Robert Więckiewicz jako Jerzy w filmie "Pod Mocnym Aniołem". Współproducentem filmu jest Krakowskie Biuro Festiwalowe. Fot. Jacek Drygała
ROZMOWA. Z ROBERTEM WIĘCKIEWICZEM o roli pisarza - alkoholika, którą zagrał w filmie "Pod Mocnym Aniołem" Wojtka Smarzowskiego na podstawie prozy Jerzego Pilcha
- Słowa te odnosiły się bezpośrednio do procesu dojrzewania roli. Obrazowo wyjaśniłbym to tak: przystępując do pracy na planie, "ważę" pięćdziesiąt kilogramów, kiedy film zmierza ku końcowi "tyję" do osiemdziesięciu. Innymi słowy, przybieram na wadze trzydzieści kilogramów informacji. Tyle dowiaduję się o człowieku, którego gram. Na początku nie lubię wiedzieć zbyt wiele. Przyjemność sprawia mi bowiem powolne, stopniowe odkrywanie kart jego życiorysu. Gdyby było inaczej, mam poczucie, że mógłbym zablokować własną wyobraźnię, kreatywność.
- Czy musiał Pan zadać sobie pytanie, dlaczego Jerzy - grany przez Pana bohater - pije? Dlaczego sięgnął po raz pierwszy po kieliszek?
- Nie. Podczas terapii każdy uzależniony od alkoholu musi odpowiedzieć na to pytanie. Wtedy słyszymy najczęściej: "piję, bo mam zły nastrój", "muszę się rozweselić" albo ogólnie: "mam problemy". Prawda jest jednak inna i najlepiej na to pytanie odpowiada w "Pod Mocnym Aniołem" doktor Granada, grany przez Andrzeja Grabowskiego. Jego bohater mówi: "Pijecie, bo pijecie". Innej opcji nie ma. Każdy - owszem - wynajduje sobie jakiś powód, ale używa go tylko do tego, by się usprawiedliwić.
- Doktor Granada pyta Jerzego: "Chcesz się zapić na śmierć?", na co Pański bohater odpowiada: "Nie potwierdzam. Nie zaprzeczam". To wynik braku świadomości?
- Przeciwnie, to niezwykle świadoma odpowiedź. Jerzy mówi w tym momencie prawdę; może tak, a może nie. Później dopowiada jednak, że najchętniej zapiłby się na śmierć po długim i szczęśliwym życiu. Jerzy wie, że nie można być szczęśliwym pijąc, ale z drugiej strony bije się w myślach z pytaniem: "Jak można być szczęśliwym, nie pijąc". Toczy ze sobą wewnętrzny pojedynek. Ma jednak absolutną świadomość, w jakim momencie życia się znajduje.
- Pojawia się pytanie, czy ktokolwiek może mu pomóc wyjść z nałogu?
- Nikt nie jest w stanie pomóc alkoholikowi, jeśli on sam nie zrozumie, że powinien się leczyć. Istotną rolę w dążeniach Jerzego do wyjścia z nałogu odegra jednak w filmie postać kobiety, którą gra Julia Kijowska. Mężczyznę łączy z nią wyjątkowe uczucie, którego nie chce stracić z wielu powodów. Podczas terapii słyszy jednak, że nie można wyjść z nałogu dla kogoś, bo zwykle kończy się to niepowodzeniem. Dlatego Jerzy musi stanąć na nogi o własnych siłach, wtedy dopiero będzie mógł budować relację z kobietą, którą kocha.
- Czy praca na planie "Pod Mocnym Aniołem", zmierzenie się z problemem alkoholowym, który depcze godność człowieka i zamienia go w zwierzę, wpłynęła w jakiś sposób na Pańskie postrzeganie alkoholików, których często spotykamy na ulicach polskich miast?
- (długie milczenie) W życiu staram się nikogo pochopnie nie oceniać. Rola Jerzego w "Pod Mocnym Aniołem" sprawiła, że poznałem głębiej mechanizm uzależnienia się od wódki. Zobaczyłem, jak łatwo można wpaść w nałóg i jak trudno jest później z niego wyjść.
- Wojtek Smarzowski znany jest z tego, że "wpycha" bohaterów filmów w ekstremalne sytuacje. Nie tyle znajdują się oni na życiowym zakręcie, co schodzą do piekieł. Tak jest też i w przypadku Jerzego?
- Tak. Więcej szczegółów wolałbym jednak nie zdradzać. Poczekajmy na premierę.
Rozmawiała Urszula Wolak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?