Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Nakręcili film, żeby opowiedzieć światu o tych, którzy nieśli pomoc więźniom Auschwitz [ZDJĘCIA]

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Zbiory autorów filmu
Premiera filmu odbędzie się poniedziałek, 8 kwietnia w Oświęcimskim Centrum Kultury o godz. 18. W związku z dużym zainteresowaniem kolejne dwa pokazy planowane są w OCK 24 kwietnia o godz. 17 i 19

O pomocy niesionej przez mieszkańców ziemi oświęcimskiej więźniom niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau niewiele się mówi. Ten ciągle mało znany rozdział okupacyjnej historii postanowili przybliżyć filmowcy amatorzy z Oświęcimia w filmie „Auschwitz - w sieci dobra”.

- Na pomysł nakręcenia takiego filmu wpadła kuzynka Magdalena Plewa-Ould - mówi Barbara Daczyńska, reżyserka filmu „Auschwitz - w sieci dobra”.

O tym trzeba opowiadać

Były dwa powody. Pierwszy związany był z domem rodzinnym, przesiąkniętym zawsze historią, której częścią były także wojenne losy dziadka Eugeniusza. Gdy wybuchła wojna miał 15 lat. Wraz z rodziną wysiedlony został do Gorlic. Po jakimś czasie nielegalnie wrócił do okupowanego przez Niemców Oświęcimia.

Aby uniknąć wysłania na roboty w głąb Rzeszy, zgłosił się do pracy przy budowie fabryki IG Farbenindustrie. Tam pracował razem w więźniami Au­schwitz. Dostarczał im papierosy. Już po wojnie, od marca 1945 roku, zatrudnił się jako sanitariusz Polskiego Czerwonego Krzyża w bloku 10 na terenie byłego obozu. Wśród resztki oswobodzonych więźniów była duża śmiertelność. Wielu z nich towarzyszył w ostatnich chwilach życia.

- Kuzynka od 18 lat mieszka na Wyspach Brytyjskich. Ma męża Anglika. Będąc zakorzeniona w nowym środowisku, miała okazję przekonać się, jak niewiele Brytyjczycy i ludzie na Zachodzie wiedzą, a często w ogóle nie mają pojęcia o tym, jak wyglądała okupacja niemiecka w Polsce - podkreśla Barbara Daczyńska. - Nic też nie wiedzą o tym, jak mieszkańcy ziemi oświęcimskiej z narażeniem własnego życia i rodzin nieśli pomoc więźniom obozu Auschwitz - dodaje.

I to był właśnie drugi powód do nakręcenia tego filmu. Jego autorzy nie kryją, że liczą na jego pokazanie szerszej publiczności w Polsce, a także poza granicami kraju, aby prawda o tym, że ludność Oświęcimia i okolic nie patrzyła bezczynnie na to, co dzieje się za drutami niemieckiego obozu, dotarła również do opinii międzynarodowej.

Pomysł zrodził się w 2012 r., ale do realizacji udało się przystąpić dopiero dwa lata później. Pierwsze wydatki wsparła babcia Barbary, Halina Bogusz.

Wyścig z czasem

Trzeba było się spieszyć, bo naoczni świadkowie tamtych wydarzeń umierali. - Staraliśmy się dotrzeć do ludzi, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w niesienie pomocy, a nie tylko zbierać relacje od osób z drugiej ręki - zaznacza Tomasz Daczyński, inny z autorów.

Każde ze spotkań z osobami zaangażowanymi w pomoc dla więźniów niosło za sobą wielkie emocje. Niektórzy z bohaterów nie chcieli wracać do dramatycznych wspomnień z czasów okupacji. Tłumaczyli, że nigdy nie opowiadali publicznie o swoich przeżyciach. W kilku przypadkach okazało się, że ich historie dotąd w ogóle nie były szerzej znane.

Pomagali razem z rodzicami

Elżbieta Walus, z domu Ilisińska, długo się wahała. Ostatecznie zgodziła się, ale dodała, że więcej do tamtego okresu już nigdy nie będzie wracać. Gdy wybuchła wojna miała 7 lat. Mieszkała z rodziną na Starych Stawach pod Oświęcimiem. Dom Ilisińskich znajdował się po drugiej strony Soły, wprost naprzeciwko obozu. Od drutów przez rzekę było do nich około 150-200 metrów. Ilisińscy codziennie słyszeli odgłosy krzyków torturowanych więźniów, strzałów podczas egzekucji. Julia i Władysław Ilisińscy, rodzice pani Elżbiety, dobrze wiedzieli, co grozi za pomoc więźniom. Mimo to, wraz z trójką dzieci od początku istnienia obozu im pomagali.

Najpierw nawiązali kontakty z więźniami pracującymi w pobliżu ich domu w komandzie mierników regulujących Sołę oraz pracujących w cegielni. Julia Ilisińska prowadziła działalność na rzecz więźniów w ramach Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej Obwodu Oświęcimskiego. Była przewodniczącą Komitetu Niesienia Pomocy Więźniom Politycznym Obozu Oświęcimskiego.
Elżbieta Walus opowiada, jak jej mama razem z Heleną Stupką i innymi kobietami dostarczały więźniom jedzenie, lekarstwa i ciepłą odzież oraz przekazywały grypsy. Współorganizowała także ich ucieczki z obozu. Działalność ta nie uszła uwadze Niemców. We wrześniu 1941 r. została aresztowana wraz z mężem. Władysław Ilisiński trafił do KL Auschwitz, a następnie do więzienia w Wadowicach, gdzie został rozstrzelany 12 października 1942 r. Żona ostatecznie została wypuszczona.

Podobnych historii oświęcimskich rodzin jest wiele. W wielu przypadkach w pomoc więźniom obozu zaangażowane były dzieci. Im łatwiej było przedostać się w różne umówione miejsca, na przykład z żywnością, bo nie wzbudzały zbyt dużych podejrzeń.
W sumie udało się nagrać roz­mowy z 24 osobami. Obok mieszkańców ziemi oświęcimskiej są wśród nich także byli więźniowie Auschwitz, którzy opowiadają, jak bezcenna dla nich była ta pomoc. Wśród nich m.in. Wacław Długoborski, któremu pomagała Wanda Sarna, z domu Kondal, także jedna z bohaterek filmu.

Niestety, duża część z tych dzielnych oświęcimian nie doczekała premiery. - Dzięki temu filmowi pozostanie o nich pamięć i te niezwykłe historie, których byli bohaterami - mówi Jarosław Wilczak, kolejny z twórców filmu.

Co wybrać?

W trakcie rozmów z mieszkańcami i więźniami oświęcimscy filmowcy nagrali 30 godzin materiału. Film trwa 72 minuty.
- Stanęliśmy przed wielkim wyzwaniem, co wybrać, aby oddać w pełni obraz tego, co działo się pod drutami Auschwitz i działalności tutejszej ludności - podkreśla Jarosław Wilczak, który był odpowiedzialny za montaż.

Na ostatnim etapie produkcji zaangażowali się inni członkowie rodziny Daczyńskich, Piotr i Bartłomiej. Filmowcy wdzięcz­ni są także oświęcimskim kolekcjonerom i miłośnikom historii Łukaszowi Szymańskiemu i Mirosławowi Ganobisowi za udostępnienie posiadanych materiałów archiwalnych.

Partnerami projektu są Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu oraz Konsulat Generalny Niemiec w Krakowie. Dzięki wsparciu finansowemu konsulatu film został przetłumaczony na język angielski i niemiecki, co ma ułatwić jego promocję poza granicami Polski. - Bardzo liczymy, że film uda się wyświetlić w Niemczech, a może także w Muzeum Holo­kaustu w Waszyngtonie - mają nadzieję filmowcy.

Premiera odbędzie się w najbliższy poniedziałek w Oświęcimskim Centrum Kultury o godz. 18, ale wejściówek już nie ma. W związku z ogromnym zainteresowaniem kolejne dwa pokazy planowane są w OCK 24 kwietnia o godz. 17 i 19. Wstęp wolny.

Maria Wądrzyk, córka Wawrzyńca Kuliga

Poręba Wielka. Tata dobrowolnie poszedł do Auschwitz na pewn...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Oświęcim. Nakręcili film, żeby opowiedzieć światu o tych, którzy nieśli pomoc więźniom Auschwitz [ZDJĘCIA] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski