Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przełamywany monopol

Ryszard Niemiec/Preteksty/
W ramach bojkotu bojkotu („Na Zawiszę nie idziemy”), zarządzonego przez bossów Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, udało mi się zaagitować dwie osoby do nawiedzenia stadionu.

Dzięki takim inicjatywom towarzyskim, najważniejszy cel zaordynowanego protestu, czyli zamienienie trybun stadionu przy Reymonta w pustynię, praktycznie nie wypalił.

Bojkot, udany czy nieudany, każe postawić kilka pytań jego inicjatorom. Pierwsze o sens wyludniania obiektu, na który krakowski samorząd wyłożył pół miliarda złotych. Nie będzie to demagogia, jeśli powiem, że to właśnie kibice zostali beneficjentami nowoczesnego stadionu i na nich spada w pewnym stopniu odpowiedzialność za jego rentowność. Pytanie drugie dotyczy tekstu paragrafu 1, rozdziału I statutu SKWK, opisującego cele jego założenia i istnienia.

Jest w nim mowa o „współdziałaniu w organizacji kulturalnej widowni oraz przodowaniu w zespołowym, kulturalnym dopingu we wszystkich zawodach sportowych z udziałem drużyn Wisły Kraków”. W razie wątpliwości kogokolwiek w interpretacji powyższego zapisu jest jeszcze paragraf 7 dokumentu, w którym powtórzono obowiązek „organizowania dopingu”!

Tymczasem aktualni liderzy SKWK najwyraźniej gwałcą literę i ducha własnej konstytucji, co niesie ze sobą zagrożenie dla egzystencji stowarzyszenia. Panowie po prostu dostarczają argumentu policji, rozważającej możliwość delegalizacji organizacji.

Ideą przewodnią każdego stowarzyszenia kibicowskiego pozostaje wciąż działanie na rzecz pomyślności klubu, z którym członkowie się identyfikują. Stąd kolejne pytanie do autorów bojkotu: czy można uznać za czynienie dobra Wiśle, kiedy co sezon jej kasa zostaje uszczuplona o dziesiątki, setki tysięcy złotych z tytułu kar wymierzanych przez PZPN i UEFA?

Klub płaci jak za woły, a prawdziwymi sprawcami łamania regulaminów stadionowych są widzowie występujący pod sztandarami stowarzyszenia. Szczególnie dojmującą karą, rujnującą finanse klubu są orzeczenia zamknięcia stadionu lub jego części. Perfidię takich postaw pogłębia przekonanie, że wymienione straty w żadnym razie nie obciążają SKWK; a wina za każdym razem przerzucana jest na innych.

Pomysł bojkotu meczów na finiszu rozgrywek, kiedy decydują się losy Wisły, kiedy pojawiła się szansa na przełamanie kryzysu sportowego i ekonomicznego spadku po radosnej twórczości tercetu Basałaj – Valckx – Maaskant, jest ciosem w plecy Wisły!

Na szczęście ten zamiar znalazł obronną tarczę w postaci przypływu na trybuny publiczności, dotąd odstraszanej atmosferą grozy na stadionie. Ten przypływ będzie narastał, bo miasto już wie, że na meczu z Zawiszą panował na widowni dawno zapomniany ład moralny.

Nie padło żadne wyzwisko, nikogo nie obrażono wulgarnym słowem, obeszło się bez pirotechnicznych popisów, a spontaniczny doping zjednoczył wszystkie sektory widzów. Wisła ponownie stała się wspólną wartością jej sympatyków, bo uzurpatorzy jej monopolizacji własnowolnie znaleźli się na aucie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski