Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bóg jest między słowami

Redakcja
Dwaj sentymentalni panowie - Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski Fot. Sony Music Poland
Dwaj sentymentalni panowie - Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski Fot. Sony Music Poland
MUZYKA. Rozmowa z ANDRZEJEM PIASECZNYM o jego wspólnej płycie z Sewerynem Krajewskim - "Zimowe piosenki"

Dwaj sentymentalni panowie - Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski Fot. Sony Music Poland

- Jak świętował Pan niedawne zwycięstwo swojej drużyny w programie "Bitwa na głosy"?

- Dyskretnie. Następnego dnia mieliśmy bowiem nagranie świątecznego odcinka. Dlatego nie było zbyt wiele czasu na celebrowanie tego zwycięstwa. Zresztą dzieciaki są ode mnie o 20 lat młodsze, więc mają lepszą kondycję do takich spraw. A w poniedziałek pojechaliśmy do Domu Pomocy Społecznej w Mnichowie, gdzie na razie w symboliczny sposób wręczyliśmy czek na 100 tysięcy złotych.

- Wróży Pan karierę któremuś członkowi Pana drużyny?

- To nie jest program, który ma wyłaniać solistów. Aczkolwiek starałem się wyłuskać kilka ciekawych głosów. Jednak uzdolnienia, talent czy nawet ciężka praca nie są w stanie zagwarantować sukcesu w show-biznesie. Potrzeba jeszcze ogromnego szczęścia, żeby stanąć na własne nogi. Te wszystkie programy mają raczej charakter telewizyjnego show. A czy pomagają zaistnieć występującym w nich amatorom? Mam wątpliwości. Z moich faworytów z "Voice Of Poland" udało się przebić tylko jednemu.

- Tymczasem nagrał Pan kolejny wspólny album z Sewery- nem Krajewskim - "Zimowe piosenki". Skąd pomysł na taką świąteczną płytę?

- Tak naprawdę nie ma u nas jakiejś wielkiej tradycji piosenek świątecznych. Jest kilka płyt, z których gra się na okrągło te same utwory, a przede wszystkim "Jest taki dzień" Czerwonych Gitar. Kiedy składaliśmy kompozycje na nasze wcześniejsze płyty, Seweryn kładł zawsze na stół swój zeszycik z nutami i kartkował go w poszukiwaniu pomysłów. I za każdym razem omijał niektóre: "Tej nie bierzemy, bo to świąteczna piosenka, musi mieć specjalny klimat". Gdy zaczęliśmy więc myśleć o kolejnym projekcie, nieuniknione stało się, że musimy wrócić do tego, co pominęliśmy w czasie kartkowania tego zeszyciku. Tym bardziej, że część melodii była po prostu już zrobiona.

- Nie sposób chyba nagrać płyty świątecznej z kimś zupełnie obcym. Jesteście panowie przyjaciółmi po tych wszystkich wspólnych przedsięwzięciach?

- "Przyjaźń" to słowo dużego formatu. Im jesteśmy starsi, tym bardziej doceniamy jego wagę i używamy w stosunku do coraz mniejszej liczby osób. Nie miałbym odwagi nazwać Seweryna swoim przyjacielem. Oczywiście, poznaliśmy się dobrze. Nie potrafię jednak pozbyć się mojego szacunku dla niego i traktować go po prostu jak kolegę. Dlatego nadal uznaję go za swojego mistrza.

- Tym razem zaśpiewał Pan po raz pierwszy wspólnie z Sewerynem.

- To naturalna konsekwencja naszych koncertów i zawierającej ich rejestrację płyty "Na przekór nowym czasom". Kiedy zaczęliśmy wspólnie występować, okazało się, że nasze głosy fajnie się uzupełniają. Mamy bowiem odrobinę inne barwy. Tam, gdzie dla mnie jest za nisko, śpiewa Seweryn, a tam, gdzie dla niego jest za wysoko - śpiewam ja. I wszystko to świetnie współbrzmi. A temat świąteczny tym bardziej prowokował takie wspólne śpiewanie. Seweryn powiedział, że marzy mu się, aby nasze piosenki rodziny śpiewały po wigilijnej kolacji. Czy się to uda? Może nie będzie to łatwe, bo trochę przesadziliśmy z instrumentacjami, ale tak naprawdę to proste i łatwe piosenki, więc po kilku przesłuchaniach powinno się udać.
- Nadchodzące święta mają swój głęboki sens religijny. Tymczasem wasze piosenki są całkowicie pozbawione tego kontekstu. To celowe?

- Chyba tak. Ale nie stoi za tym chęć pominięcia Boga. Po prostu trudno mi pisać o wierze tak, żeby uniknąć banału i sztampowości. To tak osobista sprawa, że ciężko ją wypowiedzieć w uniwersalny sposób, zachowując przy tym chociaż cień własnych przemyśleń. Każdy, kto wierzy, na pewno jednak znajdzie Boga w naszych piosenkach między słowami.

- A jak planuje Pan spędzić najbliższe Boże Narodzenie?

- Na Wielkanoc zawsze wyjeżdżam, a Boże Narodzenie spędzam w kraju. To przecież najbardziej rodzinne święta w roku. Najczęściej spotykamy się zatem z całą rodziną u mnie lub u brata. W tym roku spędzę więc święta w Górach Święto- krzyskich. Mam nadzieję, że nie będzie za dużo śniegu, bo trudno mi wtedy podjechać pod dom! Mam też swoją własną tradycję przedświąteczną. Na kilka dni przed Bożym Narodzeniem organizuję u siebie "imprezę choinkową". Zapraszam na nią nie rodzinę, ale przyjaciół i znajomych. Ubieramy wtedy razem choinkę, robimy własne ozdoby i zabawki, kroimy pomarańcze, jest oczywiście grzane wino.

Rozmawiał Paweł Gzyl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski