Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z drewnianej chaty pod Olkuszem poszedł na wojnę z rakietami V-2

Piotr Subik
Antoni Kocjan podczas prac konstrukcyjnych
Antoni Kocjan podczas prac konstrukcyjnych Fot. Archiwum
Życie Antoniego Kocjana to gotowy scenariusz. To dzięki niemu alianci mogli zrzucić bomby na ośrodek doświadczalny tajnej broni Adolfa Hitlera na wyspie Uznam. Dlatego nazywa się go „człowiekiem, który wygrał wojnę światową”. O tym właśnie byłby film historyka Adama Cyry.

Chata stoi u podnóża zamku w Rabsztynie i intensywnie pachnie świeżym drewnem. Świeżym, choć wcale nie jest nowa – pochodzi z 1862 r. Jednak nadgryzione zębem czasu belki, a było ich niemało, zastąpiono współczesnymi, gdy w zeszłym roku góralscy cieśle odbudowywali ją w nowym miejscu. Bo wcześniej stała na terenie dawnej wsi Skalskie, przy obecnej ul. Jasnej, na obrzeżach Olkusza. To tam przyszedł na świat Antoni Kocjan, człowiek, o którym mówi się, że „wygrał drugą wojnę światową”. Dzięki niemu bowiem plany tajnej broni Adolfa Hitlera, czyli pocisków V-1 i rakiet V-2, dotarły na Zachód.

Wie o tym większość mieszkańców Olkusza. Ale im dalej w Polskę, tym tej wiedzy mniej. Nie mówiąc w ogóle o Wielkiej Brytanii. Stąd pomysł, by o Kocjanie zrobić film. Rzucił go kilka dni temu dr Adam Cyra, pochodzący z Olkusza historyk, w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Mówi tak: – Niechżesz ci Anglicy przypomną wreszcie sobie, że to Polacy uratowali im Londyn. A konkretnie Antoni Kocjan z zespołem swych wywiadowców z AK.

Na początku było zdjęcie, jedno z wielu, które na korytarzach I Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Wielkiego w Olkuszu ukazywały mieszkańców miasta zamordowanych podczas okupacji przez Niemców. Później pojawił się krótki biogram w wydanej w połowie lat 50. księdze pamiątkowej liceum. Także w PRL-u Antoni Kocjan stał się patronem jednej z ulic, a w latach 90. obecnego Zespołu Szkół nr 3. Nie był więc nigdy postacią w Olkuszu anonimową. Choć nie tak znaną jak astronomowie Marcin Bylica i Marcin Biem.

Prezes Stowarzyszenia Zamek Rabsztyn, regionalista Jacek Sypień, usłyszał o Kocjanie po raz pierwszy w harcerstwie. Były lata 80., przede wszystkim podkreślano zasługi olkuszanina w walce z V-1 i V-2. – Jego dokonania jako konstruktora szybowców były mi mało znane – zauważa Sypień. Zmieniło się to dopiero w 2002 r., gdy książkę o Kocjanie wydał Andrzej Glass, historyk lotnictwa z Warszawy. Materiały zbierał przez 20 lat, rozmawiał m.in. z wdową po Antonim, Elżbietą z domu Zanussi. To ona przekazała mu stare fotografie i dokumenty, wśród nich listy pisane z KL Auschwitz, na których widniał jego numer obozowy – 4267.

Dr Adam Cyra przyznaje, że długo tego numeru nie znał. A od wielu lat chciał odnaleźć w archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau zdjęcie Antoniego Kocjana zrobione przez obozowe gestapo. Na początku wytypował trzy fotografie. Gdy znany był już numer, nie było problemu z ostateczną identyfikacją. – Ciśnienie mi podskoczyło, biegnę do archiwum, przyglądam się i… Miałem już pewność stuprocentową – opowiada dr Adam Cyra. Było to w styczniu 2013 r., kilkanaście dni przed 68. rocznicą wyzwolenia obozu w Oświęcimiu.

Antoni Kocjan urodził się w Skalskiem w 1902 r. Jako uczeń gimnazjum brał udział w wojnie z bolszewikami, a później podjął studia na Politechnice Warszawskiej. Od 1932 r. był kierownikiem i głównym konstruktorem w swoich warsztatach szybowcowych na Polach Mokotowskich. Stworzył wiele szybowców, m.in. „Czajkę”, „Wronę”. „Komara”, „Sokoła” i „Orlika” oraz motoszybowiec „Bąk”, który pobił rekord świata w wysokości lotu (4595 m) i czasu trwania (5 godzin 24 minuty). Co ciekawe, swoim konstrukcjom Kocjan nadawał zawsze nazwy ptaków lub owadów.

Podczas wojny pierwszy raz w ręce Niemców wpadł w łapance 19 września 1940 r. Do KL Auschwitz trafił m.in. z rotmistrzem Witoldem Pileckim i Władysławem Bartoszewskim, już jako członek Związku Walki Zbrojnej. Po 10 miesiącach zwolniono go z obozu ze względu na zły stan zdrowia. Znów zaangażował się w konspirację. Pracował przy produkcji broni, m.in. granatów zaczepnych, a budynek jego warsztatów na Mokotowie krył podziemną drukarnię. Z czasem jednak Antoni Kocjan został szefem lotniczego wywiadu przemysłowego AK. To on słał do Londynu raporty dotyczące niemieckiego ośrodka doświadczalnego broni V-1 i V-2 Peenemünde na wyspie Uznam, dzięki czemu alianci mogli go zbombardować w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 r.

To także on stał za przerzutem do Wielkiej Brytanii fragmentów nowej broni rakietowej, które przechwycono w okolicach wsi Sarnaki nad Bugiem. Podczas operacji „Most III” rozpracowaną przez Kocjana konstrukcję (2,5 tys. elementów!) brytyjski samolot zabrał nocą z 25 na 26 lipca 1944 r. z okolic Jadownik Mokrych w Tarnowskiem. Sam Kocjan nie poleciał na Wyspy. 1 czerwca 1944 r. znów został aresztowany przez Niemców. Nie wiedzieli o jego walce z nową bronią, ale dowiedzieli się o drukarni na Mokotowie. Rozstrzelano go 13 sierpnia 1944 r. Do dziś nie ma grobu.

– To było powstanie, ostatnia egzekucja więźniów z Pawiaka. Nawet nie wiadomo, gdzie można byłoby go szukać – mówi Jacek Sypień.

Czasem słychać głosy, że mówienie o zasługach Kocjana to megalomania ludzi z Olkusza. Ale przecież sam gen. Dwight Eisenhower mówił, że gdyby Niemcy wprowadzili do użytku V-1 i V-2 pół roku wcześniej, inwazja aliantów na Europę – czyli lądowanie w Normandii 6 czerwca 1944 r. – napotkałaby na ogromne trudności. A może nawet stałaby się niemożliwa.

Miejsce po chacie Kocjana przy ul. Jasnej znaczy dziś tylko okazała figura Matki Bożej. Ufundował ją sam Antoni. Po wyjeździe do Warszawy często powracał do Olkusza, odwiedzał matkę. Brał udział w wyścigach samochodowych w Ojcowie.

Jego rodzinny dom stał pusty przez 10, może 20 lat. Kryty strzechą, powoli popadał w ruinę… Dopiero w 2004 r. rozebrano go, by ponumerowane belki złożyć na długie lata w magazynie Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Olkuszu. Na szczęście nie odtworzono go – co wstępnie brano pod uwagę – w skansenie w Wygiełzowie. Tam takich chałup stoi kilka. U stóp zamku Rabsztyn kojarzyć się będzie wyłącznie z Kocjanem. Nawet jeśli nie uda się w niej pokazać pamiątek po konstruktorze i zasłużonym żołnierzu AK. Bo ich po prostu nie ma…

Na razie nie wiadomo, czy chata i kapliczka zagrają w filmie. Bo nie wiadomo, czy film w ogóle powstanie. Powodem są pieniądze – potrzeba 200 tys. zł. Tak przynajmniej oszacował reżyser Marek Pawłowski, który we współpracy z dr. Adamem Cyrą zrobił już filmy o uciekinierach z KL Auschwitz. Ich bohaterami byli Kazimierz Piechowski („Uciekinier”) i Stanisław Jaster ps. Hel („Jaster”).

Grażyna Praszelik-Kocjan, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Kultury w Olkuszu, który opiekuje się chatą Kocjana, nie ma wątpliwości, że taki film by się przydał: – Los nawet zwykłego człowieka to gotowy scenariusz, nie tylko na dokument. A przecież Kocjan był postacią nietuzinkową. To byłby dobry krok, by przywrócić tę postać polskiej świadomości…

To będzie jak z odtworzeniem chaty w Rabsztynie – belka do belki, aż powstanie solidna konstrukcja, która na wieki utrwali pamięć o Antonim Kocjanie. Tym skromnym chłopaku z Olkusza, który „wygrał drugą wojnę światową”.

***

Rakiety V-2 – skrót od niemieckiego oznaczenia Vergeltungswaffe-2, czyli „Broń odwetowa nr 2”. Tzw. cudowna broń Hitlera, pierwszy udany pocisk balistyczny o napędzie rakietowym, opracowany przez niemieckich konstruktorów pod kierunkiem Wernhera von Brauna. Prace prowadzono w doświadczalnym ośrodku rakietowym w pobliżu Kumersdorf na południe od Berlina, a od 1937 r. na wyspie Uznam. Pierwszy udany start przeprowadzono 13 czerwca 1942 r. Po zbombardowaniu Peenemünde doświadczenia przeniesiono na poligon w Bliźnie w okolicach Dębicy. Pierwszą rakietę odpalono stąd 5 listopada 1943 r. (łącznie wystartowało ich kilkaset). Głównym przeznaczeniem pocisków V-2 był ostrzał miast Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii i Holandii. Do zakończenia działań bojowych odpalono 5,5 tys. rakiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski