Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice. Zabawa przyjaciół na scenie

Maciej Hołuj
„Kabaret czyli show” w akcji
„Kabaret czyli show” w akcji Fot. Maciej Hołuj
Są jedynym kabaretem w Myślenicach, a prawdopodobnie także na terenie całego powiatu myślenickiego. Preferują program autorski, ale nie stronią od powielania najlepszych wzorów: „Kabaretu Starszych Panów” czy „Dudka”. Występują zawsze przy pełnej sali

Założycieli kabaretu było dwóch: myślenicki aktor Leszek Pniaczek i jego kolega Michał Kraskowski. Z tej dwójki do dzisiaj w szeregach formacji pozostał tylko Michał. Kiedy z kabaretu odszedł Leszek Pniaczek zmieniono jego nazwę z „Pniaku show”, na „Kabaret czyli show”.

I tak, jedyny w Myślenicach, a prawdopodobnie także w całym powiecie kabaret przeszedł przeobrażenia personalne zanim wykrystalizował się w nim dzisiejszy skład.

Kto bawi widzów?

Jest ich piątka. „Kabaret czyli show” tworzą: Kasia Kubiczek, na co dzień prowadząca własną działalność, piosenkarka próbująca sił w śpiewaniu na wielu niwach, między innymi w grającej muzykę niezapomnianej rockowej formacji „Another Pink Floyd” i w myś-lenickim „Dixi Bandzie”, Urszula Szpakiewicz - studentka drugiego roku filologii germańskiej, na co dzień pracująca w rodzinnej firmie, Janusz Mikołajczyk - nauczyciel w szkole podstawowej uczący muzyki, ale także odległej od niej biegunowo matematyki i informatyki, Wojciech Żądło - muzyk mający za sobą epizod na Wydziale Wokalno - Aktorskim AM w Krakowie, pedagog, od pewnego czasu organista i wreszcie Michał Kraskowski, współzałożyciel kabaretu, dźwiękowiec z wykształcenia. - Chociaż stanowimy monolit, to każdy z nas prezentuje inne umiejętności, odmienne talenty - mówi Kasia Kubiczek. - Ja najlepiej czuję się śpiewając, Ula ma zacięcie aktorskie, Janusz świetnie akompaniuje i nie zamykają mu się usta, Wojtek sprawdza się w roli konferansjera zaś Michał świetnie gra na kee-bordzie. Doskonale się uzupełniamy.

Repertuar kabaretu

Powstaje na zasadzie burzy mózgów i można podzielić go na dwie części: autorski i klasyczny, czyli zapożyczony od najlepszych. Dominuje ten pierwszy. - Chcemy proponować widzom swój własny świat, swoją własną wizję kabaretu, ale też nie stronimy od sięgania po najlepsze wzory, na których przecież wspaniale się uczymy - mówi Wojciech Żądło. - Ci najlepsi to oczywiście „Kabaret Starszych Panów” i kabaret „Dudek”. Specjalistą od wyszukiwania archiwalnych perełek jest Janusz.

Repertuar „Kabaretu czyli show” wiąże się ściśle z tematyką kolejnych występów. Było już spotkanie primaaprilisowe, szkolne, z bajkami, z latem, ostatnio z jesienną depresją. - Staramy się przeplatać nasze propozycje z „kawałkami” klasycznymi, rola wyszukiwacza tych ostatnich przypadła w udziale mnie, spełniam ją z wielką przyjemnością - mówi Janusz Mikołajczyk.

Występy myślenickiego kabaretu, to także akcje interaktywne, takie które angażują w spektakl publiczność. Podczas ostatniego „depresyjnego”, jesiennego występu kabaretu widzowie ... szukali ziemniaków w skrzyni wypełnionej ziemią, boć to przecież jesienne wykopki, a następnie obierali je rywalizując kto pierwszy. Z obranych w ten sposób ziemniaków w restauracyjnej kuchni powstały … frytki. Wcześniej, podczas spotkania poświęconego bezrobociu publiczność potraktowana została jako bezrobotni, artyści udawali natomiast urzędników Urzędu Pracy. Każdy z widzów otrzymał numerek, który uprawniał go do wylosowania konkretnej pracy. Oferty pracy były prezentowane w formie skeczy i piosenek. Na sali obecna była dyrektorka myślenickiego Powiatowego Urzędu Pracy.

Popularność cieszy

Spektakle „Kabaretu czyli show” cieszą się w Myśleni-cach dużym powodzeniem. Nie zdarzyło się jeszcze, aby gościnna sala w jednej z my-ślenickich restauracji, gdzie występuje i gdzie swoją siedzibę ma kabaret, nie była wypełniona po brzegi. Ostatnio kabaret zdecydował, że piątkowe spektakle premierowe będzie powtarzał także w niedziele.

- Nie dbamy o popularność, nie zabiegamy o nią, ale cieszymy się kiedy sala wypełniona jest podczas naszych występów po brzegi - mówią artyści. - Bardziej zależy nam na dobrej zabawie i na ciągłym podnoszeniu naszego poziomu.

Kabaret raczej niechętnie prezentuje się poza swoją siedzibą. Uczynił jednak kilka odstępstw od tej zasady. Wystąpił w ubiegłym roku podczas Festiwalu Teatrów Amatorskich w Wiśniowej, gdzie w kategorii kabaretów uzyskał nagrodę. Artyści chcą w tym roku ponownie zaistnieć na festiwalu, przygotowują już nawet program.

Anegdota z widzem w tle

Podczas występu w Wiejskim Domu Kultury w Głogoczowie aktorzy zainscenizowali kolejkę oczekującą na zakupy. - Scenariusz był starannie przygotowany, każdy wiedział co i kiedy ma mówić - wspomina Janusz Mikołajczyk. - Nagle z widowni podniósł się mężczyzna i wszedł na scenę rozpoczynając swój monolog. Musieliśmy natychmiast zacząć improwizować, aby nadążyć za akcją i za niefortunnym widzem. Wiele potu wylaliśmy z siebie, aby połączyć na żywo to co mówił widz, z tym co mieliśmy w scenariuszu, tak, aby wszystko wyglądało na spójne działanie.

Podczas spotkania z latem kabareciarze zaproponowali publiczności, szczególnie zaś obecnym na sali paniom, konkurs miss mokrego podkoszulka. - Wyłoniliśmy spośród publiczności trzy panie - wspomina Wojciech Żądło.

- Na scenie stał duży pojemnik z wodą, poprosiliśmy panie o zdjęcie obuwia i wejście do niego. Napięcie rosło. Kiedy wszyscy spodziewali się, że będziemy panie polewać wodą, każda z nich otrzymała wiadro z mokrym podkoszulkiem i zadanie wyżęcia zeń jak największej ilości wody. Zwyciężyć miała ta, która z podkoszulka zdołała uzyskać najwięcej wody.

Przyszłość świetlana

Oznacza to, że kabaret będzie działał i rozwijał się. - Chcemy w najbliższym czasie zrealizować marzenie Uli o programie bajkowym - mówi Wojciech Żądło.

- Chcemy utrzymać skład, który wykrystalizował się przed dwoma laty. Jesteśmy grupą raczej hermetyczną, chociaż nie zamykamy drzwi przed artystami, którzy chcieliby wystąpić z nami gościnnie.

Zapytani o motywację dla swojej działalności członkowie kabaretu wymieniają przede wszystkim dobrą zabawę i możliwość oderwania się od codzienności.

- Jesteśmy przyjaciółmi, kabaret spaja tę przyjaźń jeszcze mocniej. I chociaż zdarzało się, że niekiedy spuszczaliśmy nosy na kwintę, to zawsze przychodziły lepsze czasy, zawsze potrafiliśmy się zmobilizować do pracy. I tak niech będzie - mówią artyści.

Profesor Jerzy Sadowski - lekarz z powołania

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski