Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebezpieczne związki

Redakcja
Najpierw Gűnter Grass, potem Zbigniew Herbert - pisarskie autorytety dostają się na czołówki gazet. Te dwa znamienne, choć tak różne, przypadki wiele mówią o poziomie współczesnej debaty publicznej. Przypominają jednak przede wszystkim o liczących kilka wieków dziejach związków literatury z polityką i historią.

Marcin Wilk

1.
Twórca od zarania dziejów był osobą podejrzaną. Już na przełomie V i IV w. p.n.e. Platon zwracał uwagę na to, że "poeci, którzy podlegają na ogół zmiennym uczuciom przez sztukę swoją mogąc w tym duchu oddziaływać na innych obywateli, powinni być wydaleni z doskonałego państwa".
Wybitny filozof starożytności zdawał sobie sprawę z dwuznacznej natury poetów - ludzi, którzy, mimo iż często postrzegani są przez nas jako namiastka bogów, nie byli, nie są i nigdy nie będą wolni od ludzkich słabości.
- Twórca jest znatury pęknięty iskażony - mówi prof. Jan Prokop, historyk literatury i historyk idei, współautor "Historii literatury francuskiej". -Pisanie bywa na_ogół oznaką jakieś słabości. Pisze zawsze człowiek dopewnego stopnia zraniony. Psychoanalitycy mogliby powiedzieć wręcz, że twórca rekompensuje sobie pewnego rodzaju braki, swoją działalnością usiłuje coś nadrobić, bo być może nie powiodło mu się winnych dziedzinach.
Profesor Prokop podpowiada, że dwuznaczna etycznie pozycja poety odbija się w paradoksie pisarza. Przecież już od starożytności funkcjonuje powszechne przekonanie o wyjątkowości literatury i jej twórców jako tych, którzy lepiej i sprawniej potrafią określić naszą rzeczywistość. Poeci, prozaicy oraz dramaturdzy to postaci obdarzone charyzmą czy geniuszem. Siłą rzeczy stać więc muszą na pozycji uprzywilejowanej. Z drugiej strony jednak na pisarza można spojrzeć jako na człowieka, który czeka na wybawienie. Opowiadając o świecie, boryka się on ze swoją wewnętrzną winą.
-_Człowiek święty -mówi Jan Prokop - nie potrzebuje przecież pisać, ale jeśli już ktoś pisze, to podejrzenie o____grzech jest usprawiedliwione.
2.
Grzech nie musi zresztą być metaforyczny. Chyba nie ma artysty, który nie byłby dotknięty jakąś skazą. O ile społeczeństwo i historia potrafi z wyrozumiałością spojrzeć na drobne ludzkie słabości, nie zawsze wybacza postaciom szczególnie doświadczonym niekorzystnymi sojuszami z władzą i polityką. To zapewne jeden z powodów, dla których potwierdzona przez Gűntera Grassa jego służba w Waffen-SS wzbudza tak powszechne zainteresowanie.
Nie ma w tym nic dziwnego. Historia literatury na swoich kartach nie od wczoraj zapisuje uwagi na temat związków twórców ze społeczeństwem. Niektórzy, na przykład amerykański socjolog literatury Robert Wilson, twierdzą nawet, że w przeszłości te powiązania były o wiele silniejsze. Dziś twórca i tak jest w komfortowej sytuacji:
"Pindar pisał ody o zwycięstwach militarnych. Dramaturgowie i muzycy epoki elżbietańskiej tworzyli dla przyjemności monarchy; trudno wyobrazić sobie na przykład Tennessee Williamsa zobowiązanego do napisania dramatu na cześć inauguracji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych" - pisał Wilson w eseju "Poeta w społeczeństwie amerykańskim".
Socjolog twierdzi, że przywiązany do mecenasa literat był dawniej na przykład zobligowany do wygłaszania peanów na cześć swojego, mówiąc współczesnym językiem, sponsora. Tak funkcjonował Horacy w starożytnym Rzymie czy Jan Kochanowski w renesansie. W zamian za wikt i opierunek, poeci raz na jakiś czas oddawali cześć mocodawcy. Co więcej, praktyka ta była powszechnie uznana i nikt z niej nie czynił żadnego zarzutu.
3.
Zmiana roli twórcy przyszła wraz z przełomem romantycznym i towarzyszącymi mu przemianami z początku XIX w. Artysta, z uległego rzemieślnika, zainteresowanego współpracą ze sprawującymi władzę, zmienił się w kogoś, kto kontestuje rzeczywistość i stoi w jawnej opozycji do społeczeństwa. Przekonanie o takiej funkcji pisarza umacnia mitologia romantycznego indywidualizmu. Ów stereotyp od razu podsuwa też kilka znamiennych przykładów: zbuntowany skandalista George Byron, zwolennik rewolucji społecznej Heinrich Heine, osamotniony i opuszczony pod koniec życia Cyprian Kamil Norwid. Nie wspominając o Adamie Mickiewiczu...
Romantyczny przełom przyniósł zmianę sytuacji i w polskiej literaturze. Poeta został wzniesiony do rangi wieszcza, który przypomina o wciąż żywym duchu nieistniejącego na mapach świata państwa. Rolą twórcy stawało się więc spajanie i umacnianie wartości narodowych w społeczeństwie. Wieszcz stawał się przewodnikiem, który pokazywał właściwy kierunek. I być może właśnie ten obraz - poety zwróconego ku idei narodowej - najlepiej charakteryzuje atmosferę, w jakiej powstawała poromantyczna literatura polska.
-Figura romantycznego wieszcza, etos służby, twórczość zaangażowanapolitycznie, to szczególne wyróżniki literatury polskiej -mówi dr hab. Maciej Urbanowski, historyk literatury z Wydziału Polonistyki UJ. - Decyzje pisarza często miały unas wpływ naczytelników. Jednocześnie wPolsce, zwłaszcza wXXwieku, pisarzy zawsze się za____polityczne zaangażowanie surowiej oceniało.
Literatura polska, zdaniem Macieja Urbanowskiego, wyspecjalizowała się w zaangażowaniu pozytywnie pojmowanym z punktu widzenia interesu narodowego. Dlatego rozwinęła się u nas wielka tradycja pisarstwa politycznego, a wśród najwybitniejszych twórców tej kategorii historyk literatury wskazuje na Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego, Maurycego Mochnackiego, Stanisława Brzozowskiego i Józefa Mackiewicza.
4.
Konstruktywne dzieje zaangażowania politycznego nie przekonują sceptyków do idei twórców pochłoniętych życiem politycznym. Krytycy zwracają zresztą uwagę, że podejrzliwość wobec twórców nie zawsze jest szczera i autentyczna. W prasie pogoń za sensacją często wyprzedza o kilka długości umiar, rozsądek i jasne rozumowanie. Gorący news okazuje się jednak najważniejszy - w końcu nic tak nie podgrzewa atmosfery...
Na miałkość dyskursu publicznego intelektualiści wskazują już od dawna. O "medialnym bełkocie" mówi także profesor Jan Prokop, który szczególnie negatywnie i surowo ocenia rozmazywanie kryteriów w ocenie motywów działania twórców.
- _Jak ten bełkot działa, możnaprześledzić naprzykładzie sprawy Herberta. Publicysta tygodnika "Wprost" z"rozmów" Herberta zesbekami wyciągnął niewłaściwe wnioski. Wwielu przypadkach trudno było uniknąć kontaktów ze specsłużbami, rozmów napograniczu przesłuchania. Problem polegał natym, żeby rozmawiając, nie powiedzieć nic znaczącego. Odmowa wszelkich rozmów oznaczała konfrontację, doktórej ze zrozumiałych względów najczęściej starano się nie doprowadzać -___mówi Jan Prokop.
Na innego rodzaju specyfikę funkcjonowania przekazów medialnych zwraca uwagę Maciej Urbanowski. Badacz przekonuje, że zaangażowanie po prawej stronie politycznej jest o wiele surowiej oceniane niż po lewej. Jako charakterystyczny przykład wymienia przypadek Louisa-Ferdinanda Céline'a, autora głośnych antysemickich pamfletów, czy Paula de Mana, "guru" modnego na uniwersytetach dekonstrukcjonizmu, który był aktywny jako publicysta w okupowanej przez III Rzeszę Belgii. Każdy z tych przypadków stał się przedmiotem namiętnych, międzynarodowych debat, które trwają do dzisiaj.
Podobnie nagłośniony był przypadek Ferdynanda Goetla, polskiego pisarza uwielbianego przez czytelników, a do dzisiaj pogardzanego przez lewicowo-liberalne salony za swoją przejściową fascynację włoskim faszyzmem w latach 30.
Jednak o lewicowym zaangażowaniu twórców, nie zawsze nawet skrajnym, również się nie zapomina. Wystarczy podać za przykład Wisławę Szymborską i jej wczesną twórczość oraz związki ze środowiskiem akceptującym rzeczywistość socrealistyczną. Są tacy, którzy za to zaangażowanie i dziś gotowi byliby odebrać poetce Nagrodę Nobla.
5.
Rzecz zatem chyba nie w tym, kto jest na prawo, a kto na lewo, ale jak bardzo zaangażowany jest twórca oraz jak wiele społeczeństwo potrafi wybaczyć. W istocie związki artystów z polityką trudno przecież oceniać w jednoznacznych kategoriach - szczególnie, gdy mowa o okresie po drugiej wojnie światowej. Ten, który rozmawiał - niekoniecznie donosił; ten, który donosił - niekoniecznie musiał rozmawiać. I tak dalej.
Młody historyk i publicysta, Andrzej Krajewski, na temat stosunku twórców kultury do systemu politycznego PRL w latach 1975-1980 napisał obszerną pracę doktorską. Tytuł książki, która powstała na jej podstawie - "Między współpracą a oporem" - w charakterystyczny sposób określa zakres możliwości, jaki rysował się przed twórcami, także ludźmi pióra, którzy za niezgodny z linią PZPR udział w życiu publicznym (bo już nie zawsze politycznym) płacili surowe kary w postaci zakazu druku, cenzury, cofnięcia dotacji. Wbrew powszechnemu mniemaniu, nie zawsze zyskiwali status herosa.
Niemniej jednak moralna postawa twórcy często rozstrzygała o jego pozycji w społeczeństwie. Wielu pisarzy, skuszonych obietnicą profitów z udziału we wspieraniu systemu, stawało się dzięki temu wydawanymi, hołubionymi przez władzę twórcami. Co ciekawe, jak wnioskuje dr Andrzej Krajewski, nie byli to na ogół ludzie wybitni. Jak pisze autor: "W tym okresie (1975-1980) reżim stracił wszelką sympatię i poparcie wśród tzw. milczącej większości i gdy zbuntowało się społeczeństwo, w świecie kultury lokalnie i wiernie przy partii trwali jedynie ci najbardziej gorliwi, którzy nawet gdyby chcieli, nie mogli liczyć na podobną swojej pozycję w przeciwnym obozie".
6.
Podejrzani, grzesznicy, obciążeni nierzadko ogromną odpowiedzialnością za losy narodów, zdani na łaskę lub niełaskę mocodawców twórcy z pewnością nie mają łatwego życia. Los artysty spoczywa w rękach innych ludzi. Przypadki Gűntera Grassa i Zbigniewa Herberta pokazują ponadto, jak bardzo pisarz odpowiada za swoją biografię, a także, jak bardzo czytelnik żądny jest wiedzy na temat autora - szczególnie, gdy chodzi o twórcę o niekwestionowanym talencie i wybitnym dorobku.
Tymczasem wielu krytyków będzie się zapewne jeszcze długo zastanawiać nad tym, jakie scenariusze dla literatury i poezji szykuje przyszłość. Warto pamiętać przy tym, że twórcy na takie refleksje mają o wiele mniej czasu. Żyjąc tu i teraz, uwikłani są w kulturę, społeczeństwo, władzę i politykę. Tyle dobrze, że wyroki historii bywają czasem unieważniane. Gorzej, że mimo usilnej wiary niektórych w autonomię twórcy i literatury, na ogół nie jest możliwa całkowita ucieczka ze świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski