A tego akurat lekceważyć nie można. Potem jednak widzieliśmy jak dzień po dniu kapitał sympatii topniał, aż w końcu zmienił się w irytację i niechęć. Wszystko było nie tak: wybór terminu, niedoinformowanie strajkujących w kwestii wynagrodzeń, arogancja i skupienie się na ping pongu działań nieistotnych.
Strajk rozpoczęto na kilka dni przed egzaminami gimnazjalnymi i egzaminem ósmoklasisty, które wbrew zapowiedziom związkowców, odbyły się bez większych zakłóceń. W dalszym ciągu jednak strajk cieszył się dużym poparciem opinii. Szybko jednak to zaprzepaszczono.
Ostateczną porażkę wyznaczyła sformułowana przez Sławomira Broniarza zapowiedź blokady egzaminów maturalnych. W tym momencie stało się jasne, że ZNP wojnę z rządem przegra. Ludzie nie rozumieli, ani tym bardziej nie zaakceptowali tego, że z maturzystów zrobiono zakładników. W dodatku opinię tę podzielało sporo nauczycieli.
Sytuacja strajkujących była nie do pozazdroszczenia. Przepisy mówią, że strajkujący nauczyciel zachowuje prawo do świadczeń z ubezpieczenia i uprawnień ze stosunku pracy, ale nie do wynagrodzenia. Informacja wywołała konsternację i atmosfera zaczęła gęstnieć. Niektórzy strajkujący uciekli na chorobowe, co zapewniło im wypłaty pensji, lecz przez kolegów uznane zostało za nielojalność i cwaniactwo. Pozostałych strajk kosztował słono. A nie trafiło na krezusów.
Nauczycielom obiecywano złote góry. Szef ZNP dwoił się i troił w mediach, prezydenci miast zapowiadali, że wypłacą pensje z budżetów samorządów, ogłoszono zbiórkę funduszy dla najbardziej potrzebujących. I co? Nic. Nauczyciele zostali bez pieniędzy i bez wsparcia, za to z moralną zgagą, poczuciem klęski i upokorzenia.
Jak można było do czegoś podobnego dopuścić? Jak się okazuje, można było. W dodatku klęska ta ma konkretną twarz i jest to twarz Sławomira Broniarza. Znana wszystkim znakomicie, bo chodzi o szefa ZNP od ponad 20 lat. Jego bojowe wypowiedzi kontrastują z rozczarowującymi skutkami strajku.
Trudno dociec, czy pełniąc od dwu dekad funkcję prezesa ZNP utracił kontakt z rzeczywistością, czy może parcie na szkło odebrało mu zdolność elementarnej analizy, czy też realizował jakieś cele własne. W każdym razie nauczyciele są poirytowani i zawiedzeni. Jeszcze przed wakacjami żartowali, że otworzysz gazetę, a tam Broniarz, włączysz radio - Broniarz, w telewizorze - Broniarz, że aż strach lodówkę otworzyć. Teraz już nie ma klimatu na żarty. Prezes na chwilę usunął się w cień, ale nie na długo, bo gwiazdorzenie jest częścią jego natury.
Nie mam rad dla nauczycieli, a gdybym miała, nie odważyłabym się ich formułować, bo niby z jakiego tytułu. Oni sami wiedzą najlepiej, co jest dla nich ważne i od którego miejsca muszą powiedzieć non possumus. Jeśli jednak chcą uniknąć ponownej klęski, nie mogą dać się zapędzić w kozi róg przez anachroniczne praktyki z poprzedniej epoki.
- Ohydztwa, które kazali nam jeść w dzieciństwie. Pamiętacie?
- Trwa budowa prywatnego akademika, zajrzeliśmy do środka
- Szkieletor zmieni się nie do poznania [ZDJĘCIA]
- Imponująca budowa zakopianki, wkrótce nią pojedziemy!
- W te miejsca polecisz z Krakowa za mniej niż 100 zł
- Kolejki do lekarzy. Tyle poczekasz na wizytę, badanie i operacje w Małopolsce
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?