Niejadowity wąż, często mylony ze żmiją, znów jest sprawcą zamieszania wokół Zakrzówka. Towarzystwo na rzecz Ochrony Przyrody złożyło skargę na regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Krakowie. Zdaniem ekologów nic nie stoi na przeszkodzie, aby urzędnicy utworzyli już strefę ochrony zagrożonego gada w sąsiedztwie Zakrzówka - a wciąż jej nie ma.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zleciła ekspertyzę dotyczącą gniewosza na Zakrzówku i ma ją już od 14 miesięcy. Wciąż jednak urzędnicy nie są w stanie zdecydować, jak powinna wyglądać strefa ochrony węża. Zdaniem ekologów to wystarczający powód do odwołania szefa RDOŚ w Krakowie Rafała Rosteckiego oraz jego zastępczyni Bożeny Kotońskiej, która pełni również funkcję wojewódzkiego konserwatora przyrody.
- Strefa, którą projektuje RDOŚ, jest znacznie mniejsza niż ta, jakiej granice wskazali eksperci - podkreśla prezes TnROP Mariusz Waszkiewicz. To kolejny powód skargi ekologów do generalnego dyrektora ochrony środowiska w Warszawie.
Jak poinformował nas wczoraj Błażej Zamojski z Wydziału Ochrony Przyrody i Obszarów Natura 2000 w RDOŚ w Krakowie, prace nad ustanowieniem strefy ochrony dla gniewosza plamistego nadal trwają „z uwagi na konieczność uwzględnienia wielu aspektów merytorycznych, społecznych i własnościowych”.
Mariusz Waszkiewicz ripostuje: - Problemy z własnością dotyczą zaledwie kilku działek, co nie ma większego wpływu na kształt strefy ochrony. Dodaje, że opieszałość urzędników działa tylko na korzyść deweloperów, którzy chcą zabudować tereny wokół Zakrzówka. W ten sposób zostaną naruszone naturalne siedliska rzadkiego gada, który nie jest w stanie konkurować o miejsce z człowiekiem.
Ekolodzy wytykają, że ekspertyzy dotyczące gniewosza zlecone przez RDOŚ są teraz pomijane, zapytaliśmy więc także, ile na nie wydano. - Ekspertyza zlecona w 2014 roku kosztowała 2,5 tys. zł brutto, natomiast ekspertyza z 2011 roku obejmująca poza obszarem Zakrzówka także rejon Tyńca - 3 tys. 690 zł brutto - odpowiada Błażej Zamojski.
Zwłoka ze strony RDOŚ nie martwi wiceprezydent Krakowa ds. rozwoju miasta. - To nie ma nic wspólnego z inwestorami. Deweloperzy doskonale wiedzą, że prędzej czy później i tak strefa ochrony gniewosza powstanie - podkreśla wiceprezydent Elżbieta Koterba.
Do tej pory nie wpłynęły żadne wnioski o pozwolenia na budowę na działkach pomiędzy ulicami Wyłom a św. Jacka. - Strefa ochrony jest tylko dodatkowym zabezpieczeniem tego obszaru, ponieważ obowiązujący plan zagospodarowania skutecznie chroni tereny wokół zalewu - wyjaśnia wiceprezydent Krakowa.
Tymczasem zdaniem Jolanty Kapicy ze Stowarzyszenia na rzecz Ochrony i Rozwoju Dębnik, strefa ochrony gniewosza to jedyna szansa na uratowanie tych terenów przed inwestorami. - Teraz wszystko jest w rękach RDOŚ. Nie wiem, z czego wynika zwłoka w wydaniu decyzji. Również na nasze pisma w tej sprawie nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi - dodaje Kapica.
Wątpliwości ekologów podziela również przewodniczący miejskiej komisji planowania przestrzennego i ochrony środowiska. - Uchwalając plany miejscowe dla rejonu Zakrzówka, mieliśmy świadomość rychłej decyzji w sprawie strefy ochrony gniewosza. Tej jednak wciąż nie ma - mówi Grzegorz Stawowy. W strefie wyznaczonej przez RDOŚ będzie prawdopodobnie obowiązywać całkowity zakaz zabudowy. Dlatego jej granice będą kluczowe dla inwestorów.
Od decyzji w sprawie strefy ochrony gniewosza zależą również losy konkursu na zagospodarowanie tych terenów na Zakrzówku, które miasto ma odkupić od dewelopera i zamienić na park.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?