W rządowym audi, które 10 lutego brało udział w wypadku w Oświęcimiu, znajduje się więcej niż jeden rejestrator. Żaden z nich nie będzie wymontowany z samochodu, a dane zostaną odczytane bezpośrednio z rozbitego pojazdu.
Wstępna ekspertyza biegłych z Politechniki Krakowskie - dotycząca odczytanych danych - ma trafić do prokuratury pod koniec tygodnia.
Prok. Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie, która nadzoruje śledztwo, poinformował, że śledczy oczekują od biegłych „absolutnie bezstronnych, niczym niezakłóconych danych”. - Chodzi o suche fakty, które będzie można ustalić i jednoznacznie przeciąć rozmaite spekulacje, jakie od trzech tygodni w mniejszym lub większym stopniu przetaczają się przez Polskę - stwierdził prok. Krzywicki.
Dodał też, że odczyt z rejestratorów będzie miał „kapitalne znaczenie dla ostatecznej rekonstrukcji przebiegu wypadku” i w całości wykorzystany zostanie w pracach biegłych i prokuratorów.
Pierwsza próba odczytania danych z „czarnych skrzynek” limuzyny premier Beaty Szydło nie powiodła się. Okazało się bowiem, że urządzenie to jest niezwykle czułe i bardzo zaawansowane technologicznie. Dlatego nie udało się zdemontować go i odczytać zapisanych danych.
Tymczasem jeszcze w tym tygodniu prokuratura zamierza przesłuchać 8 świadków, zgłoszonych przez obrońcę kierowcy seicento mec. Władysława Pocieja. Są to osoby, które według adwokata mają wiedzę na temat wypadku albo okoliczności bądź sytuacji drogowej poprzedzającej go.
W śledztwie została już - w minionym tygodniu - przesłuchana premier Beata Szydło, kierowca seicento Sebastian K., funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu oraz osoby, które nie były bezpośrednimi świadkami wypadku.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że winnym spowodowania zdarzenia jest kierowca seicento, który początkowo przyznał się do winy. Podczas drugiego przesłuchania, już w obecności swego adwokata, Sebastian K. zmienił zeznania, twierdząc, że do wypadku nie doszło z jego winy.
W śledztwie najważniejsze są trzy kwestie: czy kierowca seicento włączył kierunkowskaz podczas skrętu w lewo; z jaką prędkością jechały auta kolumny rządowej i czy emitowały sygnały świetlne oraz dźwiękowe, co sprawiało, że powinny być traktowane jako kolumna uprzywilejowana.
Na razie prokuratorskie zarzuty opierają się głównie na zeznaniach bezpośrednich świadków wypadku, czyli funkcjonariuszy BOR. Z rejestratorów znajdujących się w limuzynie Beaty Szydło biegli chcą odczytać m.in. prędkość, z jaką poruszał się samochód, ciśnienie w oponach, tor jazdy, a także to, czy miał on włączone sygnały.
***
Sprawa Macierewicza
Śledztwo ws. wypadku pod Toruniem. Poznańska prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa przez żołnierza z oddziału Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. To on 25 stycznia 2017 r. kierował autem, które uderzyło w limuzynę wracającą z Antonim Macierewiczem z Torunia do Warszawy. Do wypadku z udziałem auta ministra obrony doszło w Lubiczu Dolnym koło Torunia na drodze krajowej nr 10. Macierewicz nie doznał obrażeń w wyniku wypadku, pojechał dalej inną limuzyną.
(BAN)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?