MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gmina nie chce pomóc Nikoli

Magdalena Balicka
Według urzędniczki Moniki Kmak ten bus, z miejscem w  bagażniku i bez platformy spełnia wymogli dla niepełnosprawnych
Według urzędniczki Moniki Kmak ten bus, z miejscem w bagażniku i bez platformy spełnia wymogli dla niepełnosprawnych Agnieszka chwastarz
Chrzanów. Urzędnicy, wybierając przewoźnika, nie uwzględnili potrzeb niepełnosprawnej 8-latki. Po aferze opisanej w mediach, kierowca kupił nowy bus. Gmina nie chce się dołożyć do opłat za transport

Agnieszka Chwastarz, mama niepełnosprawnej Nikolki, która cierpi na wodogłowie i padaczkę lekooporną, nadal nie wie, jak jej córka będzie dojeżdżać do przedszkola do Dąbrowy Górniczej, gdy tylko wyzdrowieje. Wszystko przez błąd urzędników, którzy rozpisując przetarg z przewoźnikiem na dowóz chorych dzieci do ościennych placówek, nie uwzględnili dolegliwości jej córki.

- Podstawili starego busa, w którym dla Nikoli przygotowali miejsce w bagażniku. Wózkiem inwalidzkim miała wjechać po prowizorycznych szynach, które potem były postawione tak, że w razie hamowania mogły uderzyć ją w głowę - relacjonuje zrozpaczona matka. Do tego dziecko miało być odcięte od pasażerów siedzeniami, że gdyby jej się coś działo, nikt by tego nie zauważył. Dziewczynka nie potrafi zawołać o pomoc.

Kobieta nie powierzyła swej córki kierowcy, tylko woziła ją własnym samochodem i za własne pieniądze. Codziennie wydawała na przejazd ok. 100 złotych, bo musiała wykonać aż cztery kursy, po dwa w każdą stronę. Obowiązki nie pozwalały jej, by koczować przed przedszkolem kilka godzin dziennie. - W dodatku w busie zaoferowanym przez gminę nie było wyspecjalizowanego opiekuna, który w razie ataku padaczki mógł udzielić Nikoli pierwszej pomocy i zrobić tak zwaną wlewkę - zaznacza matka. Jej słowa potwierdza sam przewoźnik.

To nie bus dla takich dzieci
- W umowie z gminą nie było ujęte, że dziecko potrzebuje tak specjalistycznej opieki - przyznaje Mirosław Gajda, przewoźnik z Brzeszcz, który wozi chrzanowskie dzieci do przedszkoli na zlecenie gminy. Oficjalne oświadczenie, w którym rezygnuje z wożenia Nikoli Chwastarz, złożył w gminie 15 września.

Po naszym tekście, w którym opisała sprawę, postanowił jednak zainwestować w profesjonalny bus dostosowany do przewozu dzieci takich jak Nikola. - Urzędnicy obiecali dopłacić do tej inwestycji - przyznaje Gajda. Do dziś nie otrzymał jednak z urzędu ani grosza. Co więcej, Monika Kmak, kierowniczka Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół i Przedszkoli w Chrzanowie, zaznacza, że gmina nie zamierzała nic dokładać.

- Pojazd zgodnie z zaświadczeniem diagnosty jest dostosowany do przewozu osób niepełnosprawnych - twierdzi, dodając, że opieka nad dziećmi jest zapewniona. Jak podkreśla, to że Nikolka miała do środka samochodu wchodzić przez tylne drzwi i być oddzielona od reszty siedzeniami, wcale nie oznacza, że to jest bagażnik. Dla niej to integralna część kabiny auta.

Sama była diagnostą
Na nasze pytanie, jaki diagnosta przeprowadzał kontrolę busa, Kmak odpowiada wprost: - Ja, na podstawie dokumentu, jakim była umowa przetargowa oraz po opinii policji i inspekcji transportu drogowego.

Nie przekonuje jej argument, że policja i inspektorzy mogą sprawdzić stan pojazdu. Nie znają się jednak na medycynie i specyfice choroby Nikoli.

Agnieszka Chwastarz nie potrafi spokojnie słuchać argumentów urzędniczki. - Ciekawe, jak zwykły opiekun będzie ratował moje dziecko, gdy dostanie ataku padaczki. W starym busie nie ma nawet miejsca, by wyciągnąć małą z wózka. O wlewce nie ma nawet co mówić - denerwuje się.

- Urzędniczka z kuratorium oświaty, którą zainteresowałam sprawą, wyznała, że w takim bagażniku, w którym miała jeździć Nikola, nie woziłaby nawet psa - relacjonuje Chwastarz.
Kierowca Mirosław Gajda przyznaje, że urzędnicy z magistratu oglądali pojazd. - Uznali, że jest odpowiedni i spełnia normy zgodnie z warunkami przetargu. W tym przetargu nie uwzględniono jednak potrzeb Nikoli Chwastarz - podkreśla kierowca. Zainwestował w lepszy bus kilkadziesiąt tysięcy złotych i boi się, że straci na tym, bo gmina nadal upiera się, że dla wożenia Nikoli wystarczy stary grat.

Sprawa trafi do sądu?
Po naszym artykule sprawą zainteresował się Marek Niech-wiej, prawnik z Chrzanowa. Obiecał pomóc matce w walce o zwrot pieniędzy i zadośćuczynienie.

- Gmina ma obowiązek zapewnić chorym dzieciom darmowy transport i specjalistyczną pomoc. Takie prawa gwarantuje konstytucja - zaznacza Niechwiej.

Według niego pani Agnieszka może wejść z gminą na drogę sądową i żądać nie tylko oddania pieniędzy, które z winy gminy musiała wydać, ale też odszkodowania. - Pierwszą kwotę łatwo wyliczyć, mnożąc ilość zużytego paliwa przez liczbę dni, w których kobieta dowoziła córkę do przedszkola - zaznacza Niechwiej, dodając, że kobieta może zażądać także dodatkowej kwoty, która zrekompensuje jej niepotrzebny stres związany z bieganiem do urzędów i czas. - Jako samotna matka ma na głowie tysiąc spraw, które musiała odłożyć na później - zaznacza prawnik, dodając, że jest przekonany, że sąd zwolni matkę nawet z opłat sądowych.

Agnieszka Chwastarz oprócz odzyskania pieniędzy chce, żeby urzędnicy, którzy nie uwzględnili w przetargu wymogów dla jej córki, powinni zostać ukarani. - Nie dopełnili swoich obowiązków - mówi.

- Sprawa zwrotu kosztów, jakie poniosła pani Agnieszka, jest w toku - zaznacza Monika Kmak, nie wykluczając, że gmina zwróci pieniądze.

Burmistrz Ryszard Kosowski był nieuchwytny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski