Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Afryce Środkowej grozi ludobójstwo?

MACIEJ MAKOWSKI
AFRYKA. Masowe morderstwa, rabunki, gwałty i setki tysięcy uchodźców. To skutki konfliktu w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA). I mimo interwencji wojsk francuskich nie zanosi się na szybkie rozwiązanie konfliktu w tym najbiedniejszym kraju świata.

W marcu ubiegłego roku w wyniku zamachu stanu władzę w tym kraju przejął lider antyrządowej koalicji wojskowej Seleka Michel Djotodia. Przy wsparciu najemników z Czadu i Sudanu obalił wieloletniego prezydenta Francoisa Bozize.

Islamiści z Seleka nie motywowali tego względami religijnymi, jednak zamach stanu w kraju, w którym chrześcijanie stanowią większość, trwale zdestabilizował sytuację, pogrążając region w chaosie.

Po przejęciu władzy nowy prezydent rozwiązał swoje oddziały. Pozbawione żołdu grupy rebeliantów zaczęły przemierzać kraj, terroryzując miejscową ludność.

W grudniu Francja zdecydowała się na wysłanie 1,6 tys. żołnierzy do swojej byłej kolonii. Lecz ani kontyngent francuski, ani dodatkowe 3,6 tys. żołnierzy z państw Unii Afrykańskiej na razie nie zdołały ustabilizować sytuacji.

10 stycznia Michel Djotodia był zmuszony ustąpić pod naciskiem prezydenta Czadu Idrissa Deby, który obawiał się, że lokalny konflikt może rozlać się poza granice kraju.

Dziesięć dni po rezygnacji Djotodii głową państwa została Catherine Samba-Panza. Jej apele o zaprzestanie walk na razie pozostają bez echa.

Według szacunków ONZ tylko od grudnia ub.r. konflikt pochłonął już ponad 2000 ofiar, a ponad 1 milion osób musiało opuścić domostwa w kraju liczącym niespełna 5 milionów mieszkańców.

- W Środkowej Afryce panują wszelkie warunki do ludobójstwa, jakie znamy z przeszłości z Rwandy i Bośni. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - powiedział przedwczoraj John Ging, dyrektor operacyjny wydziału ds. humanitarnych ONZ.

Najgorsza sytuacja panuje na północy kraju. Tam grupy rebeliantów, uciekające w stronę granicy z Czadem, zaatakowały w zeszłym tygodniu misje kapucynów z Krakowa, w których ukrywa się miejscowa ludność zarówno chrześcijańska, jak i muzułmańska.

Ostatnio w pobliżu miejscowości Bossembele na północy kraju pracownicy Czerwonego Krzyża odkryli zwłoki co najmniej 50 osób. A takich przypadków może być coraz więcej.

- Interwencja jest spóźniona. Można było wcześniej ograniczyć rozlew krwi. Teraz trzeba odbudować miejscowe siły zbrojne, by przywróciły porządek i chronić największe ośrodki miejskie - uważa prof. Robert Kłosowicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski