Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz: EDYTORIAL
Zaledwie 11 proc. z nas czyta przynajmniej 7 książek rocznie. Dla porównania w 2004 r. tych czytających było niemal 25 proc. Dziś nie czytają już dorośli, nie czytają dzieci i młodzież. Ci ostatni zafascynowani elektroniką, spędzają czas na zabawie gadżetami, które przynosi nam cywilizacja. I właśnie e-booki wydają się znakomitym pomysłem na pokonywanie oporu młodzieży przed czytaniem.
Czytaj także: Książki elektroniczne: tania produkcja i wielkie zyski >>Jerzy Woźniakiewicz, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie przyznał się, że nie mógł syna nakłonić do przeczytania baśni Andersena. Dopiero, gdy zaproponował mu czytanie książki w wersji elektronicznej, okazało się, że ta czynność może być dla syna przyjemna, a baśń "Królowa śniegu” dość ciekawa. Dzięki e-bookom młodzi mogą się przekonać, że tablet czy smartfon nie służy jedynie do ściągania muzyki, sprawdzania na Facebooku, co znajomi robią; że to doskonałe narzędzia do zapoznania się z literaturą. Mogą stać się podręczną biblioteką z wieloma pozycjami.
W jednym małym urządzeniu zmieści się nie tylko wszystko co sercu bliskie, ale także to, co potrzebne do nauki i zabawy. Ale, aby zachęcić młodzież do czytania e-booków, potrzebny jest ogólnonarodowy plan. Przede wszystkim ceny na nie muszą być niższe. 23-procentowy VAT powinien być zastąpiony 5 proc., tak by e-book był traktowany nie jako usługa dostarczenia treści, tylko jako książka. Ponadto do szkół powinny trafić e-podręczniki. Dzieci nauczyłyby się korzystać z e-booków, przyjmując te zachowania jako część codzienności. Tylko czy nauczyciele przyjęliby taką rewolucję?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?