Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jabłka zyskują na wartości, a sadownicy się cieszą

Stanisław Śmierciak
Do biletu na piknik lotniczy i Święto Kwitnących Sadów przy wejściu dawano soczyste sądeckie jabłko. To dobre działanie marketingowe. Podobnie jak kampania przeciw rosyjskiemu embargu
Do biletu na piknik lotniczy i Święto Kwitnących Sadów przy wejściu dawano soczyste sądeckie jabłko. To dobre działanie marketingowe. Podobnie jak kampania przeciw rosyjskiemu embargu Fot. Stanisław Śmierciak
Sądecczyzna. Jesienią za kilogram jabłek deserowych sadownik dostawał 70 groszy. Obecnie cena sięga 2 złotych. Rosyjskie embargo na polskie owoce sądeczanom niestraszne. Kupują je Węgrzy, Rumuni i Słowacy.

Rosyjskie embargo na polskie jabłka nie rozłożyło finansowo sądeckiego sadownictwa. Zagraniczni odbiorcy ustawiają się w kolejce po coraz droższe owoce.

Ceny jabłek deserowych nagle poszybowały w górę. Teraz odbiorcy hurtowi płacą sądeckim sadownikom za każdy kilogram nawet trzy razy więcej niż jesienią. Stawki sięgają już 2 złotych! Dla porównania, rok temu jabłka bardzo staniały. Wtedy kilogram kosztował zaledwie 1,30 zł

– Po nałożeniu przez Rosję embarga na polskie jabłka miał nastać rok klęski ekonomicznej dla sadowników z Sądecczyzny – przypomina Stanisław Golonka, wójt sadowniczej gminy Łososina Dolna. – Jesienią rzeczywiście było źle. Kto wówczas dostał 70 groszy za kilogram jabłka deserowego, był szczęśliwy.

Grupy producenckie, takie jak Sadownicza Spółdzielnia Handlowa w Łososinie Dolnej czy Zelsad w Tęgoborzy, obawiały się, czy swoje wielkie przechowalnie opróżnią z owoców przed nowymi zbiorami.

Rośnie eksport

Naukowcy zajmujący się sadownictwem i rynkiem owoców prognozowali kilka miesięcy temu, że popularna odmiana jabłek o nazwie Idared może w całości zostać w magazynach.

– Teraz właśnie te jabłka są rynkowym, a raczej eksportowym hitem – zauważa Józef Sułkowski, sadownik i wiceprezes Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej. – Pięknie wyglądają, dobrze smakują i znakomicie znoszą transport.

Odbiorców z Rosji, gdzie rok temu trafiało niemalże 70 procent wszystkich jabłek eksportowanych z Sądecczyzny, teraz już nie ma. Od połowy marca 2015 roku w kolejce ustawiają się jednak handlowcy z Mołdawii, Rumunii, Bośni, Węgier i Słowacji. I płacą więcej, niż Rosjanie.

Czy jest to droga okrężna polskich jabłek na rynek rosyjski? Tego sądeccy sadownicy nie ujawniają.

Polacy też mają apetyt

– Nawet polscy konsumenci kupują teraz idaredy chętniej niż przed rokiem – mówi Marian Popławski, sadownik z gminy Łosina Dolna. – Nadal preferują jednak mające bardziej wyszukany smak i bardziej miękkie owoce odmian Champion, Jonagold, Eliza.

W sprzedaży jabłek na rynek krajowy bardzo pomogła rządowa kampania promująca polskie owoce.

– Poza tym sadownicy są rolniczą elitą, nie tylko w zakresie umiejętności produkcji i przechowywania owoców – podkreśla Wiesław Basta, rolnik z Tabaszowej, były przewodniczący Rady Powiatu No­­wo­sądeckiego. – Doskonale zdają sobie sprawę również z roli działań marketingowych i dlatego sami też promują owoce.

Podczas niedzielnego Święta Kwitnących Sadów na lotnisku Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej sadownicy wręczali piękne jabłko każdemu kupującemu bilet wstępu. Informowali przy tym, że jest to owoc z Sądecczyzny. Co było jego dodatkowym atutem.

Andrzej Rusnak, sadownik z Czerńca w gminie Łącko nie jest członkiem żadnej z dużych grup producenckich istniejących na Sądecczyźnie. Ma jednak w gospodarstwie bardzo nowoczesną przechowalnię owoców. Z jabłkami ze swojego sadu osobiście jeździ na giełdę w Krakowie. Mówi, że trzeba tam być cierpliwym, ale zyskuje się ceny korzystniejsze niż wówczas, gdy to odbiorca przyjeżdża po towar do sadownika.

KOMENTARZ FACHOWCA
Marek Połomski, sadownik z gminy Łososina Dolna

Wieszczono sadownikom klęskę finansową po zamknięciu dla jabłek rynku rosyjskiego. Tymczasem jabłka drożeją, bo na szczęście nikt nie siedzi i nie płacze, tylko aktywnie szukamy nowych rynków zbytu.

Również rząd stanął na wysokości zadania i kampanią promocyjną skutecznie zachęcił Polaków do polskich jabłek. To naturalne, że owoce z upływem czasu drożeją, gdyż ich przechowywanie sporo kosztuje.

Na rynku długoterminowym liczą się więc przede wszystkim wielcy gracze, którzy mogą przetrzymać owoce dłużej. A Sądecczyzna ma firmy, które grupują wielu sadowników i oferują tysiące ton jabłek z przechowalni gwarantujących świeżość towaru nawet po kilku miesiącach składowania.

Można było je przetrzymać do czasu, kiedy ceny pójdą w górę. Kłopot mogą mieć teraz drobni sadownicy, którzy potrzebują pieniędzy na dalszą produkcję i owoce sprzedali wcześniej tanio.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski