Kulturowy tygiel w miastach

Już czwartkowe i piątkowe koncerty zyskały uznanie publiczności. Ale prawdziwe zbliżenie kultur nastąpiło w sobotę. Na początek goście przygotowali dla myśleniczan i turystów kulinarną ucztę, złożoną z potraw swoich narodowych kuchni. Przyszły tłumy.

Następnie zespoły przeparadowały przez miasto w barwnym korowodzie, wciągając po drodze do tańca i zabawy mieszkańców. Na koniec dnia zagrała kapela Hanki Wójciak, a w jej składzie m.in. Tomasz Pawlak, skrzypek znany z Zespołu Pieśni i Tańca „Ziemia Myślenicka”. Publiczność długo nie chciała puścić artystki ze sceny, domagając się bisów.

Myśleniczanie byli oczarowani

Ukraiński śpiew, tajwański smok, barwne stroje Meksykanek,występ Gruzinów – to tylko niektóre z odpowiedzi na pytanie, co podobało się najbardziej.

–To przerosło moje oczekiwania. To jest… oczarowanie – mówiła o zakończonym wczoraj festiwalu Janina Sordyl-Furtak, mieszkanka Myślenic – Szalenie interesująca impreza i niezwykle cenna. Myślenice jeszcze czegoś takiego nie widziały, mimo że są związane z folklorem, mają przecież swoją „Ziemię Myślenicką”.

– Czuje się atmosferę integracji, występy mają różny charakter – są nie tylko typowe, czyli na scenie. Jest wyjście do mieszkańców – mówiła dr Joanna Dziadowiec, konsultant merytoryczny Międzynarodowych Małopolskich Spotkań z Folklorem.

Siłą tego festiwalu, jak dodała, była młodzież: organizatorzy i wolontariusze. I to, że wszystkie zespoły mieszkały w jednym miejscu. Widać było element solidarności, na przykład kiedy reprezentacja Kolumbii grała mecz o półfinał MŚ z Brazylią, wszyscy solidarnie jej kibicowali razem z Kolumbijczykami.

Pracę 70 wolontariuszy dostrzegli i docenili także sami artyści i publiczność. – Byli wszędzie, gdzie tylko można było ich potrzebować, zawsze gotowi służyć pomocą i radą – zauważyła pani Janina.

Miechowianie zachwyceni korowodem

Ten przeszedł ulicami miasta. Ale wrażenie na publiczności zrobiły też występy zespołów z Czech, Gruzji, Bułgarii i Kolumbii. Niejedną osobę poderwały do tańca.

– Prezentujemy tańce typowe dla naszego regionu. Bardzo podoba nam się w Miechowie. Jak szliśmy przez Rynek wśród stoisk z tyloma przysmakami, to atmosfera była wspaniała – mówi Bohumir Gottfried z czeskiej grupy „Svetlovanek”. W rozmowie z „Dziennikiem Polskim” podkreśla, że przez wszystkie dni festiwalu grupy zagraniczne czują się w Polsce komfortowo.

– Miechowski Rynek stał się areną występów zespołów folklorystycznych – nie miał wątpliwości Marek Sowa, marszałek województwa małopolskiego. Piotr Szewczyk, dyrektor Międzynarodowych Małopolskich Spotkań z Folklorem, zapewnił, że festiwal zawitał do Miechowa po raz pierwszy, ale nie ostatni.

Ta wiadomość cieszy lokalne władze. – Po rozmowie z dyrektorem od razu wiedziałem, że to wydarzenie będzie sukcesem – przyznaje burmistrz Dariusz Marczewski.

Występy zespołów cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem. – Jestem pod dużym wrażeniem. Bardzo podobał mi się korowód i stroje tych zepołów. Naprawdę było na co popatrzeć. A dzięki temu, że wszystko odbywało się w Rynku, to i centrum miasta od razu zrobiło się ładniejsze – mówi pani Teresa, mieszkanka Miechowa.

Przy otwarciu festiwalu dopisała i pogoda i publiczność. Ta nie tylko podziwiała tańce, ale też kosztowała rozmaitych potraw. Stało się to za sprawą półfinału 10. Małopolskiego Festiwalu Smaku (o tym wydarzeniu więcej w jutrzejszym numerze).