Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Goście z zagranicy w naszych górach dogadają się bez problemu

Patrycja Migiel, T. Mateusiak
Tym zdaniem zaczynaliśmy konwersację z góralami. Większość odpowiadała,  że tylko trochę mówi, ale chętnie pomoże. Językowy test wypadł pozytywnie.
Tym zdaniem zaczynaliśmy konwersację z góralami. Większość odpowiadała, że tylko trochę mówi, ale chętnie pomoże. Językowy test wypadł pozytywnie. fot. Radosław Dudziak
Zakopane. Sprawdziliśmy, jak z językiem angielskim radzą sobie mieszkańcy Podhala. Okazuje się, że jest całkiem nieźle.

- Do you speak English? W minionych dniach to pytanie nasza redakcja zadawała mieszkańcom Podhala z uporem maniaka. Usłyszeli je od nas hotelarze, sklepikarze, restauratorzy oraz zwykli górale. Chcieliśmy sprawdzić, co czeka turystów z zagranicy, którzy przyjadą na urlop pod Giewont. Wyniki napawają optymizmem.

Hello, guten Tag, buen dia
- Turyści z zagranicy coraz częściej odwiedzają Podhale - uważa Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - Są to głównie Anglicy, Włosi, Niemcy, Rosjanie czy ostatnio goście z dalekiej Azji, bo sama organizowałam wycieczki dla turystów ze Sri Lanki czy Mauritiusa. Oczywiście fajnie by było, gdyby spotkali u nas ludzi rozumiejących ich język, ale w wielu przypadkach, co zrozumiałe, może być z tym ciężko. Dlatego myślę, że górale rozmawiają ze swymi gośćmi po angielsku. To język międzynarodowy.

Can I book the room?
Postanowiliśmy sprawdzić, czy tak jest rzeczywiście. Wieczorem, udając turystów z Węgier (by nie wzbudzić podejrzeń dziwnym akcentem), zadzwoniliśmy do 4 przypadkowych pensjonatów i kwater wybranych w Zakopanem (2), Białce i Jurgowie. W dwóch przypadkach po pytaniu, czy możemy rozmawiać po angielsku, właściciele obiektów sprawnie przeszli na ten język, a następnie wytłumaczyli nam, ile kosztuje rezerwacja pokoju w ich obiektach.

Trochę inaczej sprawa wyglądała w Jurgowie i Białce. Tu panie najpierw próbowały nam pomóc, ale po kilku minutach uznały, że obustronnie się nie rozumiemy i zaproponowały, że podadzą do słuchawki swe dzieci, bo te lepiej mówią po angielsku.

- Z gośćmi z zagranicy przez telefon nie rozmawiam zbyt często - mówił Dawid Zębol, właściciel pensjonatu w Zakopanem, gdy wyjawiliśmy mu nasz podstęp. - Dlatego rozmową z wami byłem trochę zdenerwowany. Cieszę się jednak, że się udało i jeszcze raz zapraszam do siebie gości z całego świata.

Where is the way to...?
Okazuje się też, że problemów z dogadaniem się po angielsku nie ma w zwykłych sytuacjach "na ulicy". Udaliśmy się na targowisko pod Gubałówką pytając o cenę i rodzaj serów. Na 4 stoiska tylko jeden pan biegle potrafił nam wytłumaczyć, z jakiego mleka zrobiony jest dany wyrób. Reszta odpowiadała zdawkowo "Sheep" (owca) albo "cow" (krowa), wskazując z mleka jakiego zwierzęcia zrobiony jest ser.

W kasie kolejki na Gubałówkę pani co prawda nie znała dobrze angielskiego, ale sprawnie potrafiła nam odpowiedzieć, jaka jest cena i zapytać, czy jesteśmy studentami. Zdziwieni byliśmy tylko tym, że młode osoby obsługujące na stanowiskach z pamiątkami nie za bardzo potrafiły odpowiedzieć na proste pytania. Jedna ze sprzedawczyń nawet udawała, że nas nie widzi i nie chciała z nami rozmawiać.

Większość testowanych sprawnie posługiwała się angielskim (z lepszym lub gorszym skutkiem). Dlatego możemy śmiało rekomendować Zakopane jako miasto, gdzie porozumiemy się w zagranicznym języku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski