełnowartościowe rzeczy jeszcze są?

- Na pewno są takie mające ich pozór.

- Na przykład?

- To są wartości, którymi żyjemy i które funkcjonują w naszej rzeczywistości na pełnych prawach. Na przykład rodzina, praca, rozwój osobisty. Ten śmietnik dotyczy również tych kwestii.

- To chyba nie jest łatwe uświadomić sobie, że żyjemy ze śmietnikiem?

- Ja patrzę na to w ten sposób: mnie to bardzo ciekawi. Mam za duże poczucie absurdu, żeby poważnie zajmować się rzeczami pełnowartościowymi. Nie znoszę patosu, nie potrafię generować powagi, dlatego zbaczam ku temu, co jest kulawe i chorobliwe. Można się z tego śmiać bezkarnie, choć nie uważam, że to pusty śmiech. Wiele z tego wynika.

- Przygotowuje się Pani do pisania w jakiś specjalny sposób? Robi Pani notatki?

- Wiele razy usiłowałam nadać temu wszystkiemu plan, rygor. Ale nie poddaję się tym zabiegom. Najwartościowsze strzępy czy ochłapy trafiają się mimo woli, kiedy robię coś zupełnie innego. Myślę, że gdybym postanowiła, że godzinę dziennie będę oglądać TVN i notować pewne rzeczy, to bym straciła spontaniczność. I wiele bym ominęła.

- Pani powieści składają się, generalizując, z języka i fobii. Ale czy jeszcze z czegoś?

- Bardzo trudno generować strumień bez wyrazistej emocji. Fobia jest więc pochodną. A u źródeł jest jakaś furia. Czy raczej rozkosz niszczenia.
 

- A jednak wojna... Po napisaniu pierwszych powieści oczekiwania publiczności wobec Pani rosły. Nie bała się Pani?

- To jest Polska, aPolska nie wybacza. Każdy, komu się uda wydrapać zkotła nabrzeg, zostaje natychmiast doniego wciągnięty. Temat polskiej zawiści mnie już nie interesuje. Ale 10 lat temu, kiedy zaczynałam, byłam tym bardzo zdumiona.

- Udało się nie zostać pisarką usługową?

- Staram się. Staram się nie robić rzeczy, których nie lubię. Staram się zachować priorytet przyjemności zpisania. Poza tym staram się impregnować nakomentarze dotyczące mojego pisania i**tego, co robię.

- Czy pisarzowi wolno mieć dzisiaj jakiś spójny światopogląd?

- Spójny światopogląd jest wrogiem myślenia. Jestem wielką przeciwniczką czegoś takiego jak światopogląd. Wtedy nie ma miejsca namyślenie, kombinowanie, napatrzenie. To jest nie tylko wróg myślenia, ale także pisania. Nie posiadam światopoglądu inie potrafię wzwiązku z**tym go państwu zaprezentować.

- Ale czy coś się przez ostatni czas na przykład zmieniło?

- Im jestem starsza, tym bardziej boję się pisać o rzeczach złych i używać wulgaryzmów. Przez ostatnie 10 lat nabrałam świadomości, że słowo to jest materiał wybuchowy, militarny i wojenny - ma tak niesamowity potencjał twórczy. I wszystko, co napiszę wraca do mnie w formie mniej lub bardziej wyrazistej. Nie szafuję już w ten sposób krzywdą.

- A czuje się Pani niewolniczką formy?

- Nie czuję. Ale jeśli już tak jest - to jestem nią dobrowolnie. Wliteraturze czy filmie fabuła nie jest dla mnie podniecająca. Lubię sposoby opowiadania, azdarzenia, które przynosi opowieść - są dla mnie marginalne. Im banalniejszy język wymyślam, tym bardziej paździerzowo on przynosi zdarzenia. Lubuję się wopisywaniu rzeczy izdarzeń strasznie jałowych. Podnieca mnie nazywanie ich słowami niedorzecznie ikompatybilnie rozbudowanymi iskomplikowanymi. "Oto nędza naszego istnienia!" - myślę, że w**ten sposób można to określić.

Notował Marcin Wilk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski