Od ponad pięciu lat władze Krakowa nie mogą sobie poradzić z wybrzuszającymi się torowiskami. Tylko w poniedziałek szyny wyskoczyły aż trzy razy, blokując ruch tramwajów w centrum miasta.
Ucierpieli też kierowcy, którzy uszkodzili auta, najeżdżając na wystającą szynę. A w najbliższych dniach może być jeszcze gorzej, bo czekają nas upały. Termometry pokażą nawet 30 stopni.
– Może dojść do kompletnego paraliżu miasta, bo w wielu miejscach tory są w fatalnym stanie – przyznają nieoficjalnie pracownicy MPK.
By ratować sytuację urzędnicy wypuszczają na ulice polewaczki, które chłodzą szyny. A w miejscach, gdzie ryzyko wybrzuszeń jest największe, mają stacjonować specjalne ekipy i szybko usuwać usterki.
Eksperci podkreślają jednak, że jedyną skuteczną metodą walki z awariami torowisk jest ich pełna modernizacja. Pasażerowie pytają więc, czemu jako pierwsze odnawiane są te szyny, które się nie wybrzuszają.
Od 2010 r. szyny w Krakowie wyskakiwały bowiem już ponad sto razy, w kilkunastu różnych punktach Krakowa. W tym roku takich przypadków było już osiem, głównie – podobnie jak w poprzednich latach – na ul. Kościuszki, Dunajewskiego i Basztowej. Tymczasem wymiana torowiska prowadzona jest zaledwie kilkaset metrów dalej – na ul. Podwale. A tam w ciągu ostatnich trzech lat wybrzuszeń nie było.
– Pod Bagatelę od strony Filharmonii nie da się dojechać z powodu remontu, a od strony Basztowej też często się nie da, bo wyskakują szyny – denerwuje się Urszula Dąbek z Podgórza.
Urzędnicy tłumaczą, że remonty torów wokół Plant zaczęli od ul. Podwale, bo tylko na ten odcinek mieli gotowy projekt. – Trzeba jednak pamiętać, że choć na Podwalu nie było wybrzuszeń, to tam stan torowiska był tak fatalny, że groził wykolejeniem tramwaju – podkreśla Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. I przypomina, że prace na Podwalu mają zakończyć się jeszcze w czerwcu i od razu robotnicy przeniosą się na ul. Dunajewskiego, czyli tam, gdzie w ciągu ostatnich trzech lat wybrzuszeń było najwięcej – od 2013 roku aż 15.
Cały czas nierozwiązany pozostanie jednak problem z torowiskami m.in. na ulicach Basztowej i Kościuszki. Znów w tym roku gruntownych remontów tam nie będzie, bo miasto bezskutecznie od kilkunastu miesięcy stara się o pozyskanie dofinansowania unijnego. Pasażerowie raczej muszą więc przygotować się na kolejne awarie.
W poniedziałek urzędnicy ogłosili przetarg dopiero na projekt przebudowy ul. Zwierzynieckiej i Kościuszki wraz z torowiskiem.
– Torowisko na Basztowej zostanie odnowione w przyszłym roku. Tak wygląda nasz harmonogram. Szynami na ul. Kościuszki zajmiemy się prawdopodobnie w 2017 roku, bo przecież w przyszłym mamy jeszcze Światowe Dni Młodzieży i wszystkiego nie zdążymy zrobić – przyznaje Michał Pyclik z ZIKiT.
Ostatnie tzw. torowiska węgierskie znikną więc z Krakowa najwcześniej za dwa lata. A to praktycznie tylko one się wybrzuszają. Problem polega bowiem na tym, że jeśli nie są przynajmniej co kilkanaście lat wymieniane, zużywa się guma trzymająca szynę, a ta z kolei pod wpływem temperatury zwiększa swoją objętość i wyskakuje w górę – tak jak np. na Basztowej. Takiego problemu uniknęły inne polskie miasta, m.in. Warszawa, gdzie również część torowisk wykonana była w technologii węgierskiej. Na czas jednak udało się je wymienić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?