Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dojazdy do Krakowa: jak dotrzeć i przeżyć

Zbigniew Bartuś
Archiwum
Transport. Pociągi wolniejsze niż 100 lat temu, rozklekotane busy przepełnione jak w Trzecim Świecie, potworne korki. Tak podróżują codziennie tysiące Małopolan.

Aby rano dojechać pociągiem z Nowego Sącza do Krakowa, trzeba rozpocząć podróż… poprzedniego dnia. Starosta nowosądecki Jan Golonka ironizuje, że nawet za Piastów jeździło się szybciej - wozem konnym. Dziś i wóz miałby problem, bo Nowy Sącz (wraz z okolicą) nie może się doczekać przyzwoitej drogi łączącej go z metropolią.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Zatłoczone busy, wypasione limuzyny

Pokonanie autem 90 kilometrów z Sącza do Krakowa zajmuje zazwyczaj 2,5 godziny, czyli dwa razy więcej niż przewidują europejskie normy. Ile może trwać podróż z Podhala do Krakowa wiedzą wszyscy skazani na regularną jazdę zakopianką.

- To koszmar nie tyle dla turystów, co dla wszystkich dojeżdżających do pracy i na uczelnie. I koszmar dla regionu, który z braku szybkiego połączenia z Krakowem słabiej się rozwija - podkreśla starosta Golonka.

- Warunki, w jakich nasi mieszkańcy podróżują do stolicy Małopolski, są dziś dużo gorsze niż za komuny i gorsze niż wtedy, gdy nasz powiat został powtórnie podpięty pod Kraków - ocenia Józef Krawczyk, starosta oświęcimski.

Jak wylicza małopolski Urząd Marszałkowski, odpowiedzialny za sieć transportową w regionie, z samych tylko gmin ościennych dojeżdża do Krakowa w dni powszednie około 125 tys. osób, a z terenu całego województwa nawet ćwierć miliona. Wielu dociera też spoza regionu, m.in. od strony Katowic.

Samorządowcy z największych powiatów zwracają uwagę, że przy panującym u nich kilkunastoprocentowym bezrobociu (w Krakowie wynosi ono około 5 proc.), pędzie młodych do studiowania w stolicy oraz zainteresowaniu lokalnych firm krakowskim rynkiem, dojazd do Krakowa jest dla wielu mieszkańców nieomal kwestią życia i śmierci. A jedyne drogi prowadzące pod Wawel to drogi przez mękę.

Karol Wojtyła w formie z młodzieńczych lat z pewnością wyprzedziłby na nartach "mknący" dziś z Wadowic do Krakowa "Pociąg Papieski" (59 km w 105 minut). Pokonanie trasy z Oświęcimia do Krakowa też zajmuje kolei prawie dwa razy więcej czasu niż za Franza Josefa (62 km w 110 minut). Jeszcze gorzej jest na obleganym niegdyś przez pasażerów odcinku Kraków - Tarnów (77 km w ponad 2 godziny). - To katastrofa! Nie dziwota, że wszyscy unikają kolei jak ognia - mówi Wacław Prażuch, sekretarz powiatu tarnowskiego.

Kolejarze to wiedzą, bo "na czas modernizacji linii kolejowej" uruchomili na tej trasie połączenia… autobusowe. Śmigające autostradą "interRegio busy" docierają do Krakowa w godzinę i 20 minut. Kolej z rozbrajającą szczerością przyznaje jednak, że "w dniach szczytów przewozowych mogą występować przypadki braku możliwości wejścia do interRegio busów z powodu ich przepełnienia".
Prawie żaden przewoźnik nie uwzględnia faktu, że np. w poniedziałki rano i piątki wieczorem liczba pasażerów zwiększa się nawet pięciokrotnie.

- Zbiorowy transport to dżungla - ocenia Wacław Prażuch. Jego zdaniem, przepełnienie busów (ostatnio naliczyliśmy 41 pasażerów w mercedesie z 18 siedzeniami) to niejedyny problem. Jeszcze bardziej uciążliwy jest brak jakichkolwiek rozkładów jazdy na przystankach (niektóre można znaleźć w internecie).

Niedawno Prażuch chciał się wydostać z podtarnowskiej wioski. Czekał na przystanku na cokolwiek, wreszcie usłyszał od miejscowych, że "trasę obsługuje Józek". Dostał telefon, zadzwonił, a rzeczony "Józek" na to: "Eee, dziś nie jeżdżę, wolne se wziąłem".

- Nasz transport to jakieś widmo - podsumowuje sekretarz powiatu tarnowskiego.

"Z odludnych terenów Afryki", czyli jak dojeżdżamy do Krakowa
Zdecydowanie najlepsze warunki podróżowania zapewniają doświadczeni prywatni przewoźnicy autobusowi, jak krakowski Szwagropol czy gorlicki Voyager. Mają duże klimatyzowane autokary i przystępne ceny (w tym bilety miesięczne ze zniżkami).

Z Zakopanego, Nowego Sącza czy Tarnowa kursują po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy dziennie. Obsługują jednak tylko południową i wschodnią część regionu.

- Problemem jest też czas dojazdu, zwłaszcza w okresach nasilenia ruchu drogowego - mówi Jan Golonka, starosta nowosądecki. Podkreśla, że brak trasy ekspresowej, a zwłaszcza dogodnego połączenia z autostradą A-4, grzebie szanse rozwojowe Sądecczyzny.

Dziś przejazd autobusem z Nowego Sącza do Krakowa trwa minimum 2 godziny i 20 minut. Prywatnym autem (89 km przez Gdów) niewiele krócej. Pociąg? Pokonanie 166 km trasy zajmuje 4 i pół godziny.

- Pociągi jeżdżą dwa razy wolniej i rzadziej niż w międzywojniu, przystanki wyglądają jak po kataklizmie, a część torów zarosła trawskiem po pas. To już nie jest poziom Indii, tylko jakichś odludnych terenów Afryki - uważa Wacław Prażuch, sekretarz powiatu tarnowskiego. Miejscowych ratują kursujące co 20 minut autokary Voyagera.

O wiele gorzej mają mieszkańcy zachodniej Małopolski. - Sytuacja jest dramatyczna, liczba i jakość połączeń z Krakowem jest gorsza niż za komuny - ocenia Józef Krawczyk, starosta oświęcimski. Jego zdaniem, władze regionu (a także centralne) zaniedbały problem, co dziwi, tym bardziej że do samego tylko Muzeum Auschwitz przyjeżdża dziś ponad milion ludzi rocznie.

Część dociera w ramach wycieczek, część prywatnymi autami, ale wielu - podobnie jak większość mieszkańców - korzysta ze zbiorowej komunikacji. A ta opiera się niemal w całości na niekomfortowych i zatłoczonych busach. Wprawdzie niedawno na trasie Oświęcim-Kraków pojawił się Lajkonik z pojazdami w stylu Voyagera - zachwycił komfortem i szybkością - ale ostatnio rozczarował wydłużając trasę i czas podróży.

Urząd Marszałkowski niespełna dwa lata temu przeprowadził "szeroko pojętą inwentaryzację ruchu osób i ich zachowań komunikacyjnych". Badani mogli ocenić zalety i wady różnych środków transportu (busom dali trzy z plusem, kolei trzy) oraz wyrazić swe oczekiwania. Urząd zapewnia, że wykorzystał to do opracowania "standardów obsługi w transporcie regionalnym".
Ponieważ UM zamawia publiczne usługi transportowe wyłącznie na kolei, w kwestii przepełnienia prywatnych busów odsyła do policji i Inspekcji Transportu Drogowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski